Chmury powoli płynęły po niebie i odbijały się w spokojniej tafli wody. Białe obłoki na niebieskim tle poprzecinanym żółto-czerwonymi pasami eksponowały się pięknie w lustrzanym odbiciu rzeki. Liście na drzewach delikatnie kołysały się pod wpływem porannego, delikatnego wiatru. Żwirek chrzęścił pod nogami przechodniów w parku, a ptaki zaczynały swój poranny koncert. Każdy podążał w tylko sobie znanym kierunku i spieszył się do swoich obowiązków. Jedni szli energicznie i byli pozytywnie nastawieni do rozpoczynającego się dnia. Inni niespiesznie udawali się w stronę wielkich biurowców, gdzie każdy dzień pracy wyglądał tak samo. Tylko ja, nie przejmując się codzienną rutyną, biegłam sobie po parku. W uszach miałam słuchawki i słucham swojej ulubionej muzyki, której żywa melodia motywowały mnie do dalszego biegu. Chociaż było wcześnie mijałam już mężczyzn z teczką pod pachą i telefonem przy uchu.
- Oni zawsze myślą tylko o pracy, nie widzą świata poza nią. Dla nich liczą się tylko zyski z nowych inwestycji - pomyślałam. - Ale Robert też jest biznesmenem... Jednak nie wygląda na takiego jak ci tutaj.
Kiedy tak nas tym rozmyślałam, usłyszałam znajomy głos.
- Ida! Ida poczekaj!
Odwróciłam się. Za mną biegł Dominic, więc zatrzymałam się i poczekałam na niego.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał.
- Stwierdziłam, że jak nie muszę szykować się do pracy to chociaż sobie pobiegam - odparłam. - Może pójdziemy na kawę, pogadamy?
- Bardzo bym chciał, ale nie mogę teraz. Co powiesz na popołudnie?
- Nie ma sprawy, nigdzie się nie wybieram.
- Świetnie przyjadę po ciebie.
- A nie moglibyśmy się przejść? Taki ładny dzień, nie chcę mi się kisić w aucie - zapytałam niepewnie.
- Ależ oczywiście - odpowiedział z uśmiechem. - Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Ja skręciłam w lewo, a Dominic pobiegł prosto. Kiedy mijałam tych wszystkich zapracowanych ludzi stwierdziłam, że nie mogę tak nic nie robić i muszę znaleźć nową pracę, więc kiedy tylko dotarłam do domu, wzięłam szybki prysznic i jeszcze w ręczniku siadłam do komputera. W Internecie znalazłam kilka ciekawych propozycji, zapisałam numery telefonów i stwierdziłam, że jutro zadzwonię się umówić na rozmowę, na razie planowałam iść odwiedzić dziewczyny. Nie przejmowałam się Patrickiem, bo domyślałam się, że nie raz gościła już u niego policja i nic mi przez to nie zrobi.
***
- Ida!- Nie tak głośno, bo całe piętro się zleci.
Idealna praca dla Idy: uspokajacz ludzi.
- Ok, spokojnie. Co tutaj robisz? - zapytała rudowłosa.
- Nie mogę odwiedzić własnych przyjaciółek? - Kiedy to powiedziałam otworzyły się szklane drzwi, a w nich stanęła Monica.
- Ida!!!
- Cicho! - powiedziałam razem z Blanką.
- Dziewczyny, Ida przyszła! - Kobieta zajrzała to pokoju i poinformowała resztę naszej bandy, a ja się załamałam.
Pierwsza wystartowała Alice, mogę się założyć, że dobiegła do mnie w trzy sekundy. Szatynka rzuciła się na mnie. Zaraz po niej była Monica, Ann i Bella.
- Dziewczyny! Nie mogę oddychać! - Odsunęły się ode mnie natychmiast. - Zachowujecie się jakby mnie tu z rok nie było.
- Nie gadaj tylko chodź - zarządziła Ann.
CZYTASZ
Deszczowa miłość
RomanceZnasz to uczucie, kiedy po raz setny spóźniasz się do pracy? Ida zna je bardzo dobrze. Zawsze pilna pracownica, która skrupulatnie wypełnia swoje zadania, wykorzystuje daną jej ostatnią szansę. Musi wybrać między ulubioną pracą i "nadgodzinami" u sz...