Witam wszystkich którzy czytają to opowiadanie z wielką przyjemnością dodaje następny rozdział by rozwiać wszelkie wątpliwości, ze Lauren nie zyje... Umm gówno prawda xd żyje i ma sie raczej db sami się przekonajcie 💟💖
Camila's POV
Stałam tam bezczynnie i nie mogłam nic zrobić. Widziałam jak cierpi... Przeze mnie i to jeszcze bardziej mnie bolało. Shaw trzymał mnie a ja chciałam za nią pobiec i przytulić mówiąc do jej uszka jak bardzo ją przepraszam i jak bardzo ją... Właśnie jak bardzo ją kocham? Nie znam jej a ona nie zna mnie, więc jak ja mogę ją kochać?
Po głowie ciągle towarzyszyły mi te pytania kręcąc się przed sala Shawn'a. Nie mogłam się opanować od godziny siedzi tam lekarz i nie wpuszcza nikogo. Wykońcu wyszedł a ja pobiegłam do niego i zdawałam mnóstwo pytań.
-Panie doktorze! - Byłam na drugim końcu korytarza, ponieważ robiłam swój ulubiony napój kofeinowy bez którego żyć nie potrafię.
-Ty jesteś siostra Shawn'a? -Zapytał mnie wskazując teczka i miał pytający wzrok a ja momentalnie zwolniłam gdy zauważył jak wywożą mojego młodszego braciszka z sali. Leżał tam ciągle nieprzytomny, oczy miał podkrążone, a jego ciało było blade co oznaczał, ze stracił dużo krwi. Po moich policzkach strumieniami zaczęły lecieć słone łzy, nie zważając na to pobiegłam do niego i złapałam za rękę.
-Shaw braciszku obudź się jestem przy tobie... Słyszysz? Jestem! -Zaczęłam krzyczeć gdy wjeżdżali do sali operacyjnej, a doktor odciągnął mnie od jego łóżka.
-Pani Cabello, pański brat jest w nie zbyt dobry stanie... Niestety dostał krwotoku wewnątrznego i musimy szybko zahamować miejsce z którego ulatnia się krew. Proszę być dobrej myśli niestety ja musze juz iść.- Młody lekarz odszedł zanikajac za drzwiami razem z moim bratem, a ja stałam jak osłupiała po tym co usłyszałam...krwotok wewnątrzny? Ale jak to on z tego nie wyjdzie. Straciłam czucie w nogach i upadłam na podłogę tracąc przytomność. Nie wiem po czym, po tym jak więziono mnie w jakiejś starej szopie, bito i glodzono czy po tej wiadomości, może przez oby dwa powody. Gdy się obudziłam nie mogłam otworzyć oczu, a jak już to zrobiłam to tak samo szybko je zamknęła jak otworzyłam. Rażące światło powodowało jeszcze większy ból głowy. Dalej Camilla podnieś się wiem, że dasz radę...jest siedzę okej teraz powoli otwórz oczy...musisz dać radę, dla brata. Podeszła do mnie pielęgniarka.
-Witam...proszę nie wstawać zaraz przyjdzie lekarz. - No fajnie ja z resztek moich sił próbuje usiąść a ona swoimi lapskami zmusza mnie bym leżała.
-Nic mi nie jest -odepchnełam jej rękę marszczac brwi.- chce tylko usiąść to tak dużo? - Starsza pani głośno westchnęła i pomogła mi usiąść.
-No dobrze ale powoli i bez gwałtownych ruchów.
-Uwaga bo zaraz zamienię się w ninje- zaśmiałam się pod nosem i kątem oka widziałam jak pielęgniarka się zaczęła śmiać.
-Mimo twojego stanu humor ci dopisuje- nadal trzymała mój łokieć bym przypadkiem nie upadła.
-Mam do pani prośbę -spojrzałam na nią a ona podniosła brwi w znaku zapytania.- czy mogła by pani dowiedzieć się co z moim bratem ma na imię Shawn Cabello miał albo ma operacje dostał krwotoku wewnętrznego -po moich policzkach znowu zaczęły lecieć łzy a starsza pani pogłaskala mnie po ramieniu dodając otuchy.
-Dobrze pójdę zapytać, ale musisz się połóżyć dobrze?- kiwnęłam głową i powoli wróciłam do mojej pierwotnej postawy. Pielęgniarka wyszła z sali i po chwili zastanowienia gdzie tak w ogóle się znajduje zaczęłam rozglądać się po sali. Jak zwykle wielkie szklane półki z lekarstwami, na przeciwko nich były łóżka. Na jednym z nich leżała dziewczyna podpięta pod różne maszyny sprawdzające czy wogóle jeszcze żyje. Miała ciemne włosy i blada cere. Nie było widać jej twarzy ponieważ zasłaniały ją rury które pomagały oddychać. Rozmyślanie nad dziewczyna przerwał mi lekarz ten sam który operował mojego brata.
-Panie doktorze co z nim? Żyje? -spojrzałam na młodego doktora który podszedł mnie i usiadł obok.
-proszę się uspokoić - uśmiechnął się a ja spojrzałam na niego jak na idiote. Czy on zdaje sobie sprawę z tego, że przed chwilą mój brat był jedną nogą w niebie a druga tu na ziemi i do tej pory nie wiem gdzie się znajduje!
-Nie, nie uspokoje się dopóki mi Pan nie powie co z moim bratem!- zaczęłam krzyczeć nie zważając na innych pacjentów i wykońcu nadszedł czas na uciszanie. On chyba nie wie o tym, że tylko to przedłuża a im dłużej tym bardziej się denerwuje.
-Z pani bratem wszystko dobrzr - opadłam na poduszkę z ulgą a gula w gardle znikła.- stracił dużo krwi, ale udało nam sie go wzbudzić i aktualnie odpoczywa w sali obok chce pani do niego wejść? - spojrzałam na niego wzrokiem który sam za siebie mówił, a doktor tylko przeprowadził wózek pod moje łóżko - zapraszam -uśmiechał sie i zawiózł mnie do sali mojego braciszka. Gdy go zobaczyłam zacząłam płakać jeszcze bardziej a moje ręce wylądowały na twarzy, szloch wydobył się z moich ust a doktor tylko pogladził mnie po ramieniu.
-Braciszku- wstałam i szybko do niego pobiegłam przytulajac go do siebie najmocniej jak potrafię.-tak bardzo się o ciebie martwiłam jak sie czujesz? Wszystko dobrze? - uśmiechałam się i wycierałam łzy patrząc jak on tam leży przypiety w bandażach aż zrobiło mi się źle. Znowu to samo kręci mi się w głowie..
Eh to nic jestem po prostu zmęczona.
-Ja czuję się jak nowo narodzony, ale za ty lipnie wygladasz- złapałnie za rękę i głaskał kciukiem patrzac tymi swoimi brązowymi oczami które zazwyczaj są większe.
- Jestem po prostu zmęczona - uśmiechnęłam się sztucznie ale on i tak widział. Jego nie da się oszukać.
- Camz widzę, że nie jest za dobrze coś się stało gdy byłem nieprzytomny? - Chciał usiąść ale mu na to nie pozwoliłam
-Poczułam się tylko słabo i straciłam na chwilę przytomność to nic takiego naprawdę - mówiłam takim przekonującym głosem, że uwierzył.
- No okej ale teraz idź odpocznij okej? Potem najwyżej do mnie przyjedziesz na tym twoim pojeździe -zaczęliśmy się śmiać ale pielęgniarka zepsuła nam chwilę i zaprowadziła mnie do sali gdzie musiałam leżeć, spać i odpoczywać. Po chwili gdy weszłam do sali z starsza panią było lekkie zamieszanie a ja byłam zdezorientowana, ale zauważyłam, że dziewczyna obok mnie się budziła lecz nie miała otwartych oczu. Starsza pani szybko zaprowadziła mnie do łóżka i nie wiedziałam kiedy zasnąłam.Szłam ulica, było ciemno gdy nagle poczułam wibracje w telefonie, to był sms od Lauren.
Od: Lauren
Możemy się spotkać? Muszę z tobą porozmawiać to bardzo bardzo ważne...
Do: Lauren
No okej... Gdzie jesteś?Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię tak delikatnie jak by bał sie, że coś mi zrobi. Wtedy ujrzałam ja...twarz miała cała zakrwawiona, płakała i mamrotała coś pod nosem a na stałam jak słup i nie widziałam co robić!
-Boże Lauren co ci się stało?! - Chciałam podejść do niej ale nie mogłam się ruszyć.
- Dlaczego? Dlaczego mi to zrobiłaś? - Nie wiedziałam o co jej chodzi przecież ja jej nic nie zrobiłam!
- Ale Lauren..- nie mogłam dokończyć bo ktoś za mną związał mi buzię, ręce i nogi tak, że stałam nieruchomo na przeciwko zielonookiej. Zza roku wyszedł jakiś wielki umieśniony mężczyzna był strasznie podobny do Jo'a nie...to nie mógł być on! Przecież go zamknęli! Jest w więzieniu... Zaczął bić ciemno włosą bo brzuchu, twarzy, żebrach bez litości. Stałam i krzyczałam ale mój krzyk był stłumiony przez materiał owinięty w mojej budzi przez to nikt mnie nie słyszał.
- Zraniłaś mnie Camz...- ostatnie słowa które powiedziała a Jo strzelił jej prosto w głowę.Obudziłam się cała spocona, trzęsłam się, nie wiedziałam gdzie jestem gdy podbiegła do mnie znana mi pielęgniarka od razu podała mi jakąś kroplówkę i próbowała uspokoić ale słyszałam tylko jej stłumiony głos. Po chwili zrobiło mi się lżej jak by wszystkie mięśnie ciała mi się rozluźniły, co ona mi podała?
- Camilo jesteś ze mna? Halo - mówiła coraz wyraźniej a ja już wiedziałam gdzie jestem i co tutaj robię.- to tylko był zły sen wszystko jest dobrze?
-Tak wszystko dobrze - oparłam twarz o ręce a nogi przyciągnęłam do sobie wtulając się po chwili w nie. Łzy zaczęły lecieć bezwładnie po moich pulikach. Minęło jakieś pół godziny a ja już się uspokoiłam i znów usunęłam.
YOU ARE READING
Explicit ||Camren||
FanfictionAdrenalina, gniew, smutek, zamieszanie, to wszystko siedzi w głowie Lauren. Wyścigi samochodowe to jej praca i odskocznia od rzeczywistości. Pewnego dnia gdy miała wyścig stało się coś czego nie mogła wymazać ze swojego umysłu dręczyło ją sumienie...