24# Why?

504 63 15
                                    

Camila's  POV

Siedzę i czekam aż wróci. Zdążyłam się stęsknić za tymi zielonymi oczami  na których sam widok doprowadzał  mnie do szaleństwa. Moje przemyślenia przerwał nagły  wpadł Shawn'a  do mojej sali. Kompletnie nie wiedziałam co się dzieje.  Stał przerażony a w jego oczach mogłam dostrzec złość, smutek i łzy. Podszedł do mnie bez słowa i przytulił. Staliśmy  tak chwile. Miałam już dość tej ciszy i ja przerwałam.

-Shawn...-spojrzał mi w oczy. Teraz nie byłam w stanie wyczytać nic z jego spojrzenia. Były jak by puste...- Co się stało? - znów spuścił  wzrok na dół i wyjął coś z kieszeni.

-Włącz telewizor...- podał mi monetę, a ja ją  przyjęłam. Podeszłam i wzięłam pilot. Po chwili brązowooki włączył program z wiadomościami. Zamarłam.

-Czy...czy to sprawka Lauren? - Shawn nie odpowiedział mi tylko złapał mnie za rękę a po moich policzkach zaczęły  lecieć strumienie łez... dlaczego to zrobiła przecież siedział w tym więzieniu i nikomu nie zagrażał teraz to ona może wylądować  w jego celi. Prezenterka coś mówiła, ale ja kompletnie zatraciłam się w ramionach młodszego brata.

-Już dobrze...wszystko  się ułoży-jedna ręką pocierał mnie po plecach a druga głaskał po głowie.

- straciłam ją już na zawsze... Dlatego nie obiecała, że wróci mam dość...chce żeby to wszystko  się skończyło.... chce by było jak dawniej!

<tydzień później>

Lekarza zrobili mi pełne badania i doszli do diagnozy która potwierdzili. Miałam uszkodzony nerw który powodował te omdlenia doszło do urazu gdy uderzyli  mnie w głowę bym zemdlała. Szczerze nie słuchałam tego lekarza. Było mi wszystko jedno. Lauren jak odeszła tak nie wróciła. A ja i Shawn wróciliśmy do starej rutyny. Podczas mojego pobytu w szpitalu  Normani  przychodziła codziennie wiedząc, że potrzebuje teraz przyjaciółki która będzie mnie wspierać. Była najlepsza mimo pracy i ciągłych studiów  znajdowała czas by chociaż przyjść i się przywitać. W domu nie byłam z brunetem przez dwa tygodnie, lekarz postanowił , że wypuści nas w tym samym czasie. Taksówka przyjechała a ja wreszcie  od paru dni szczerze się uśmiechnęłam. Miałam dość tego miejsca przez najbliższe lata. 

-Hej księżniczko obudź się.- czułam jak ktoś mnie szturcha i z nie zadowoleniem otworzyłam oczy i zobaczyłam Shawn'a  który uśmiecha się od ucha do ucha i bierze mnie za rękę.  Szybko wyszłam z auta i nie do końca uwierzyła swoim oczom. Myślałam, że taksówkarz pomylił  adresy.

-Czy ty widzisz to samo co ja?! -Shawn zaczął wszędzie chodzić i płakać ze szczęścia a ja wciąż stałam jak osłupiała. Przede mną stał biały  wyremontowany dom. Nowoczesny styl przed domem ogród i dobudowany  garaż  w który znajdowało się stuningowane  wyścigowe  auto Shawn'a. W środku auta była karteczka "To dla ciebie młody mam nadzieje, ze ci się podoba i przepraszam  jeszcze raz... L." 

Doskonale wiedziałam od początku kto stoi za tym wszystkim. A nadal stałam i wpatrywałam się w nasz nowy  dom. Po moim policzku  zleciała  pojedyncza łza, ale tym razem to była łza szczęścia. Brunet wypakował  torby z bagażnika taksówki i zapłacić starszemu panu. A ja z niepewnością weszłam do kompletnie  obcego mi domu. Nowoczesny wystrój w stylu góralskim. Dobrze wiedziała, że strasznie podobają mi się takie domy. 

