**Oczami Jamesa**
Wypakowałem moje rzeczy z kufra i układałem je do półek. Nagle usłyszałem Syriusza:
-Rogacz! James!!-krzyczał i w końcu wpadł zdyszany do mojego pokoju.
-Łapo, spokojnie. Co się stało?-zapytałem, a on tylko pociągnął nosem. Płakał?
-Porwali ją-szepnął siadacją na łóżku i chowając twarz w dłoniach.
-Kogo?-zapytałem siadając koło niego.
-Lily. Malfoy. Zresztą sam zobacz-podał mi kawałek pergaminu, a po sekundzie rozpłakał się.
Odwinąłem pergamin patrząc na Syriusza. Poprawiłem okulary i spuściłem wzrok na tekst:Mamy Lilyannę Evans. Jeżeli chcesz zobaczyć swoją szlamcię Black, oddaj adres do Potterów. I tak ruda ledwie dyszy. Twoja decyzja!
Podpisano:Malfoy, SKPS, Tomphson.
Ścisnąłem pergamin w ręcę. Dlaczego akurat ona?! Spojrzałem na Syriusza nadal płakał z powodu porwania Lily. Wyjąłem lusterko dwukierunkowe i szepnąłem Lunatyk. Moim oczom ukazał się Remus.
-Cześć Rogacz! Co tam u was?-zapytał zadowolony.
-Luniek, nie ma czasu na pogawędki! Evans porwali i ją torturują bo chcą mój adres. Łapa się załamał-powiedziałem po kolei.
-Rogacz, spokojnie. Za minutę jestem u ciebie. Wujek mnie przetelemotuje-powiedział Lunatyk i nie minęła minuta, a Lupin stał w moim salonie.
-James! Remus jest w salonie!-krzyknęła mama.
-Idę!-odpowiedziałem i zjechałem po barierce.
-Cześć-powiedział Remus.
-Cześć. Mamo, idziemy do mojego pokoju-powiedziałem i pociągnąłem Lupina za rękaw w kierunku schodów.
-Okey. Jak bardzo Black się załamał?-zapytał.
-O tak bardzo-powiedziałem wskazując na Łapę, który wciąż płakał.
-Uu... Bardzo. Ile mamy czasu zanim ją oni... No wiesz...-powiedział.
-Nie dużo. Kilka godzin max-oznajmiłem.
-To ruszamy-powiedział Remus.
-Ale nie wiemy gdzie!-oburzyłem się.
-Ja wiem. Lily pisała mi, że jej dom jest w pobliżu jej starego domu-powiedział z uśmiechem.
-No i?-zapytałem krążąc w te i we w te.
-Rogaś, wytęż umysł-powiedział spokojnie Lupin.
-Jej sąsiadem był Snape...-szepnąłem.
-No właśnie! Na pewno nie poszła do jego domu, nie jest głupia-szepczał Lunatyk.
-On ma w pobliżu taką szopkę. Podobno na miotły-powiedziałem poprawiając okulary.
-No to możemy iść!-powiedział uradowany Remus. Chwyciłem różdżkę i pelerynę niewidkę.
-Po co nam ten arsenał?-zapytał Lupin wskazując na plecak, w którym chawałem bandaże.
-Lily na sto procent będzie ranna-powiedziałem, a na te słowa Łapa się ożywił:
-Idę z wami-oznajmił ocierając łzy o rękaw.
-Dobra, idziemy we trójkę. Mamy wszystko? Luniek sparawdź czy mamy na pewno wszystkie rzeczy i podaj mi plecak. Syriusz, ty idź powiedzieć rodzicą, że idziemy na spacer-powiedziałem i wiziąłem do ręki miotłę i schowałem różdżkę do kieszeni.
-A ty?-zapytał Remus, który podał mi plecak i założyłem go na plecy.
-Ja? Ja tam polecę. A i weźcie zapasowe bandaże-rzuciłem im pudełko z bandażami.
- A my?-zapytał Syriusz.
-Wy czekajcie nad nszym jeziorem za moim lasem-poleciłem i usiadłem na miotle.
-Uważaj na siebie-powiedział Lunatyk.
-Nigdy-powiedziałem z szerokim uśmiechem.
Poleciałem i w pięć minut byłem nad domem Snapeów. Mój wzrok przekuła mała drewniana szopka. Schowałem się za krzakami od schowka na miotły dzieliło mnie parę stóp. Miotłę ukryłem na drzewie. Dobiegłem do schowka i go otworzyłem zobaczyłem schody i po nich zszedłem. Ukryłem się za ścianą. Na środku zobaczyłem nieprzytomną Lily. Dlaczego akurat jej to się przytrafia?! Nagle poczułem ciepły oddech na mojej szyji.
-Och, Potter-sykął.
-Malfoy.
******
Witajcie!
Wraca mi wena xd
Za błędy PRZEPRASZAM.
Z góry dziękuję za 🌟 i 💬.
Pozdrawiam
Huncwotka_forever
CZYTASZ
Lily i James - od nienawiści do miłości ✔️
FanfictionLilyanna Evans Ruda, pilna uczennica, jedna z lepszych w całej szkole. Miła, dobra, pomocna, przyjacielska, uparta. James Charlus Potter Rogacz, olewa naukę, Huncwot. Zabawny, irytujący, wkurzający, jak sądzą dziewczyny-meega uroczy, po uszy zakocha...