Rozdział 23

467 23 0
                                    

Szedłem przez ten przeklęty las. Kierowałem się w stronę chatki na drzewie. W tym miejscu spotkaliśmy się. Znalazłem ją całą we łzach. Było już po północy. Prawie nic nie widziałem. Słychać było tylko łamanie gałęzi i odgłosy jakiś zwierząt. Muszę ją znaleźć. Po co się upiła. Wiem, że przeczytała list. To przez to? Może w końcu odgadła kim jestem. W wiadomościach napisała niezrozumiale, że mnie nienawidzi. Jeszcze zobaczymy. Spróbowałem zadzwonić jeszcze raz. Może tym razem usłyszę jej telefon. O ile ma włączony dźwięk. Ona mi tego nie wybaczy. Pierwszy sygnał. Gdzieś niedaleko słyszę dzwonek jej telefonu. Biegnę w tamtą stronę. Po chwili ujrzałem tamten domek. Nadal tu stał. Wspiąłem się po drabince na górę. W środku znajdowało się jakieś stare biurko, dwa stołki i jakieś półki. Na środku leżał czarny dywan. A na nim dziewczyna. Spała. Miała na sobie czarne spodnie i luźną bluzkę tego samego koloru. Wyglądała ślicznie. Zbliżyłem się do niej. Czuć było od niej mocny zapach alkoholu. Najdelikatniej jak mogłem wziąłem ją na ręce. Powoli zszedłem z drabiny prowadzącej do domku. Akurat zaczęło padać. Oczywiście nie mogło zacząć później. Ruszyłem wolnym krokiem w stronę jej domu, aby była bezpieczna. Mimo, że przy mnie nikt nie jest bezpieczny.

Prześladowca | 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz