- Kim pan jest? - Uchyliłam drzwi od łazienki i usłyszałam drugi męski głos.
- Już was tu nie widzę, sio! - Blanka stanowczo wyganiała nieproszonych gości.
- Daj mi wyjaśnić - powiedział pierwszy.
- Kim on jest do cholery?! - dodał drugi.
Chcąc pomóc Blance, wyszłam za ściany. Przy okazji zobaczyłam, kto przyszedł, bo ni w ząb nie mogłam dopasować głosów.
- Robert? - wydukałam cicho.
- Ida! - wykrzyknął mężczyzna, ale zaraz powrócił do swojego pytania. - Czy ty możesz mi wyjaśnić, kto to jest?
- Boris - zwróciłam się do mężczyzny stojącego obok Roberta - wynocha!
Szeroki uśmiech Włocha w parę sekund zszedł z jego twarzy, zrobił się czerwony, ale nic nie powiedział. Odwrócił się i odszedł.
Mina pana Smitha wyrażała zdziwienie. Spojrzałam na przyjaciółkę, która stała za mną. Dziewczyna uśmiechała się od ucha do ucha.- Ido. - Robert zwrócił na siebie moją uwagę. - Przepraszam.
Mężczyzna zrobił kilka kroków w moją stronę i wyciągnął za pleców wielki bukiet czerwonych róż. Czułam jak się rumienię, a moje oczy robią się wielkie jak pięć złotych. Jednak szybko się ogarnęłam, kiedy usłyszałam z tyłu cichy śmiech. Odwróciłam się do Blanki i zapytała cicho:
- Co?
Dziewczyna nie odpowiedziała tylko wskazała najpierw mnie, a potem ręką pokazała swoją twarz i włosy.
Domyśliłam się, że chce mi przekazać, że mam nieułożone włosy, twarz w maseczce i szlafrok na sobie. Machnęłam tylko ręką i zwróciłam się do czekającego Roberta.- Proszę, abyś opuścił ten pokój - powiedziałam z kamienną twarzą, co było nie lada wyzwaniem, bo w środku skakałam z radości, że znowu widzę te jego niebieskie i przenikliwe oczy.
- Iduś, proszę nie wyrzucaj mnie.
- Jestem na wakacjach, odpoczywam...
- I zapomina o tobie - dodała Blanka przerywając mi, za co skarciłam ją wzrokiem.
Robert zrobił głupią minę, ale zaraz odzyskał dawny wyraz twarzy.
- To dla ciebie. - Wręczył mi bukiet.
- Dziękuję - odpowiedziałam. - A teraz wyjdź, póki nie krzyczę. - Blanka znowu się zaśmiała.
- Proszę Cię Iduś. Daj mi się wytłumaczyć.
- Miałeś już swoje pięć minut i je wykorzystałeś - odpowiedziałam pewnie, chociaż czułam, że jeszcze chwilę na niego popatrzę i się złamię.
Rozczochrane włosy, biała koszula z podciągniętymi rękawami, co odkrywało jego umięśnione przedramiona, niebieskie oczy i smutna twarz to wszystko nie działało na moją korzyść.
- Dobrze w takim razie zapraszam do mnie na kolację, jak wrócisz. - Podał mi karteczkę z adresem. - Napisz to ustalimy konkretny termin - powiedział i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Odwróciłam się do Blanki, a ta była czerwona jak pomidor.
- Już możesz - powiedziałam, a dziewczyna zaczęła się śmiać.
- Co cię tak śmieszy?
- Ty - powiedziała łapiąc oddech.
- Ja?! Ty nigdy w życiu maseczki nie widziałaś?
- Ty i to jak bardzo chciałaś go przytulić - rzekła i rzuciła się na łóżko, znowu się śmiejąc.
- Wcale nie - powiedziałam oburzona i zamknęłam się w łazience, razem z bukietem.
Blanka miała rację, chciałam go przytulić, poczuć jego silne ramiona, ale nie mogłam. Nie mogłam, bo to on zachował się wtedy jak dziecko i nie dał sobie niczego wyjaśnić.
Ty zrobiłaś teraz to samo, idiotko.
Robert
*Kilka dni wcześniej*
Siedziałem na kanapie w swoim salonie ze szklanką whisky w dłoni. Chciałem zapomnieć o zdradzieckim bracie, ale ten mi na to nie pozwolił. Wstałem ociężale i ruszyłem w stronę drzwi zza, których rozchodziło się pukanie.
- Dalej ci mało? - warknąłem od razu.
- Co ty sobie znowu ubzdurałeś? Ja i Ida? Dobre sobie. Przecież wiesz, że bym ci tego nie zrobił - powiedział zielonooki pakując się do mieszkania.
- Wiem, co widziałem i nie wmówisz mi, że było inaczej. - Znowu rozsiadłem się na kanapie, przerzucając rękę przez oparcie.
- A właśnie, że nic nie wiesz. To było zwykłe koleżeńskie spotkanie. - Dominic usiadł koło mnie.
- Tak, już to widzę.
- Wiesz, co ty już lepiej bądź cicho. Stary, a głupi - powiedział podnoszą się z miejsca. - I wiesz co w tym wszystkim jest najlepsze?
- Co?
- Że ona powiedziała, że cię kocha i chce, żeby to było coś poważnego, palancie - odpowiedział i zamknął za sobą drzwi.
Zakrztusiłem się alkoholem, który miałem w ustach.
CZYTASZ
Deszczowa miłość
RomanceZnasz to uczucie, kiedy po raz setny spóźniasz się do pracy? Ida zna je bardzo dobrze. Zawsze pilna pracownica, która skrupulatnie wypełnia swoje zadania, wykorzystuje daną jej ostatnią szansę. Musi wybrać między ulubioną pracą i "nadgodzinami" u sz...