Obudziłam się i od razu w mojej głowie pojawiły się wszystkie sceny z wczorajszego dnia. Nie byłam pewna, czy to wydarzyło się naprawdę. Może moja wyobraźnia znowu płata mi figle? Ale nie. Tym razem to wszystko było prawdą, a dowodem na to był Robert, przystojny milioner, z którym się wczoraj całowałam. Mężczyzna spał przytulony do moich pleców. Jego ręka uciskała mój bok. Dotyk męskiej dłoni na moim brzuchu był bardzo przyjemny, a ja od paru ładnych miesięcy nie miałam szansy poczuć tego uczucia, więc zdjęłam jego dłoń z siebie z lekkim żalem. Bałam się, że go obudziłam, ale on tylko położył się na plecy z ręką pod głową. Stałam przy łóżku i patrzyłam na śpiącego mężczyznę. Jego usta były lekko rozchylone, miałam ochotę znowu ich dotknąć, ale nie miałam odwagi. Przecież ja tak naprawdę nic nie znaczyłam, a wczorajszy pocałunek był tylko chwilowym impulsem. Zapomnieniem. Musieliśmy rozładować swoje emocje, a to był najlepszy sposób. Chyba... Stałam tak jeszcze chwilę i kiedy stwierdziłam, że już moje oczy nasyciły się tym widokiem, udałam się do łazienki.
Brałam prysznic chyba z dwadzieścia minut, a potem jeszcze drugie tyle robiąc pozostałe rzeczy, jakie robi każda kobieta. Wyjątkiem był makijaż, który sobie odpuściłam. Wyszłam po cichu z łazienki. Robert dalej smacznie spał.A ja myślałam, że to ze mnie jest śpioch.
Poszłam do kuchni i zabrałam się za szykowanie śniadania, a może raczej posiłku, bo dochodziło już południe, więc trochę było za późno jak na śniadanie.
Postanowiłam zrobić placki z jabłkami. Pierwsza porcja placuszków była już na talerzu, kiedy Robert zajrzał do kuchni.- Ile ty już nie śpisz? - zapytał.
- Około godziny - odpowiedziałam z uśmiechem. - Straszny z ciebie śpioch.
- Masz bardzo wygodne łóżko, a ja miałem bardzo miękką przytulankę - powiedział i puścił mi oczko, a ja od razu oblałam się rumieńcem. - Mogę? - Mężczyzna wskazał placka, którego właśnie zdjęłam z patelni.
- Uważaj są gorące.
- Nie przesadzaj, nie jestem małym dzieckiem. - Robert zaczął się śmiać.
Odwróciłam się z powrotem do kuchenki, ale usłyszałam plask. Spojrzałam w kierunku mężczyzny. Robert trzymał się z płatek ucha, a na blacie leżał mój placek z jabłkami.
- Gorąc. - Przyznał niechętnie mój towarzysz.
- A nie mówiłam? - zapytałam z uśmiechem.
- Co ty na to, żeby pójść na obiad do restauracji? - Robert zmienił temat.
- A co z plackami?
- Zjesz na kolację, albo jutro na śniadanie.
- No dobrze. - Zgodziłam się. - A gdzie chcesz iść?
- Może sushi?
- Lubię sushi, ale dzisiaj mam ochotę na burgery.
- Burgery?! - zdziwił się Robert.
- Nie lubisz?
- Lubię, tylko, że rzadko je jem.
- Dlaczego? - Jak ja czasami nie rozumiem ludzi.
- Nie chodzę w takie miejsca.
- To pora zacząć.
- Niech będzie tylko pojadę do domu się przebrać. Za godzinę będziesz gotowa?
- Oczywiście.
- Tylko lepiej załóż spodnie.
- Dlaczego?
- Później zobaczysz - Robert uśmiechnął się i wyszedł.
Nie mogłam się oprzeć i zjadłam dwa placki, bo już zaczęło mi burczeć w brzuchu. Skończyłam sprzątać kuchnię i udałam się do garderoby. Wybrałam czarne spodnie i koszulkę w tym samym kolorze oraz baleriny.
CZYTASZ
Deszczowa miłość
RomanceZnasz to uczucie, kiedy po raz setny spóźniasz się do pracy? Ida zna je bardzo dobrze. Zawsze pilna pracownica, która skrupulatnie wypełnia swoje zadania, wykorzystuje daną jej ostatnią szansę. Musi wybrać między ulubioną pracą i "nadgodzinami" u sz...