Lauren's POV
Ubrałam się jak zwykle. Musiałam pokazywać, że dominuję nad wszystkimi, dlatego zrobiłam sobie dodatkowo poważny makijaż. Przykrywając podkładem, bliznę nad brwią. Zebrałam potrzebne rzeczy i zamknęłam pusty dom. Był ogromny miał 4 sypialnie 2 łazienki, kuchnię połączoną z ogromnym salonem, z czego 2z4 ścian był pokryte z silnej szyby. Wystrój był nowoczesny. Wbiłam kod alarmu i ruszyłam do garażu. Moi rodzice byli prze bogaci. Miałam piękny do mi trzy samochody, jeden sportowy Dodge Charger z 1970, terenowy Range Rower i zwykłe BMW. Oraz czarny motor.
Wybrałam odpowiednie auto kierując się, do hangarów na wyścigi. Zanim tam dotarłam, zrobiłam sobie jeszcze krótką rundkę, dla oczyszczenia umysłu i odprężenia ciała.
Wraz z Dinah stałyśmy oparte o mój samochód. Powoli zbierał się już tłum, a my popijałyśmy alkohol co po chwilę spoglądając na biedne dzieciaki, które szukały wrażeń.
- No to dzisiaj, powtórka. - Zachichotała przyjaciółka, a ja zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co chodzi. - Spójrz. - Wskazała ręką, szczupłego i wysokiego nastolatka, który szedł w naszą stronę. Moja mina od razu zrzedła. "Co ten smarkacz tu robi?" Zapytałam się w myślach i również do niego podeszłam, był mojego wzrostu albo troszkę wyższy.
- Chcę rewanżu. - Powiedział, krzyżując ręce na piersi. Spojrzałam na niego rozbawiona. Jego postawa była stanowcza, miała podobne czy do tamtej dziewczyny jednak jego były bardziej piwne niż czekoladowe.
- Nie ma mowy młody. - Parsknęłam śmiechem, jakby to od jego woli zależało czy wyścig się odbędzie.
- Co? N... niby dlaczego?! - Udawał wkurzonego. "Haha czy on myśli, że mnie przestraszy?" On wygląda uroczo jak się złości, muchy by nie przestraszył.
- Oj... kochany, ostatnim razem o mały włos nie przejechałam twojej dziewczyny, nie mam zamiaru tym razem zdrapywać jej krwi z mojej maski. - Odpowiedziałam i już miałam odejść gdy ten wypalił.
- N... nie, nie możesz zabronić mi się ścigać. - Wykrzyczał, zdruzgotany.
- Ależ, oczywiście, że mogę. Te wyścigi organizuję jaa... . Jeśli powiem, że nie jedziesz to nie i koniec. - Powiedziałam stanowczo i odwróciłam się do chłopaka plecami, tłum nie zwracał na nas uwagi. Nawet Dinah zajęła się rozmową z jakimś mięśniakiem.
- Tchórz. - Usłyszałam za plecami, słowo te sprawiło iż stanęłam w miejscu w tym momencie grupka nastolatków zainteresowała się nami i wbiła swój irytujący wzrok w nasze osoby. Odwróciłam się napięcie. Ujrzałam, czekoladowe oczy z plecami, wkurzonego chłopaka.
- Posłuchaj. - Zwróciłam się do dziewczyny. - Zabierz stąd swojego chłoptasia zanim stanie się mu krzywda. - Ona jednak tylko wpatrywała się we mnie. - Do cholery jasnej, czy ty głucha jesteś?! - Wykrzyczałam, zbytnio poniosły mnie nerwy.
- Nie, mów tak do mojej siostry. - Zaczął jej bronić. Możliwe, że za bardzo się rozpędziła, miałam po prostu tego wszystkiego dość.
