Gdy tylko wyszłyśmy z lotniska, pierwsze co zwróciło naszą uwagę, to panujący wszędzie upał. Przyzwyczajone do londyńskiej pogody od razu zrobiło nam się gorąco, ale to żaden problem. Teraz liczymy się tylko my i Rzym. Ciągnąc za sobą walizkę podeszłyśmy do stojącej nieopodal taksówki. Blanka podała kierowcy nazwę hotelu i pojechaliśmy.
- Tak się cieszę, że tu ze mną jesteś - zagadnęła przyjaciółka.
- Dziękuję, że mnie ze sobą zabrałaś. - Uśmiechnęłam się i uścisnęłam ją mocno.
- Patrz! Koloseum! - Blanka wskazała palcem widok za oknem.
- Gdzie? Nie widzę.
- Czekaj, zaraz, teraz! - wykrzyknęła przyjaciółka.
Rzeczywiście przejeżdżaliśmy tuż obok tej wspaniałej budowli. Podekscytowane zaczęłyśmy piszczeć i pokazywać sobie nawzajem różne rzeczy za oknem.
- Drogie panie, proszę o spokój - odezwał się staruszek za kierownicą, a my zrobiłyśmy głupie miny.
Myślałyśmy, że rozumie tylko po włosku, więc trochę zawstydzone posłusznie usiadłyśmy z powrotem na swoich miejscach.
- Jak długo tutaj będziecie? - zapytał mężczyzna.
- Tydzień - odparłam.
- Tydzień to całkiem dużo czasu. - Zobaczyłam w przednim lusterku jak się uśmiecha. - Co was tu sprowadza?
- Przyjaciółka musi zapomnieć o swoim facecie. - Rudowłosa udzieliła odpowiedź, co wcale mi się nie spodobało.
- Blanka! Zamknij buzie na kłódkę.
- Panienko, nie denerwuj się tak, już o nic nie będę pytał. O proszę, oto wasz hotel.
Blanka zapłaciła, bo jak to powiedziała "Teraz ja tu jestem bankomatem, a ty nie masz karty kredytowej, kochana". Wyjęłyśmy z bagażnika nasze rzeczy i udałyśmy się w stronę wejścia. Hotel był ogromny, wszystko było bardzo nowoczesne. Przed recepcją na ścianach wisiały lustra, wszystko było przeszklone. Nawet na dnie fontanny było lustro. Nad blatem recepcji widniał złoty napis z nazwą hotelu, a pod spodem były cztery gwiazdki.
- Czy ty oszalałaś?!
- O co ci chodzi? Przecież w zwykłym hotelu nie zapomnisz o Robercie. Tutaj na pewno ułatwi ci to sauna albo spa.
- Spa?!
- Dokładnie! No, ale jeśli chcesz coś tańszego to możemy się przenieść. - Blanka uśmiechnęła się chytrze.
- Nie, nie zostańmy tutaj - odpowiedziałam pośpiesznie i podeszłam do mężczyzny w recepcji. - Dzień dobry, mamy rezerwację na nazwisko Evans.
- Ach tak oczywiście, pokój już na panie czeka. Proszę za mną. - Mężczyzna uśmiechał się i poszedł w stronę wind.
- Widziałaś go? - zapytała szeptem Blanka.
- Tak i co? - Ja znowu nic nie zrozumiałam.
- Widziałaś jaki przystojny?
- Hmm... Nie podzielam twojego zdania, jest przeciętny.
- Nie znasz się.
- Oto wasz pokój. - Mężczyzna wskazał nam drzwi na końcu korytarza na siódmym piętrze. - Nazywam się Boris, jeśli będziecie czegoś potrzebować to mówcie, a ja wszystko załatwię.
- Bardzo dziękujemy. - Uśmiechnęłam się. - Ja jestem Ida, a to Blanka, moja przyjaciółka.
- Miło mi was poznać. Na mnie już czas praca czeka - rzekł i wyszedł.
- No to co idziemy do miasta? - zapytała Blanka gdy tylko zamknęły się drzwi.
- Zmęczona jestem i...
- Nie marudź! Ja tylko szybko się przebiorę i pójdę poszukać jakiejś knajpy, a potem się zdzwonimy.
***
Przyjaciółka wyszła, a ja po chwili też byłam już prawie gotowa. Jeszcze tylko czarne sandałki na nogi i mogę iść. Kiedy wyszłam z windy powitał mnie szeroki uśmiech Borisa. Miał duże, ciemne oczy, które były prawie czarne. Mocno opalona skóra idealnie kontrastowała z bielą koszuli. Jego lekko kręcone włosy sięgały ramion i również były ciemne, do tego wszystkiego miał delikatny zarost. Był wysoki i chudy.
- Witaj bello, widziałem twoją przyjaciółkę. Mówiła, że idziecie zwiedzać miasto.
- Można tak powiedzieć. - Uśmiechnęłam się.
- W takim razie miłego wieczoru.
- Bardzo dziękuję - powiedziałam i już miałam nacisnąć klamkę, kiedy Boris znowu się odezwał.
- A czy nie miałabyś ochoty wyjść jutro ze mną na spacer?
- A co z Blanką?
- Już się jej pytałem i powiedziała, że nie ma nic przeciwko. - Uśmiechnął się szeroko i podał starszej pani jakąś kartkę.
- No dobrze. W takim razie do jutra.
- Do zobaczenia, bella.
CZYTASZ
Deszczowa miłość
RomanceZnasz to uczucie, kiedy po raz setny spóźniasz się do pracy? Ida zna je bardzo dobrze. Zawsze pilna pracownica, która skrupulatnie wypełnia swoje zadania, wykorzystuje daną jej ostatnią szansę. Musi wybrać między ulubioną pracą i "nadgodzinami" u sz...