**Oczami Lily**
W końcu gdy puściłam Jamesa, wziął moje wazilki.
-Wiesz, że cię kocham?-zapytał.
-Tak. Wiem, i ja ciebie też-powiedziałam i na jego ustach złożyłam delikatny pocałunek.
-Teleportujemy się?-zapytał.
-A umiesz?-odpowiedziałam mu pytaniem.
-Kotku, ja bym nie umiał?-zapytał i wziął mnie za rękę. Zamknęłam oczy, a przede mną pojawił się dom. Mój stary dom, do którego mogłam już nie wracać... Zapukałam do drzwi. W progu stanęła Petunia.
-Cześć Petunio-powiedziałam smętnie.-Wpuścisz nas?-zapytałam z nadzieją w głosie.
-NIE-odpowiedziała stanowczo.
-A czemu to?-zapytałam, a po chwili zobaczyłam, że ona nie jest ubrana na czarno, lecz na jasne kolory... Czyżbym słyszała muzykę?!
-Petunio, co się tam dzieje?!-krzyknęłam. W odpowiedzi zobaczyłam coś przerażającego... Nie byli tu ludzie z rodziny, którzy chcieli przyjechać na pogrzeb. To zwyczajni mugole! Pjani! Czy ona świętuje śmierć naszych rodziców?!
-Czyż tyś zgupiała do cholery?!-krzyknęłam i popchnęłam ją, wchodząc do środka.
-Lily, ja... Ja mam męża...-szepnęła, ale nie skończyła.
-Daruj sobie. Idź najlepiej ze swoim "mężem" do sypialni naszych rmarłach rodziców! I tak twój "ukochany" jest wypity w cztery dupy!-krzyknęłam. Nie panowałam nad emocjami. Płakałam, bo w końcu za dwie godziny ostatnie chwile z moimi rodzicami, zanim ich już nigdy nie zobaczę, ale i byłam wściekła na moją jedyną siostrę! Jak mogła?! Brać ślub i eobić wesele w dzień pogrzebu swoich rodziców?! Ona jest chora na głowę! Powinna się udać do św. Munga!! Rozpłakałam się na dobre...
**Oczami Jamesa**
Łzy przyćmiły jej cały obraz. Lily, była tak wykończona, że poprostu usnęła na stojąco. Wziąłem ją na ręce i zamówiłem taksówkę. Co jak co, ale na mugolskich rzeczach to ja się znałem. Po drodze w kiosku kupiłem paczkę papierosów, dobrze wiedziałem co to jest, ale Lily nie pozwoliła mi palić. Dojechaliśmy do Doliny Godryka. Lrzeszedłem dwa domy dalej i ujrzałej swój. Elewacja była drązowa, drzwi dębowe. Dwie kolumny z lewej strony podpierały duży balkon. Okrągłe, czarne okna zgrywały się z ogrodzeniem całego podwórza. Z prawej strony posadzki był wielki ogród mojej mamy. Bardzo go sobie ceniła. Po prawej strony podwórka rosły cztery jabłonie średniej wysokości. Wszedłem z Lily do mojego domu. Powitała mnie moja mama drąc się:
-Jimmie! Jesteś-krzyknęła i chciała mnie przytulić, ale zobaczyła na moich rękach Lily.-Kto to?-zapytała.
-Moja dziewczyna- Lily Evans-powiedziałem uśmiechając się do mojej śpiącej królewny.
-Ach! Synu, jesteś-powiedział tata.-Kto to? Jeśli można wiedzieć?-zapytał mój ojciec.
-Moja dziewczyna-odparłem.
-Idź ją połóż w swoim pokoju. Porozmawiamy-szepnęła mama.
Uśmiechnąłem się ciepło do rodziców i poszedłem na górę. Delikatnie ułożyłem zmęczoną Evans na łóżku. Szczelnie przykryłem ją kołdrą i kocem. Z uśmiechem wyszedłem z pokoju.
-No więc?-zapytał tata czytając gazetę.
-No więc, Lily Evans, jak pewnie wiecie z moich opowieści jest z rodziny mugoli. Ostatnio niestety straciła rodziców...-szepnąłem ostatnie zdanie i supściłem głowę.
-Och! Biedna dziewczyna!-krzyknęła mama.
-Yhm...-zgodził się mój ojciec.
-Idę po Lilkę, za pół godziny zaczną się pogrzeby.
-Dobrze synku. Wrócicie na noc?
-Tak. Jasne.
Pobiegłem na górę i zobaczyłem, że Lily się już ibudziła. Szybko się ogarnęła i pojechaliśmy Błędnym Rycerzem do miasteczka w którym miał się odbyć pogrzeb rodziców Lily.
CZYTASZ
Lily i James - od nienawiści do miłości ✔️
FanfictionLilyanna Evans Ruda, pilna uczennica, jedna z lepszych w całej szkole. Miła, dobra, pomocna, przyjacielska, uparta. James Charlus Potter Rogacz, olewa naukę, Huncwot. Zabawny, irytujący, wkurzający, jak sądzą dziewczyny-meega uroczy, po uszy zakocha...