- Hej! - Krzyknęłam tak aby większość tłumu zwróciła na mnie uwagę. - Wszyscy, którzy są nie pełnoletni, mają zakaz zbliżania się! Wszyscy! - Powtórzyłam, wpatrując się w tłum. Większość była dorosłych jednak, małolatów było za dużo. - Słyszycie do cholery!? Spieprzać z tą! To nie miejsce dla was. Wynoście się! - Krzyczałam najgłośniej jak mogłam.
- Jedź do domu dzieciaku, nic tu po tobie. - Powiedziałam i oddaliłam się na tyle, żeby nie usłyszeć już żadnego słowa padającego z jego ust. Ponownie oparłam się o pojazd patrząc jak auta odjeżdżają. Wszystko we mnie buzowało, spoglądałam na uciekających nastolatków. Mimo, że chłopak siedział już w samochodzie, jego siostra cały czas spoglądała w moją stronę. Była tak strasznie szczupła i blada. Nie mogłam na nią patrzeć, spuściłam więc wzrok. Kiedy jednak postanowiłam raz jeszcze spojrzeć na dziewczynę ujrzałam smutny lecz szczery uśmiech na jej twarzy.
"Co jest nie tak z nimi wszystkimi?", "To dzieci, dlaczego przychodzą w tak okropne miejsca?", "Czego one u szukają?" Dopytywałam się sama siebie. Oczywiście nie uzyskałam żadnej odpowiedzi gdyż w ogóle nie potrafiłam ich zrozumieć.
Zatopiłam swój wzrok w jednym punkcie, cały czas myśląc o chłopaku i tamtej dziewczynie o czekoladowych oczach. Te wszystkie przemyślenia zbiły mnie z tropu i nie miałam ochoty już się ścigać. Adrenalina, którą w sobie przed chwilą odnalazłam wystarczała mi. Wsiadłam do samochodu zostawiając wszystko pod "opieką" Dinah.
Ruszyłam przed siebie, ulice były puste, jednak po jakimś czasie natknęłam się na samochód chłopaka, który zapadł mi w pamięć. Radosny chłopak wychodził ze sklepu z pełną reklamówką. A zaraz za nim rozpromieniona dziewczyna. Z ciekawości udałam się za nimi, jechali dość długo, i już miałam zrezygnować gdy w końcu zatrzymali się.
W pobliżu widniał tylko jeden, mały, drewniany domek, który dosłownie się rozpadał i stary młyn po drugiej strony drogi. Rodzeństwo wyszło z samochodu, śmiali się i rozmawiali, chłopak objął dziewczynę i mocno przytulił, a następnie otwierając jej drzwi, oboje weszli do środka.Kiedy zniknęli za drewnianymi drzwiami podjechałam bliżej. Coś mnie ukuło, mimo że wracali do niedużego, drewnianego domku, który tak naprawdę się sypał byli szczęśliwi, nie to co ja kiedy wracała do ogromnego pustego mieszkania, będą sam na sam ze swoim cieniem.
Wyszłam z samochodu zarzucając na siebie skórzaną kurtkę. Oparłam się o auto i wpatrywałam w malutki domek. Nawet w tym momencie miałam wrażenie, że mój cień, tak naprawdę nie jest mój, jakiś sztuczny, doczepiany. Po chwili ujrzałam mają iskierkę w oknie. Ktoś odsłonił firankę. Naprężyłam mięśnie. Nie mogłam przecież tak po prostu podejść i zapukać, dlatego czekałam na dalszy bieg wydarzeń.
***
Witam, witam. Oto i kolejny rozdział.
Troszkę nudny i krótki ale obiecuję poprawę.
Do następnego kochani!!
YOU ARE READING
Explicit ||Camren||
FanfictionAdrenalina, gniew, smutek, zamieszanie, to wszystko siedzi w głowie Lauren. Wyścigi samochodowe to jej praca i odskocznia od rzeczywistości. Pewnego dnia gdy miała wyścig stało się coś czego nie mogła wymazać ze swojego umysłu dręczyło ją sumienie...