Było późne popołudnie, kiedy wyszliśmy z komisariatu policji. Nie było łatwo wspominać tego wydarzenia i opowiadać o nim obcym facetom. Robert i Blanka również złożyli szczegółowe zeznania. Mężczyzna opowiedział to samo, co mi dzisiaj rano, uzupełniając o wydarzenia w domu. Przyjaciółka natomiast przyznała, że nie zauważyła w zachowaniu szefa niczego podejrzanego. Ja powiedziałam o wszystkim. Policjant powiedział, że zajmą się tą sprawą, a Patrick Wayves, zostanie oskarżony o znęcanie się psychiczne i fizyczne, molestowanie, próbę gwałtu i zostanie dyscyplinarnie zwolniony z pracy.
- Ja już będę zmykać, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia - oznajmił Robert, kiedy staliśmy na parkingu.
- Dobrze, a przyjdziesz jutro? - zapytałam.
- Myślę, że znajdę czas dla ciebie, Iduś - powiedział i pocałował mnie w policzek.
Mężczyzna wsiadł do samochodu i odjechał, a Blanka stała i patrzyła się na mnie zdziwiona.
- No co? - zapytałam, uśmiechając się przy tym niewinnie i ruszyłam w stronę domu.
- Iduś?!
- O ile dobrze pamiętam, tak mam właśnie na imię. - Zaczęłam się śmiać.
- Iduś?! - Powtórzyła przyjaciółka, a jej oczy były wielkie jak pięć złotych. - Czy ty masz coś na swoje usprawiedliwienie?
- O czym ty mówisz ja nic nie zrobiłam. Jestem niewinna. - Podniosłam ręce do góry w geście poddania, na co obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Opowiadaj wszystko czego nie wiem - zażądała Blanka.
- Już dobrze, dobrze spokojnie. A więc tak... - zaczęłam.
- Całowałaś się z Robertem?! - wykrzyknęła, kiedy skończyłam opowiadać scenę z pocałunkiem. - Kobieto, ale ja ci zazdroszczę!
- Blanka, spokojnie, nie krzycz tak wszyscy się na nas patrzą.
Czy ja zawsze muszę wszystkich uciszać?
- Jak było, mów szybko. - Tym razem Blanka mówiła ciszej.
- Cudownie, nigdy się tak nie czułam.
- Też bym tak chciała. - Kobieta rozmarzyła się.
Opowiedziała Blance resztę historii, a ona słuchała uważnie, przerywając mi co chwilę. Jej komentarze były szablonowe:
"- Jak słodko...
- Jakie to romantyczne...
- Szczęściara z ciebie...
- Też bym tak chciała..."Kiedy zaczęłam jej opowiadać o Dominicu, przestała gadać i słuchała zafascynowana.
Do czasu...
- Jak on wygląda? - Zadała pytanie spoza dotychczasowego szablonu.
- Jest podobny do Roberta, również umięśniony, trochę niższy i ma zielone oczy.
- O mój Boże! - Dziewczyna zaczęła skakać na środku chodnika, co zainteresowało przechodniów. - Muszę go poznać! Poprosisz Roberta o numer do niego?
- Zobaczę co da się zrobić. - Uśmiechnąłem się.
Pożegnałam się z przyjaciółką i weszłam do domu. Wybrałam numer Ann i zadzwoniłam. Dziewczyna odebrała po dwóch sygnałach. Powiedziałam jej, że jeśli chce, niech dzwoni po Alice, Belle, Monic i niech wpadają to opowiem im wszystko tak, jak obiecałam. Ann oczywiście wykazała się wielkim entuzjazmem i powiedziała, że będą za godzinę. Ponieważ nie miałam, co robić wzięłam sobie ciepłą kąpiel. Kiedy tak siedziałam w wannie rozmyślałam o tych wszystkich wydarzeniach i nad jednym zatrzymałam się na dłużej. Pocałunek... Myślałam nad tym i uświadomiłam sobie, że Robert mi się podoba i, że chciałabym, aby było to coś poważnego. Tylko czy on też tego chce? Może chce być tylko moim przyjacielem? A jeśli jestem dla niego za mało atrakcyjna? Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu.
- Halo. - Nawet nie patrzyłam kto dzwonił.
- Ida, otworzysz?
- Tak, tak poczekaj już idę - powiedziałam pospiesznie.
Szybko wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem. Podeszła do drzwi, zostawiając na podłodze mokre ślady.
