Lauren's POV
Widziałam je... dwa małe skrzące się płomyki w jej oczach, były tak jasne, że nie musiałam nawet na nią spoglądać, a jednak je widziałam. Jestem zdruzgotana, widząc ją płaczącą... dlaczego płakała... w końcu to jej wina, to ona mnie wydała i patrzyła jak umieram.
Ciekawe co z Shawn'em. Mam nadzieję, że nic mu nie jest. Dostał pod żebra ale to nie znaczy, że inne narządy nie zostały uszkodzone. Jednak nurtuje mnie pytanie... dlaczego Jo strzelał do niego... chciał się stawić. Nie. On chciał zabić Camilę, Shawn ją tylko obronił. Zrobił to co i ja bym zrobiła. Tylko dlaczego Jo chciał ją zabić, czyżby coś zauważył? Może samo to, że przyjechałam jak brunetka po prosiła, zasugerowało mu, że coś do niej czuję. Może.
W końcu. Wyciągną mi tą rurkę z gardła a ja i tak na złość, nie będę dawała im jakichkolwiek znaków.
Żadnych spojrzeń.
Żadnych słów.
Muszę sobie wszystko przemyśleć i poukładać a do tego chce mieć ciszę i spokój. Jeśli nie będę zwracać na nich uwagi, to może nie będą zadawać pytań.Kiedy wróciłam już bez głupiej dławiącej rurki w gardle, kiedy lekarze opuścili salę, po prostu nie mogłam nie rozejrzeć się za brunetką. Jednak nie było jej w pobliżu. W sali byłam ja jedna. Wyprostowałam się do pozycji siedzącej, co poskutkowało ogromnym bólem nie zagojonych ran. Mimo łez napływających do oczu opuściłam nogi. Chwilkę jakby zakręciło mi się w głowie, nie zrezygnowałam jednak z moich poczynań.
Kiedy bose stopy dotknęły zimną posadzkę przeszły mnie ciarki. Nogi miałam słabe i o mały włos nie upadłam. Złapałam szybko najbliżej postawiony wózek i usiadłam na nim. Wzięłam parę głębokich oddechów, odrywając się od kroplówki. Zrobiło mi się słabo, nie poddawałam się.
Kiedy wyjechałam na wózku, z pomieszczenia od razu doskoczyła mnie pielęgniarka.
- Nie możesz wstawać z łóżka to... - Podbiegła do mnie i zaczęła tłumaczyć, przerwałam jej gestem dłoni.
- Ze sobą mogę robić co chcę... mogłabym teraz wstać i po prostu wyjść z tego szpitala... nie zrobię tego tylko dlatego, że i tak nie mam dokąd pójść. - Moje słowa ewidentnie zamurowały pielęgniarkę. Ponownie poruszyłam kołami. Rozglądając się po salach. Kiedy wreszcie znalazłam odpowiednia udałam się do niej. Podjechałam bliżej spoglądając na chłopaka i brunetkę śpiącą u jego boku. Oczy chłopaka były zamknięte ale kiedy poczuł moją obecność, mogłam ujrzeć jego piwne tęczówki.
- Hej co tu robisz? - Zapytał spoglądając na moją bladą twarz, podkrążone oczu i wysuszone usta. Złapałam go za rękę, tak jak zrobiłam to wtedy w parku.
- Chciałam zobaczyć jak się czujesz. - Odpowiedziałam szczerze. - To moja wina. Ja was w to wpakowałam. - Dodałam. Chłopak nie zaprzeczył i byłam mu za to wdzięczna. Zdawałam sobie sprawę, z tego, że to moja wina, że ta para teraz tu leży przykuta do szpitalnego łóżka. Spojrzałam na brunetkę, wyglądała uroczo kiedy spała.
- Wini się. - Powiedział Shawn, po tym jak powędrował za moim wzrokiem. Spuściłam wzrok, było mi tak cholernie przykro.
- Nie powinna, to nie jej wina. Sama będzie musiała sobie z tym poradzić. - Brunet spojrzał mi w oczy zwracając na siebie uwagę.
