Rozdział 8

2.5K 155 16
                                    

- Już jestem. - Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Roberta stojącego przodem do mnie. - Czy coś się stało? Źle wyglądam? Mam coś na twarzy? - Mężczyzna patrzył się na mnie tymi swoimi przenikliwymi, niebieskim oczami. 

- Halo. Ziemia do Roberta!

- O Jezu! Przepraszam Cię Ido, nie powinienem tak się zachowywać. - Widziałam w jego oczach zawstydzenie.

- Nic się nie stało. Znaczy na razie nic, bo jak zaraz nie wyjdziemy, to ucierpi na tym jakiś koń z kopytami - rzekłam i zaczęłam się śmiać.

- Ależ oczywiście. Czy mogę? - Robert podał mi swoje ramię.

Skorzystałam z tego miłego gestu i udaliśmy się w stronę parkingu. Mężczyzna otworzył mi drzwi do jego samochodu, a ja zajęłam miejsce pasażera. Robert okrążył auto i usiadł za kierownicą.

***

Jechaliśmy w ciszy. Robert skupił się na drodze, a ja patrzyłam przez okno. Uwielbiam patrzeć na chmury. One są takie... wyjątkowe i niepowtarzalne. Białe obłoki, które układają się w przeróżne kształty. Jedni widzą w nich króliki inni słonie, a jeszcze inni zwykłe chmury - wytwór matki natury. Niby są blisko, ale jednak są takie odległe. Kuszą, zachęcają, żeby ich dotknąć, ale jak się wyciągnie rękę, uciekają, a właściwie nie uciekają. Po prostu są tam wysoko na niebie, nieosiągalne dla zwykłego człowieka. Rozmarzyłam się, ale przerwał mi głos mężczyzny.

- Ido, przepraszam cię za to w domu.

- Możesz jaśniej, bo nie rozumiem? - Dam sobie rękę uciąć, że zrobiłam głupia minę, ponieważ na twarzy Roberta pojawił się niepewny uśmiech.

- Nie powinienem się tak na ciebie patrzyć. To było bardzo niestosowne.

- Ach, o to ci chodzi! Nic się nie stało - odpowiedziała mu i zaczęłam się śmiać. - Następnym razem nie rób mi takich rzeczy. Ja już myślałam, że to coś poważnego na przykład rozbiłeś ramkę na zdjęcie, a ja nie zauważyłam. - Nie chciałam nic źle powiedzieć, ale Robert nagle się znowu zestresował. 

- Robert co z tobą? Dziwnie się zachowujesz.

- No, bo... - zaczął się jąkać. - No, bo ramkę też zbiłem. W sypialni... - Nie pozostało mi nic innego jak ZNOWU wybuchnąć śmiechem.

- Z czego ty się śmiejesz? Przecież to nie jest żart.

- Robert, nic się nie stało. Ramkę się odkupi. A jakie zdjęcie w niej było?

- To były chyba twoje przyjaciółki, albo siostry nie wiem.

- Przyjaciółki - odparłam. - Jestem jedynaczką. Jeśli zdjęcie jest całe, nie ukradłeś go, nie zniszczyłeś, ani nie wyleciało przez okno to wszystko jest w porządku. - Uśmiechnęłam się pokrzepiająco. 

- No dobrze uspokoiłaś mnie. Bałem się, że będziesz krzyczeć. I jeśli mogę, to jesteśmy już na miejscu.

Nawet nie zauważyłam, kiedy wjechaliśmy na parking. Robert szybko i sprawnie zaparkował, a następnie wysiadł i otworzył mi drzwi.

- Dziękuję - rzekłam i uśmiechnęłam się szeroko.

Weszliśmy do eleganckiej restauracji. Mój towarzysz podszedł do managera sali.

- Poproszę stolik dla dwojga. Rezerwacja była na nazwisko Smith.

- Ależ oczywiście. Proszę za mną. - Kobieta około czterdziestu lat zniknęła za filarem. Udaliśmy się za nią i już po chwili wskazała nam miejsce. - Proszę oto państwa stolik. Życzę smacznego.

Deszczowa miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz