12

11.4K 794 268
                                    

Bixnka: Opanowałam nową sztuczkę na deskorolce. 😍

Koxkie97: Jaką? Bezpieczne upadanie? 😂

Bixnka: Wal się!😡

Bixnka: Skok przez schody. Prędzej próbowałam, ale zawsze kończyło się upadkiem, ale teraz mi wychodzi.

Koxkie97: No to musisz mi pokazać.

Koxkie97: Również musisz mnie nauczyć jeździć.

Bixnka: Dobra.

Koxkie97: Poważnie?

Bixnka: No tak ;D

Koxkie97: To może się spotkamy?

Bixnka: Obiecujesz, że mnie nie wystawisz?

Koxkie97: Obiecuję! Piątek, 5 P.M?

Bixnka: Jasne! Skatepark, który jest kilka ulic dalej od szpitala?

Koxkie97: Jasne! 😄 

Koxkie97: Będę mógł Cię przytulić? 😔

Bixnka: No dobra, eheh 😉

~*~

  Wzięłam do ręki deskorolkę i swój telefon. Zakluczyłam dom, po czym zaczęłam się kierować w miejsce, gdzie mam się spotkać z chłopakiem.

Spostrzegłam, że na miejscu jest już ktoś jest.

– Kookie? – zapytałam się niepewnie.

On się odwrócił, a także uśmiechnął. Jest wysokim, dobrze zbudowanym chłopakiem o ciemnych włosach. Jego oczy są charakterystyczne jak dla osoby z Korei.

– No cześć – rzekł, następnie mnie przytulił, jak pytała, a ja odwzajemniłam gest.  

Gdy się odsunęliśmy od siebie, spostrzegłam, że ma bardzo ładny uśmiech.

  – Nie jesteś Koreanką?

– Mama mówiła, że mam Polskie korzenie. – Westchnęłam, ponieważ nie znałam do końca prawdy.

Poprosił mnie, abym mu pokazała, jak jeżdżę więc zabrałam się do tego od razu.

 Stanęłam na deskę, następnie zaczęłam się odpychać od podłoża. Lekko zgięłam kolana, po czym wykonałam skok, a deskorolka odwróciła się w powietrzu i opadłam na nią.

Podniosłam wzrok, przed sobą ujrzałam rail. Podjechałam bliżej i wykonałam staranny ślizg po rurce. Zadowolona z mojego małego pokazu, podjechałam do towarzysza.

  – I co? – zapytałam dumna.

– Tego bym się nie spodziewał – odpowiedział, puszczając oczko, a ja się zarumieniłam.

– Ogólnie jak mam do ciebie mówić? – Zadałam pytanie, biorąc do ręki deskorolkę.

Wyglądał na zdziwionego, gdy jego o to zapytałam. Posłał mi uśmiech, widząc moją zdezorientowaną minę.

  – Jeongguk – rzekł, a ja tylko przytaknęłam.

Chciałam coś dodać, lecz zadzwonił jego telefon. Przeprosił mnie i odebrał.

– Niestety, ale muszę iść – odparł zawiedziony po chwili.

Pożegnaliśmy się, następnie zostałam sama. Mimo że spotkanie było krótkie, czułam się swobodniej, a także bardziej zadowolona. 

Po głowie chodziła mi jego imię, jak bym je kojarzyła, lecz nie pamiętam skąd. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam do domu. 



Never lose hope  || JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz