Obudziłam się przed czternastą. Chciało mi się płakać. Dlaczego zawsze mnie to spotyka? Nie miałam ochoty dzisiaj ruszać się z domu, więc tylko wstałam z łóżka, ubrałam się w puchaty szlafrok i udałam się do kuchni.
Zrobiłam sobie śniadanie, składające się z kanapki z serem i pomidorem oraz kawy z mlekiem. Z gotowym posiłkiem poszłam do salonu i włączył telewizor. Akurat trafiłam na jaką brazylijską telenowele, która postanowiłam obejrzeć. Jak już leniuchować to na całego.
Dowiedziałam się, że trzecia żona biznesmena była w ciąży z jego bratem, a ów brat był piątym mężem najlepszej przyjaciółki swojej kochanki, tej z którą będą mieli dziecko. Mąż Vanessy, tak miała na imię, był bezpłodny, więc planował odkupić od brata dziecko. Przyjaciółka Vanessy planowała porzucić męża dla swojego nowego kochanka, który był księdzem w pobliskiej parafii. Ksiądz ten udzielał im ślubu.
- Ach te brazylijskie tasiemce - pomyślałam. -Zawsze każdy każdego zdradza, a potem i tak wszyscy do siebie wracają, a na ekranie pojawia się piękny napis "Happy End"
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Nie patrząc przez wizjer otworzyłam je.
-Ida, coś ty najlepszego odwalasz?! - Jeszcze dobrze nie weszła do domu, a już na mnie nakrzyczała.
- Blanka, co ja niby takiego zrobiłam? - zapytałam zupełnie szczerzę.
- Co ty zrobiłaś?! Ja ci powiem co zrobiłaś! Uciekłaś! Uciekłaś z klubu! Ty wiesz jak my się o ciebie martwiłyśmy?
- No dobrze, może masz rację powinnam was uprzedzić, ale gdybyś była na moim miejscu zrobiłabyś to samo.
- Tak trzeba było nas uprzedzić! Poszłyśmy do szefa sali. Kazałyśmy mu zapalić światło i wyłączyć muzykę. Kiedy w końcu dał się przekonać, co było naprawdę trudne, okazało się, że ciebie nigdzie nie ma! A my spaliłyśmy się ze wstydu! - Przyjaciółka krzyczała na mnie dalej.
- Blanka uspokój się, proszę. Usiądź. Chcesz wody?
- Nie chcę żadnej wody! Żądam wyjaśnień!
- No dobra niech ci będzie, ale najpierw się uspokój - powiedziałam, a dziewczyna o dziwo, mnie posłuchała. Zdjęła buty i usiadła na kanapie, oddychając przy tym głęboko.
- Już jestem spokojna, czy teraz dowiem się o co chodzi?
Opowiedziałam Blance całą historię, nie pomijając żadnego szczegółu.
- Ida, przepraszam cię. Nie powinnam tak nerwowo reagować - Przyjaciółka przytuliła mnie mocno. - Wybaczysz mi?
- Oczywiście, że ci wybaczę, a tak poza tym mam inne wyjście?
- Hmm... przez okno?
Obie zaczęłyśmy się głośno śmiać. Blanka rozsiadła się na kanapie, a ja poszłam do kuchni, żeby zrobić popcorn. Kiedy weszłam do salonu, w rękach nosiłam miski, zobaczyłam przyjaciółkę, która siedziała i gapiła się w ekran telewizora jak sroka w gnat.
- Halo, Blanka, wszystko dobrze?
- Ciiiii. - Usłyszałam tylko tyle w odpowiedzi.
No tak, Blanka wciągnęła się w tasiemca. Nie chciałam jej denerwować, więc posłusznie zajęłam miejsce koło niej. Miski z popcornem postawiłam na stoliku kawowym. Przyjaciółka od razu rzuciła się na jedną z nich. Nie pozostało mi nic innego jak zrobić to samo co Blanka.
Na ekranie akurat trwała kłótnia. Vanessa była zła na przyjaciółkę za romans z księdzem. Kiedy Samantha tłumaczyła przyjaciółce zaistniałą sytuację do pokoju wszedł mąż kobiety. Mężczyzna zaczął płakać przez zdradę żony. Vanessa próbowała go uspokoić, ale ten nie był w stanie tego zrobić. Płakał i płakał, aż w końcu zasną. Kobiety nie mogły przenieść go na łóżko, więc zostawiły go na kanapie. Kiedy Samantha włączyła wodę na kawę, Vanessa zaczęła rodzić.... No i tak w skrócie. Kobieta urodziła syna - Bruna. Mąż Vanessy odkupił chłopca. Samantha zerwała z księdzem i wycofała pozew rozwodowy. Kobieta razem z mężem spodziewali się siódmego dziecka. Ksiądz udzielił chrztu Brunowi, a następnie okazał się zagubionym bratem Vanessy.
- Ida, ty naprawdę oglądasz takie bzdury? - zapytała Blanka kiedy na ekranie pokazał się napisy końcowe.
- Ty tutaj mi się nie wymądrzaj. Ja to oglądałam tylko do śniadania. Miałam zamiar to przełączyć, jak przyszłam z kuchni ty siedziałaś i oglądałaś to z zapartym tchem.
- No dobra niech ci będzie wciągnęłam się. Masz coś do jedzenia? Głodna jestem. - Na potwierdzenie swoich słów zaczęło Blance burczeć w brzuchu.
- Nie mam nic. Zamierzałam zrobić zakupy przez internet, ale akurat przyszłaś. Jak chcesz możemy coś zamówić.
- Jej! - Blanka zaczęła cieszyć się jak małe dziecko. - Proponuję chińszczyznę.
- Akurat mam ulotkę. Na co masz ochotę?
Ja wybrałam makaron ryżowy na ostro z mięsem i warzywami, a Blanka pierożki również na ostro, ale
z rybą. Na nasze zamówienie czekałyśmy prawie godzinę, ale było warto, bo jedzenie było pyszne. Uwielbiałam tę restaurację. Miała, jak dla mnie najlepszą chińszczyznę w mieście.- Ida widziałaś tego dostawce?! Czasami nie mogę pojąć, jak takie ciacha mogą dostarczać żarcie.
Kiedy zjadłyśmy postanowiłyśmy pójść spać. Zaproponowałam przyjaciółce, aby została u mnie na noc. Kobieta zgodziła się bez żadnego "ale". Pożyczyłam jej świeżą bieliznę. Po kolei poszłyśmy do łazienki, a potem zasnęłyśmy w moim wielkim, małżeńskim łóżku. Nie przeszkadzało nam to. Byłyśmy dla siebie, jak siostry, których każda z nas nie miała.
CZYTASZ
Deszczowa miłość
RomanceZnasz to uczucie, kiedy po raz setny spóźniasz się do pracy? Ida zna je bardzo dobrze. Zawsze pilna pracownica, która skrupulatnie wypełnia swoje zadania, wykorzystuje daną jej ostatnią szansę. Musi wybrać między ulubioną pracą i "nadgodzinami" u sz...