- Hej, mała. Obudź się - usłyszałam.
- Jeszcze chwilkę - odpowiedziałam sennym głosem i przewróciłam się na drugi bok.
- Musimy pogadać - dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że to Cam. I leży obok mnie.
- Koniecznie?
- Koniecznie, to ważne. No wstawaj - poprosił Cam i po chwili zsunął ze mnie kołdrę. Zmroziłam chłopaka wzrokiem, ale po chwili wstałam. Zrobiłam to jednak za szybko, ponieważ zakręciło mi się w głowie. Chwyciłam mojego przyjaciela za rękę, by nie upaść. Ten od razu przyciągnął mnie do siebie, chwytając mnie w talii.
- Wszystko okej? - spytał.
- Tak, już wszystko okej - odpowiedziałam po dłuższej chwili, a następnie razem zeszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie. - O czym mamy rozmawiać?
Widziałam po twarzach chłopaków, że bardzo się denerwowali i nie wiedzieli, jak zacząć. Po bezgłośnym porozumieniu między nimi, Jack zaczął mówić:
- Bo w sumie... minęło już półtorej tygodnia, od kiedy wróciłaś do domu i... zdecydowaliśmy, że powinniśmy ci powiedzieć, kto ci to zrobił.
Z każdym jego słowem denerwowałam się coraz bardziej. To prawda, że w końcu musiałam się dowiedzieć, kto mnie zaatakował. Ale jednocześnie bałam się tego. Odwlekali odpowiedź, aż w końcu Shawn rzekł:
- To Matt.
Automatycznie łzy napłynęły mi do oczu. Spojrzałam na nich ze złością i strachem jednocześnie i zaczęłam płakać. Cam mocno mnie przytulił.
Pomijam istotny fakt, że cały czas siedział przy mnie i ściskał moją dłoń.
- Ale już więcej nie zrobi ci krzywdy - wyszeptał Jack.
- Jak to? - oderwałam się od Camerona i spojrzałam przerażona na brata. Bałam się najgorszego. Mógł przedawkować, a dla mnie byłby to mocny cios.
- Spokojnie, on żyje - rzekł Shawn, widząc przerażenie w moich oczach. Odetchnęłam z ulgą. - On jest w więzieniu.
- Jak to? - powtórzyłam.
- Poddał się - odezwał się Cam. - Wydał siebie i pozostałych z ich paczki.
- Ma wyrok - dodał Shawn. - 2 lata pozbawienia wolności*.
Zamurowało mnie. Dosłownie. Przez parę minut siedziałam w miejscu, patrząc się w jeden punkt. I wtedy zdecydowałam.
Pojadę do niego.
- Podwieziecie mnie?
***
Po dwudziestu minutach byliśmy pod budynkiem. Teraz już nie mogłam się powstrzymać. Musiałam tam iść.
- Jesteś tego pewna? - spytał Cam, kładąc rękę na moim kolanie.
- Tak. Muszę z nim porozmawiać.
- Uważaj na siebie - chłopak pocałował mnie w głowę, co mnie bardzo zaskoczyło. Jednak nie dałam tego po sobie znać. Przytaknęłam tylko i wyszłam z samochodu. Weszłam do budynku i poprosiłam ochroniarza o spotkanie z Mattem. Dobrze zbudowany mężczyzna kazał mi zaczekać, a po pięciu minutach pozwolił mi wejść. Przed drzwiami na salę zatrzymałam się i wzięłam głęboki oddech.
Teraz nie możesz się wycofać.
Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Lampa oświetlała tylko stolik, przy którym siedział Matthew, więc jeszcze nie było mnie widać. Ale chłopak nawet nie drgnął. Nie spojrzał w moim kierunku. Nie chciał widzieć, kto przyszedł.
Podejrzewam, że teraz nikogo nie chciał widzieć.
Wyglądał marnie. Miałam wrażenie, że schudł, ale nie byłam tego pewna. Zanim usiadłam przy stoliku, minęło parę minut. Kiedy Matthew nadal się nie ruszał, zdobyłam się na powiedzenie:
- Spójrz na mnie, Matthew.
Dopiero wtedy podniósł wzrok. Powiedzenie, że był zaskoczony, to mało. Ale widać było też smutek w jego oczach.
- Co ty tu robisz? - spytał.
- Nie spodziewałeś się mnie, prawda?
- Nie - chłopak znów spuścił wzrok. - Jak się czujesz? - spytał po paru minutach niezręcznej ciszy.
- Dobrze. Jest coraz lepiej - odpowiedziałam. - Matt...
- Przepraszam, Mia. Jestem dupkiem, wiem. Kurwa, przygotowywałem się na to spotkanie długo po tym, jak... jak cię dźgnąłem. A teraz nie wiem, co mam powiedzieć. Nawet nie wiesz, jak spanikowałem, kiedy dowiedziałem się, co zrobiłem...
- Jak to 'dowiedziałeś się, co zrobiłeś'? - spytałam zaskoczona.
- Byłem wtedy naćpany. I to ostro - chłopak westchnął głęboko i przetarł twarz dłońmi. - Ja nie chciałem cię tak skrzywdzić. Planowałem cię tylko jakoś zastraszyć, a później sobie odpuścić. Kiedy chłopaki powiedzieli mi, co zrobiłem... zacząłem walić pięściami o ścianę, rozładowywałem emocje na wszystkim, co stało mi na drodze. Płakałem, bo jestem takim chujem. Wiem, że to, co teraz powiem, będzie nieodpowiednie, ale... nadal mi na tobie zależy. Nie tylko na tobie, ale też na twoim szczęściu. Mam nadzieję, że jeśli znajdziesz sobie jakiegoś chłopaka, będziesz z nim szczęśliwa. Wybacz mi, proszę.
Nawet nie wiedziałam, kiedy zaczęłam płakać. Wstałam od stolika i podeszłam do niego. On wstał i wtedy go przytuliłam. Tak po prostu.
- Wybaczyłam ci już dawno, Matt. Mimo tego jak wiele razy mnie zraniłeś.
Wtedy to on zaczął płakać. Oderwał się do mnie i spojrzał mi w oczy, podtrzymując mój podbródek dwoma palcami.
- Mogę coś zrobić? - spytał. - Ten ostatni raz?
Wiedziałam, o co mu chodzi. Doskonale to wiedziałam. I zgodziłam się. Niemal od razu poczułam jego delikatne wargi na swoich. Muskał mnie lekko, jakbym była szkłem, które łatwo można rozbić. Poczułam się wtedy, jakby wszystko między nami było dobrze. Jakby on nigdy mnie nie zranił. Nasze pocałunki zawsze były cudowne.
Ten był wręcz idealny.
- Obiecaj mi coś - powiedziałam, kiedy się od siebie oderwaliśmy. - Nigdy więcej nie będziesz brał narkotyków i staniesz się takim człowiekiem, jakim byłeś, zanim to wszystko się stało.
- Obiecuję. Ale ty też musisz mi coś obiecać - odpowiedział. - Zostaniemy przyjaciółmi.
I chociaż było to dla mnie trudne, powiedziałam:
- Obiecuję.
CZYTASZ
mistake || c.d.
Fanfiction17-letnia Mia jest siostrą popularnego w całej szkole dziewiętnastoletniego Jacka Gilinsky'ego. W ich domu codziennie widuje dwójkę przyjaciół zarówno brata, jak i jej - Camerona i Shawna, z którymi zadają się już od dłuższego czasu. Razem z przyjac...