Odnalazłam swój pokój. Było tam dwuosobowe łóżko na przeciwko plazma, a pod nią komoda na której były lampki takie jak na choinkę. Na przeciwko okna stało biurko i potrzebne przybory do wszelkiego rodzaju makijażu. Zauważyłam kopertę. Wzięłam ją i otworzyłam.

"Droga Camilo...

Nie wiem od czego zacząć.  Chciałam cie naprawdę przeprosić i tak wiem, że nie wybaczysz mi tego. Nie mogłam  żyć ze świadomością, że ten dupek może cię znów skrzywdzić, a jest w stanie to zrobić. Jak pewnie zauważyłaś zmienił ci się dom..heh trudno nie zauważyć. Zrobiłam to żeby mieć pewność, że będziesz w nim bezpieczna i nie będzie ci grozić zawalenie dachu na głowę. Jeszcze  chciałam napisać o jednej sprawie. Chodzi o nas...strasznie mi na tobie zależy mimo, że spędziłyśmy ze sobą jeden wieczór który nie należał do udanych. Ale sam fakt, że chciałaś ze mną spędzić czas był wielka nadzieją dla mnie, że może nam się uda. Jesteś moim słońcem które oświeca moja dalsza drogę. Jesteś moim księżycem w który wpatruje się codziennie w nocy rozmyślając o tobie. Nie mogę pogodzić się ze świadomością, że Cię straciłam. Proszę cię tylko żebyś była szczęśliwa na dalszej drodze życia. Co do twojego stanu zdrowia...wszystko wiem. Lekarz mi powiedział...jeśli będzie cokolwiek się działo dzwon do niego on ci pomoże masz to zapewnione tak samo jak Shawn. Mam nadzieje, ze kiedyś mi wybaczysz i będziesz wspominać same dobrze chwile spędzone ze mną.

Trzymaj się cieplutko...Kocham cie.

L."


Od pierwszego słowa przeszły mnie ciarki. Pomyśleć, że ona tu była i to pisała. Nie mogłam powstrzymać łez leciały swobodnie. Ostatnie słowa które napisała Lauren były lekko rozmazane. Pewnie płakała gdy to pisała, a ja płacze gdy to czytam. Nie chce jej tracić. Wiem jaka jest naprawdę i dlatego tak bardzo mi trudno odejść od niej. Wyszłam z pokoju zostawiając list na łożu i pobiegłam po Shawn'a  który siedział oczywiście w garażu.

-Hej siostrzyczko chcesz się przejechać? - brunet wyszedł z auta z wielkim uśmiechem na twarzy a ja szybko weszłam na miejsce pasażera i powiedziałam.

- Jedź do niej do domu szybko! - po moich policzkach  zaczęły znów lecieć łzy. Młodszy brat  posłuchał mnie i bez słowa szybko ruszył w stronę domu zielonookiej. Po kilku minutach byliśmy pod jej domem. Wyleciałam jak poparzona nawet nie zamykając drzwi gdy zauważyłam, że auto Lauren stoi  na podjeździe. Próbowałam wejść, ale drzwi były zamknięte. 

Po chwili zorientowałam się, ze auto którym pojechała zielonooka było tym którym się ścigała. Nie mogłam już nic zrobić. Odeszła a ja zostałam z wszystkim co mi ją przypomina. Klub, park, dom w którym mieszkam. Musiałam się z tym pogodzić. Twardo podeszłam do auta nie próbując płakać. Niestety nie umiem trzymać uczuć w sobie. Shawn szybko podbiegł i przytulił.

-Odeszła...na zawsze odeszła...-szlochałam a brunet ciągle mnie przytulał  i od czasu do czasu całował  w czubek głowy. Po paru minutach...raczej parunastu  minutach wróciliśmy do domu, a ja nie mogłam uwierzyć w to co się stało. To było strasznie trudne, ale miałam Shawn'a  i Normani  zawsze mogłam na nich liczyć. Nie wyobrażam sobie życia bez nich.

___

Przedostatni rozdział...

Explicit ||Camren||Where stories live. Discover now