Z nieba deszcz lał się strumieniami, ale nam to nie przeszkadzało. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Robert zbliżył się do mnie i mnie pocałował. Jego usta był miękkie i aksamitne. Mężczyzna ugryzł mnie lekko w dolną wargę. Zarzuciłam mu ręce na szyję i mocniej wtuliłam się w jego tors. Robert wsunął język między moje wargi i nasze języki splotły się w szaleńczym tańcu. Mężczyzna całował cudownie, miałam wrażenie, że ta chwila trwała wiecznie. Najpierw nasz pocałunek był powolny i czuły, powoli zmieniał się w namiętny. Nie mogłam dużej się powstrzymywać, Robert złapał mnie za pupę, a ja wskoczyłam na niego i oplotłam jego biodra nogami. Pocałunki stawały się coraz bardziej chaotyczne. Kiedy w końcu zabrakło nam tchu mężczyzna odstawił mnie na ziemię. Nasze oddechy były szybkie i krótkie. Chociaż przed chwilą o mały włos nie zostałam zgwałcona, to teraz czułam się szczęśliwa. Stałam przed Robertem i patrzyłam na niego. Oczy mu pociemniały, a z nosa kapała woda. Mój oddech jeszcze się nie uspokoił, spojrzałam w dół i zobaczyłam, że stoję w samych czarnych, koronkowych majtkach, bo koc, w który się owinęłam, spadł ze mnie podczas tego szalonego pocałunku. Między moimi piersiami spływała strużka deszczu. Spojrzałam jeszcze raz na Roberta i zaskoczyło mnie to, że patrzy mi w oczy, a nie biust. Schyliłam się po koc i owinęłam się nim szczelnie.
- Coraz bardziej pada może wejdziemy do środka? - zaproponowałam niepewnie.- I tak już jesteśmy mokrzy - Robert posłał mi szelmowski uśmiech.
Nie mówiłam nic więcej tylko weszłam do środka. Więcej słów mogło tylko zepsuć tę cudowną chwilę.
Nie oglądając się za siebie szybko poszłam do łazienki. Wzięłam ciepły prysznic i ubrałam się w moją ulubioną piżamę z Kubusiem Puchatkiem. To, że u mnie w domu był przystojny facet, z którym właśnie się całowałam nie oznacza, że muszę od razu ubierać się w koronkowe koszulki nocne, które oczywiście posiadałam. Gdyby nie to straszne wydarzenie z przed kilkunastu minut pewnie bardziej bym się postarała. Nie miałam teraz ochoty paradować po mieszkaniu w ubraniu, które ledwo co zasłaniałoby mi pupę. W salonie nikogo nie było, czyżby Robert już poszedł?
- Jesteś tu jeszcze? - zapytałam i po chwili zauważyłam, jak to idiotycznie zabrzmiało.
- W kuchni. - Usłyszałam w odpowiedzi.
Poszłam do kuchni i zobaczyłam Roberta siedzącego przy wyspie kuchennej. Mężczyzna był ciągle mokry. Wilgotny materiał koszulki jeszcze wyraźniej podkreślał jego idealną sylwetkę. Włosy miał przyklejone do czoła. Wyglądał słodko, ale i za razem seksownie.
- Zrobiłem ci herbaty, żebyś się ogrzała.
- Dziękuję - powiedziałam i usiadłam na przeciwko niego.
- Będę się powoli zbierał.
- Dobrze - powiedziałam smutno, bo wcale nie chciałam, żeby szedł. - Dziękuję ci za tamto. Gdyby nie ty...
- Iduś, spokojnie - powiedział czule i złapał mnie za rękę, którą bezwiednie położyłam na blacie. - Nie wspominaj tego, bo będzie ci jeszcze trudniej zapomnieć chociaż i tak wiem, że tak będzie.
Iduś... Nikt tak do mnie nigdy nie powiedział, zawsze byłam Idą.
Robert wstał i poszedł schować brudny kubek do zmywarki. Odprowadziłam, go do przedpokoju.
- Na mnie już czas - powiedział i położył rękę na klamce.
- Przyjdziesz jutro?
- Postaram się, obiecuję.