- Hej dziewczyny! - powiedziałam, gdy otworzyłam drzwi.
O kurde...
- Ann gdzie wy jesteście? - Zadzwoniłam ponownie do przyjaciółki.
- Pod drzwiami.
- Nie ma was.
- Pod budynkiem stoimy, otwórz drzwi wejściowe, głuptasie. - Słyszałam jak moje koleżanki zaczęły się śmiać.
Kiedy w końcu dogadałam się z Ann, szybko wróciłam do łazienki i ubrałam się w moją letnią, domową i luźna sukienkę w kwiaty. Tym razem otworzyłam dobre drzwi i do mojego apartamentu wpadły cztery roześmiane dziewczyny. Monica w ręce trzymała butelkę wina, Alice - pięć pudełek lodów. Bella natomiast miała cała torbę ciastek, chipsów i innych słodkości.
Będę gruba!
Ann nalałam wino, ja z Alice wybrałyśmy film, a Monica układała na tacy słodycze. W tle leciał film, a my gadałyśmy w najlepsze. Oczywiście głównym tematem byłam ja. Znowu opowiedziałam tą samą historię, dziewczyny, w przeciwieństwie do Blanki, słuchały bez zbędnych komentarzy. A kiedy skończyłam mówić przyjaciółki zaczęły krzyczeć jedna przez drugą:
- Ida się zakochała!
- On jest milionerem!
- To takie słodkie!
- Patrick to świnia!
- Będzie dzidziuś!
- Bella, nie przeginaj! - Tak, ona od zawszę lubiła dzieci.
Gadałyśmy do później nocy i kiedy w końcu poczułyśmy się senne poszłyśmy spać. Ja, Ann i Monic w moim łóżku, a Alice i Bella w salonie na kanapie.
***
Wstałyśmy około południa, dziewczyny poszły, a ja udałam się do kuchni. Nalałam sobie szklankę wody i wypiłam duszkiem, bo suchość w gardle była nie do zniesienia, a ból głowy rozsadzał mi czaszkę. Z lodówki wyjęłam placki z jabłkami, które ostatnio zrobiłam i zjadłam cały talerz. Kiedy sięgałam po ostatniego placka, zadzwonił Robert.
- Hej Iduś! Co u ciebie? Jak się czujesz?
- Kaca mam. - Przyznałam się.
- Biedactwo moje. Mam nadzieję, że wieczorem będziesz czuła się lepiej.
- Co jest wieczorem? Zapomniała o czymś?
- Ostatnio ty chciałaś burgery, więc ja tym razem zabieram cię na sushi, tak jak chciałem ostatnio.
- Super. - Od razu humor mi się poprawił. - O której?
- Na 17 będziesz gotowa?
- Oczywiście. Robert, mam prośbę - zagadnęłam nieśmiało.
- O co chodzi?
- Czy dasz mi numer Dominica? - Usłyszałam jak Robert wciąga nerwowo powietrze, więc szybko dodałam. - Mówiłam o nim Blance i ona chciałaby go poznać.
- O wiele lepiej. A może zamiast numeru to pójdziemy wieczorem we czwórkę?
- Naprawdę? Blanka się ucieszy! - Robert zaczął się śmiać.
- To ty dzwoń do niej, a ja do Dominica. Do zobaczenia wieczorem, Iduś.
- Do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się i rozłączyłam.
Robert
- Hej braciszku! Masz jakieś plany na wieczór?
- Robert, coś ty znowu wymyślił? - Dominic był ewidentnie nie w sosie
- Super! W takim razie idziesz ze mną, Idą i jej przyjaciółką na sushi.
- Co?!
- Czy ja mówię po chińsku? - zdenerwowałem się.
- Nie, jasne, że nie. O której?
- O 17:30 bądź pod naszą ulubioną restauracją.
- Dobrze braciszku, będę. Mam nadzieję, że ta przyjaciółka jest tak samo piękna jak Ida, albo i jeszcze piękniejsza.
- Ja ci dam! Ida jest najpiękniejsza!
CZYTASZ
Deszczowa miłość
RomanceZnasz to uczucie, kiedy po raz setny spóźniasz się do pracy? Ida zna je bardzo dobrze. Zawsze pilna pracownica, która skrupulatnie wypełnia swoje zadania, wykorzystuje daną jej ostatnią szansę. Musi wybrać między ulubioną pracą i "nadgodzinami" u sz...