10# Drunk girl

754 80 14
                                    

Camila's POV

Po wysłaniu sms'a do Lauren nie musiałam długo czekać na odpowiedź, gdy przeczytałam wiadomość momentalnie się zarumieniłam, było w niej napisane "dobranoc kochanie".  Nie spodziewałam się, że w ogóle mi odpisze a jednak. Po głowie cały czas chodziły mi słowa Lauren dobranoc kochanie.....dobranoc.... Kochanie....chwila kochanie?! Z niedowierzaniem spojrzałam jeszcze raz na wiadomość i rzeczywiście było napisane kochanie. 

Rzuciłam telefon na poduszkę i złapałam się dłońmi za głowę i wciąż nie mogłam oswoić się z tym, że nazwała mnie kochaniem. Nie wiem może dla niej to coś normalnego ale dla mnie słowo kochanie jest czymś więcej niż tylko słowem, ono wyraża uczucia jakie dąży się drugą osobą... A jeśli Lauren...nie nie nie to nie możliwe, od razu wybiłam ta myśl z głowy. 

Przez pół nocy mówiłam sama do siebie i w końcu zasnęłam wtulając się w mojego misia. W moim pokoju roznosił się dźwięk sygnału, z niechęcią spojrzałam na telefon i to była Lauren. Od razu wstałam na proste nogi i  odkaszlnęłam by mój głos nie był aż tak zachrypnięty jak jest zawsze. Po chwili odebrałam i powiedziałam nieśmiało.

- Hej Lauren - powiedziałam i tak z chrapa w głosie.

- Camila! Jak dobrze cie słyszeć!  Nie obudziłam cie?  - Krzyknęła a mnie momentalnie zaczęła boleć głowa.

- Nie nie obudziłaś...jakoś nie mogę spać - skłamałam, nie wiem dlaczego, ale po prostu wiedziałam, że jak powiem jej prawe to powie bym poszła spać i się rozłączy, a tego nie chciałam.

- Wiesz, że..  - Po chwili usłyszałam jak by ktoś się przewrócił albo uderzył komórka w ścianę.

- Halo Lauren jesteś tam?! Lauren!  - Mówiłam ze zdenerwowaniem bo uświadomiłam sobie to, że była kompletnie pijana. Nie odzyskałam odpowiedzi tylko pikanie w telefonie, wystraszyłam się i nie wiedziałam co zrobić, przecież jej tam samej nie zostawię tym bardziej pijanej, a co jeśli ktoś włamał jej się do domu?! O nie nie jadę do niej. 

Ubrałam dżinsy i biała  bluzkę  zarzucając na to czarna bluzę, ponieważ o czwartej nad ranem w listopadzie jest dość zimno jak na Maiami. Jechałam dwadzieścia minut, wydaje się mało ale dla mnie trwało to jak wieczność, po chwili znalazłam się pod domem Lauren. 

Zapukałam, a drzwi były otwarte, od razu gdy weszłam najciszej jak się da wzięłam świecznik do obrony. Gdy weszłam dalej do jej salonu widziałam dwie butelki czystej wódki jedna była pusta a druga trochę napoczęta, nie widziałam nigdzie ciemnowłosej, więc poszłam jej dalej szukać. Rozglądałam się wszędzie, ale jej nie było, wiec weszłam po schodach do góry i zauważyłam świecące światło w łazience. 

Jest, ale to mnie zbyt nie uszczęśliwiło, uderzyła głową o umywalkę i miała krew na twarzy. Szybko próbowałam ja obudzić, kiedy nie udawało mi się na wszelkie sposoby złapałam ja za rękę by sięgnąć po jej telefon mówiąc do niej i wystukując numer na pogotowie.

- Dalej Lauren obudź się!- trzasłam ja a potem odłożyłam telefon na blat i ułożyłam ja w odpowiedniej postawie. Po chwili Lauren wzięła głęboki oddech a mi ulżyło gdy otworzyła oczy. - Halo Lauren - wyprostowałam jej głowę bym mogła spojrzeć jej w oczy i upewnić się czy nic nie brała, ale na szczęście nie miała powiększonych źrenic.

- Camila... C-co ty...tu robisz? - Czułam od niej woń alkoholu ale to było do przewidzenia. Jąkała się i próbowała wstać ale jej na to nie pozwoliłam.

-Możesz wstać? Chodź podniosę cię. - Spojrzałam na nią troskliwie a ona mnie posłuchała. Po chwili posadziłam ją by oczyścić ranę i założyć opatrunek.

-Camila....j-ja chciałam ci...- przerwałam jej nie patrząc na nią tylko próbowałam ja podnieść.

-Ciii... Nic nie mów, jesteś pijana, idziemy do łóżka już. - wzięłam ją pod ramię, a ona mówiła mi gdzie mam skręcić by dojść do sypialni. Po chwili znalazłyśmy się w jej pokoju, a mi szczęka opadła jak tu pięknie. Duży puchaty biały dywan a na nim duże dwuosobowe łóżko, ale spokojnie zmieściło by się pięć osób, na przeciwko wielka czarna plazma, a po prawej stronie na całej ścianie stała szafa z lustrami zamiast drzwi. 

Posadziłam Lauren na łóżku i wzięłam jej piżamę, czyli zwykła za duża biała koszulkę. Zaczęłam zdejmować z niej ubrania a ona podniosła głowę i złapała mnie za ręce, w jej oczach pojawiły się łzy, ale nie zleciały po jej bladej twarzy.

- Spokojnie nic ci nie zrobię - podniosłam brwi na znak, że może mi ufać i dalej zaczęłam zdejmować z niej części garderoby, była już w samej bieliźnie nie mogłam znieść z niej wzroku, miała płaski wysportowany brzuch i średniej wielkości okrągłe piersi które przykrywał czarny sportowy stanik. Zdjęłam go z niej i momentalnie stałam się cała czerwona a Lauren się cały czas uśmiechała, prędko się obudziłam z krainy marzeń i założyłam na nią koszulkę. Odkryłam kołdrę by mogła wejść do łóżka i ja przykryłam. Posprzątałam jej ubrania i już miałam zamiar wychodzić bo byłam pewna, że śpi gdy nagle usłyszałam moje imię.

- Camilla...ja cię tak bardzo... - Znowu jej przerwałam bo nie chciałam wysłuchiwać jak mnie przeprasza.

- Ciii...mówiłam Ci, że nie masz za co tak? A teraz idź spać, ja też już pójdę.- pocałowałam ja w głowę i wstałam z łóżka, ale nie mogła odejść bo Lauren trzymała mnie za rękę. Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na nią pytająco. Zielono oka spojrzała na mnie ze łzami w oczach i przewróciła się na bok.

- Proszę zostań...nie chce zostawać sama znowu w tym pustym domu.... I boję się ciebie puścić sama do domu o tej porze- nie wiedziałam co powiedzieć i miałam lekko otwarte usta ze zdziwienia. Ale postanowiłam zostać, napisałam Shaw'nowi, że wrócę rano bo przyjaciółka zerwała z chłopakiem i musiałam jechać. 

Zaraz gdy napisałam sms'a położyłam się koło Lauren, a ona wtuliła się we mnie jak małe dziecko, zrobiło mi się ciepło ale mimo tego przytuliłam ja i pogłaskałam ja po plecach i dodawałam otuchy.

-Wszystko będzie dobrze...teraz idź już spać. - Pocałowałam ja w czubek głowy a ona od razu zasnęła tak mi się przynajmniej zdawało, więc postawiłam jeszcze chwilę posiedzieć by mieć pewność, że śpi.

Explicit ||Camren||Where stories live. Discover now