- Dobrze - powiedziała smutno. - Będę w domu. - Mała, niegrzeczna łezka spłynęła mi po policzku.
- Co się dzieje?
- Nie chcę zostać sama. Będę się bała - kolejne, nieposkromione łzy spłonęły po moich policzkach zostawiając na nich mokre ślady.
- Chcesz, żebym został? - Robert podszedł i starł kciukiem łzę z mojego prawego policzka.
- Zrobiłbyś to dla mnie?
- Dla ciebie wszystko, Iduś - powiedział, a ja się znowu rozpłakałam.
Robert przytulił mnie mocno i zaczął uspokajać. Kiedy już przestałam płakać mężczyzna, chcąc poprawić mi humor zapytał:
- Czy mogę znowu wtargnąć do twojej garderoby, skomentować ilości twoich butów, ukraść ten puchaty koc z fotela i zająć twoją kanapę?
- Oczywiście, że możesz. - Zaczęłam się śmiać.
Ja już leżałam w łóżku, kiedy Robert wyszedł z łazienki. Pożyczyłam mu ręcznik, żeby mógł się wykąpać.
- Dobranoc - powiedział i pocałował mnie w czoło, jak robił to mój tata kiedy byłam jeszcze mała i mieszkałam w Nowym Yorku.
- Dobranoc - odpowiedziałam.
***
Była już prawie druga w nocy, a ja dalej nie mogłam zasnąć. Przekręcałam się z boku na bok, a byłam już bardzo zmęczona, więc postanowiłam sięgnąć po radykalne metody. Cichutko zeszłam z łóżka, wsunęłam na nogi moje ukochane ciapki-króliczki i poszłam do salonu.
- Robert - powiedziałam cicho, kiedy stanęłam w progu pokój.
- Robert. - Kiedy nie dostałam żadnej odpowiedzi, podeszłam do śpiącego mężczyzny i delikatnie potrząsnęłam jego ramieniem. Dalej nic.
- Robert obudź się. - Te słowa wypowiedziałam najgłośniej i podziałało.
Mężczyzna gwałtownie podniósł się do pozycji siedzącej.
- Ida, coś się stało?! - krzyknął.
- Cicho, jest środek nocy. Zaraz wszystkich obudzisz.
- Co się stało? - Tym razem zapytał już ciszej.
- Nie mogę zasnąć. - Znowu czułam się jak mała dziewczynka, która przychodzi do rodziców w środku nocy, z pluszowym misiem w ręce, i pyta czy może z nimi spać, bo pod łóżkiem jest straszny potwór.
- To od nadmiaru emocji - powiedział spokojnie.
- Może to głupie - zaczęłam niepewnie. - Ale mógłbyś przyjść do mnie?
- Czyli to oficjalne zaproszenie do łóżka? - zapytał podnosząc się z kanapy.
- Głuptas z ciebie - powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać.
Robert wstąpił jeszcze po drodze do toalety, a ja tym czasem wróciłam do łóżka.
- Ale to wszystko jest dziwne - pomyślałam. - Najpierw on ratuje mnie od gwałtu, widzi przy tym mnie prawie nagą, potem całujemy się w deszczu na tarasie, gdzie cała ulica może nas zobaczyć. A na końcu jakby nigdy nic chodzę po domu w piżamie z Kubusiem Puchatkiem i pytam jednego z najbogatszych ludzi w Europie czy przyjdzie do mnie do łózka, bo nie mogę zasnąć...
Moje przemyślenia przerwał dźwięk skrzypiącego łóżka. Robert położył się obok mnie, głowę oparł na ręce i przyglądał mi się uważnie.
- Jesteś piękna - powiedział po dłuższej chwili.
- Nawet w tej piżamie i w środku nocy?
- Nawet - powiedział i zbliżył się do mnie. - Dobranoc. - Musnął moje usta i ułożył się do snu.
CZYTASZ
Deszczowa miłość
RomanceZnasz to uczucie, kiedy po raz setny spóźniasz się do pracy? Ida zna je bardzo dobrze. Zawsze pilna pracownica, która skrupulatnie wypełnia swoje zadania, wykorzystuje daną jej ostatnią szansę. Musi wybrać między ulubioną pracą i "nadgodzinami" u sz...