Rozdział 26

458 24 0
                                    

Nieznajomy: Przepraszam.  Za to.

Leżę na łóżku i piszę z tym deklem, gdy nagle słyszę krzyk małej dziewczynki. Dochodzi on z piwnicy. Wchodzę do kuchni i biorę patelnię. Wracam do salonu i otwieram drzwi od piwnicy. Nadal słychać ten sam piskliwy głosik wystraszonego dziecka. Włączam światło w piwnicy i schodzę po schodach w dół. Rozglądam się ostrożnie po pomieszczeniu. Krzyk ucichł. W mojej piwnicy nie ma nikogo. Pewnie znów mam jakieś halucynację. Wchodzę po schodach w górę i kieruje się do kuchni odłożyć patelnię. Jednak po chwili stwierdzam, że był to zły pomysł. Na jednej ze ścian jest napis "zabije cię szmato". Wygląda jakby był z krwi. Nagle słychać czyjeś kroki na piętrze. Może zadzwonić na policję? Od razu odrzucam ten pomysł. Pewnie i tak nie znaleźli by tego kto to zrobił. Nagle zgasło światło. To pewnie znów korki nawaliły. Wchodząc na górę znów można było usłyszeć dźwięk w piwnicy. Tylko tym razem psychopatyczny śmiech jakiegoś mordercy. Zatrzymuje się tuż przed ostatnim stopniem. Schodzę cicho po schodach i idę do salonu. Przez okno wpada słabe światło księżyca. Na ławie zauważam małą żółtą karteczkę. Biorę ją do ręki.

"Skończysz marnie."

Zdanie napisane jest starannym pismem. Bardzo podobnym do pisma Chrisa. Po co on by to zrobił skoro mnie kocha. W piwnicy słychać nadal śmiech, na piętrze kroki, na ścianie w kuchni nadal jest napis, na kartce wypisany jest mój koniec, w całym domu nie ma światła, a na dworze szaleje burza. Padam na kolana i zaczynam płakać. Co się ze mną dzieje?

Prześladowca | 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz