Prolog

435 20 0
                                    

W dzieciństwie bardzo często doświadczałam przeprowadzek. Na początku nie rozumiałam, dlaczego tata tak często zmieniał pracę. Jednak kiedy skończyłam dwanaście lat przez przypadek, podsłuchałam ważną rozmowę i wtedy wszystko stało się jasne. Kolejne trzy lata minęły w taki sam sposób jak reszta mojego życia. Rodzice nie radzili sobie z tym tak dobrze, jak wcześniej, więc pewnego chłodnego wieczoru zarzuciłam plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami na ramiona i ruszyłam w nieznane. Nie miałam odwagi się z nimi pożegnać, więc zostawiłam tylko krótki list. W tamtej chwili poczułam ogromną pustkę w sercu i wyrzuty sumienia. Nigdy nie przypuszczałam, że zostawię ludzi, których kochałam, ale zadbanie o ich bezpieczeństwo było moim priorytetem. Przetrwanie nie było dla mnie łatwe, przecież nigdy nie uczyłam się jak rozpalać ognisko czy polować na bezbronne zwierzęta. Nie miałam pieniędzy, a jedzenie skończyło się po tygodniu. Pewnego dnia, gdy ruszyłam w dalszą podróż, spostrzegłam ogromnego niedźwiedzia, który ruszył w moją stronę. Strach, głód, adrenalina i smutek po stracie bliskich spowodował coś bardzo dziwnego, a zarazem pięknego. Poczułam ból w całym ciele i słyszałam odgłos łamanych kości. Trwało to mniej więcej trzy minuty, ale potem widziałam wszystko inaczej. Zapachy, kształty i odgłosy stały się bardziej wyraziste. Stałam na czterech łapach, całkowicie oddając się instynktowi. Gdy zwierze chciało mnie zaatakować, zrobiłam szybki unik i wgryzłam się w jego szyję. Zawył głośno, próbując mnie strącić, ale nie dał rady. Czułam, jak ucieka z niego życie. Niedźwiedź padł martwy na ziemie, a ja odzyskałam kontrolę. Nie potrafiłam chodzić na czterech łapach ani wrócić do swojej ludzkiej formy. 

-Madison, postaraj się stawiać wolne kroki. W końcu zrozumiesz, jak to działa.- Powiedział głos w mojej głowie                                                                                                                                                                            -Kim jesteś?- Zapytałam przestraszona.                                                                                                                      -Twoim wilczym ja. Nie poddawaj się, jeśli ci nie wyjdzie.

Za jej radą stawiałam ostrożne, powolne kroki i choć wiele razy upadałam, to w końcu udało mi się osiągnąć cel. W jednej z kałuż zobaczyłam swoje odbicie. Miałam złote futro z niebieskim pasmem. 

-Jeśli chcesz wrócić do swojej ludzkiej postaci, wyobraź sobie, jak się przemieniasz.- Zrobiłam tak, jak mi powiedziała, a po chwili stałam już na dwóch nogach, lecz dalej czułam się dziwnie. Zapach krwi docierał teraz do mnie ze zdwojoną siłą. Nie rozumiałam dlaczego, bo przecież w wilczej formie miałam bardziej wyczulone zmysły. W szybkim tempie dotarłam do zwierzęcia i wbiłam kły w jego szyję. Gdy zaspokoiłam rządzę, spojrzałam na swoje zakrwawione ręce z przerażeniem.

 -Kim ja jestem?- Zapytałam.                                                                                                                                             -Jesteś wyjątkowa.


WyjątkowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz