Winda zatrzymała się i otworzyły się drzwi. Zdziwiłam się, bo w recepcji stał Milo - zastępca Blanki.
- Cześć. - Przywitałam się. - Gdzie jest Blanka?
- Hej! Nie ma jej dzisiaj. Zadzwoniła rano i powiedział, że nie przyjdzie, bo jej ojciec trafił do szpitala. Podejrzewają zawał - odpowiedział chłopak.
- To niedobrze. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie. - Już miałam odchodzić kiedy Milo zapytał.
- Przekazać coś Blance?
- Nie dzięki, to nic ważnego może poczekać - rzekłam i zniknęłam za szklanymi drzwiami.
- Co ja teraz zrobię? - W duchu zapytałam sama siebie. - Przecież nie pójdę tam sama. Niby mogłabym poprosić Ann, albo którąkolwiek z dziewczyn o pomoc, ale nie chcę im mówić, co się stało, a przynajmniej nie teraz.
- No cóż muszę zmierzyć się z tym sama - westchnęłam i zabrałam się za pakowanie rzeczy.Było w pół do dziesiątej, miałam jeszcze trochę czasu do przyjazdu Roberta. Nie czekając dłużej postanowiłam, że muszę pójść w końcu podpisać tę rezygnację. Będę miała to już za sobą. Zanim wyszłam napisałam jeszcze szybko wiadomość do Roberta:
Ja: Hej! Mam próbę. Jak przyjedziesz już pod firmę, czy mógłbyś wejść na górę? Okazało się, że mam tyle tych rzeczy, że sama ich nie udźwignę. To jest dwudzieste piętro i szklane drzwi na prawo od recepcji. Będę tam na ciebie czekać.
Robert: Jasne nie ma sprawy, będę na pewno. Do zobaczenia :)
SMS z odpowiedzią przyszedł bardzo szybko, co oznaczało, że już nie mam żadnej innej wymówki i pora pokonać swój lęk.
***
Weszłam po schodach i stanęłam przed tak dobrze znanymi mi drzwiami, za którymi to wszystko się zaczęło. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam.
- Proszę.
- Przyszłam podpisać rezygnację - powiedziałam.
Prezes siedział za swoim biurkiem, przeglądał dokumenty, popijając przy tym kawę z kubka z napisem "Sexy boss".
- Przeczytaj i sprawdź, czy wszystko się zgadza, jeśli tak to podpisz tu, tu i tu.
Przeczytałam wszystko tak, jak należy i uzupełniłam wskazane miejsca.
- Gotowe - oznajmiłam. - Wszystko jest dobrze.
- W takim razie pani już tutaj nie pracuje. Do widzenia - powiedział Patrick i kontynuował przerwane zajęcie.
- Do widzenia - pożegnałam się i wyszłam.
Wróciłam do naszego pokoju i po raz ostatni zajęłam swoje miejsce.
- Coś normalny był dzisiaj. Nie, że żałuję, ale martwi mnie to. Może dał sobie spokój? Albo tak go kopnęłam, że coś mu się stało? Ech, nawet jeśli to ja nie jestem niczemu winna. Ja się tylko broniłam! Pewnie zobaczył, że wolę zrezygnować z pracy, niż zgodzić się na ten głupi układ i dał sobie siana... - Moje rozmyślanie przerwały dziewczyny.
- Ida, widzisz go!? - zapytała Bella, podkreślając ostatnie słowo.
- Ale ciacho - powiedziała Alice.
- I ten tyłek... - Nie obyło się bez komentarza Monic.
No tak moje przyjaciółki zobaczyły Roberta przez drzwi. Mężczyzna stał oparty o blat recepcji i rozmawiał z Milo.
- Idzie tutaj! - wykrzyknęła Ann.
Robert zapukał, a wszystkie moje przyjaciółki chórem powiedziały "proszę".
CZYTASZ
Deszczowa miłość
RomanceZnasz to uczucie, kiedy po raz setny spóźniasz się do pracy? Ida zna je bardzo dobrze. Zawsze pilna pracownica, która skrupulatnie wypełnia swoje zadania, wykorzystuje daną jej ostatnią szansę. Musi wybrać między ulubioną pracą i "nadgodzinami" u sz...