- Sama? Chcesz ją zostawić z tym samą? - Zapytał, a ja nie musiałam zastanawiać się nad odpowiedzią, to było oczywiste.
- Muszę Shawn. - Ponownie spojrzałam na brunetkę przygryzając dolną wargę. - Nie mogę was więcej narażać. - Spoglądał na mnie jakby mnie nie rozumiał. - Posłuchaj... Ja mam strasznie dużo wrogów, a każdy z nich będzie się dopatrywał nawet tej najmniejszej mojej słabości. - Jednak chłopak nadal leżał ze zmarszczonymi brwiami. - Przecież wiesz, że ona jest jedną z moich słabości. Wiesz to, nie udawaj.
- Nie musisz nas przez to zostawiać. - Wyszeptał przez zaciśnięte zęby. - Lauren Jauregui, ta którą pierwszy raz zobaczyłem, rok temu na wyścigach... ona nigdy by się nie poddała. - Upomniał mnie, ale to nie było takie łatwe.
- Tamta dziewczyna już umarła... ta, którą widzisz już nie daje sobie rady. - Wyszeptałam, ze łzami w oczach, wypuściłam ze swojej, jego ciepłą i miłą dłoń, łapiąc się metalowej rury i odjeżdżając. Nie słuchałam co ma mi więcej do powiedzenia. Nie oglądając się za siebie opuściłam jego i brunetkę.
Wracając do swojej sali, powoli moje siły wyczerpywały się. Pomogła mi pielęgniarka, ta sama której wcześniej nagadałam. Pomogła mi podnieść się, i położyć na moim łóżku. Kiedy tylko moja głowa dotknęła miękkiej, puchatej poduszki łzy poleciały po policzkach, wydałam cichy jęk wpadając w szloch. Kobieta mimo mojej odzywki pogłaskała mnie po plecach, próbując dodać otuchy ale było to na marne.
Przypomina mi się ten dzień. Smutny chłopak przepychający się przez wpół nagie ciała dorosłych. Wtedy miał chyba jeszcze 16 lat. Był drobniejszy i szczuplejszy niż teraz. Jednak wzrok był, przyciągający. Brązowe oczy, obserwowały drapieżnie każdego zawodnika wyścigów. Poznawał słabości i nawyki swoich przyszłych rywali. Włącznie ze mną, obserwował długo i ze skupieniem. Nie raz spotkałam jego sokoli wzrok wpijający się we mnie. Mimo, że parę razy i ja wpatrywałam się intensywnie w jego oczy on nigdy nie przestawał, zawsze wytrwale spoglądał nie odwracając wzroku.
Pamiętam też spotkanie z brunetką, kiedy wybiegła mi przed maskę, aby powstrzymać brata przed zrobieniem głupoty. Pamiętam jak krzyczałam na nią, i jak okropne słowa jej mówiłam. Nie miałam wtedy pojęcia, że ona jest sama ze swoim bratem, że nikt jej nie pomaga. Jej czekoladowe oczy wpatrujące się we mnie a w nich łzy.
Pamiętam każde spotkanie z brunetką, także to jak przyjechała do mnie do domu kiedy zadzwoniłam do niej kompletnie pijana. Jej wzrok kiedy znalazła mnie w łazience na podłodze. Jak się chciała o mnie zatroszczyć a ja popełniłam tak ogromny błąd, próbując ją na siłę zatrzymać, żeby czuć jej ciepło. Nie byłam zakochana, napalona czy coś w tym stylu. Mój dom od zawsze stał pusty i ja jedyna sama na siebie mogłam w nim liczyć. Kiedy dziewczyna znalazła się w nim i kiedy poczułam jej nie chciałam zostać sama bo bardzo mi tego brakowało.
Zamknęłam oczy szlochając w poduszkę, bez jakiegokolwiek zapachu. Zwinięta w kulkę, zaciskałam oczy próbując powstrzymać łzy co nie było możliwe. Usłyszałam pukanie, ale nie miałam zamiaru odpowiadać. Złamałam się, miałam milczeć, miałam nie patrzeć, miałam nie istnieć ale kiedy zobaczyłam wtedy brunetkę podbiegającą do mojego łóżka wtedy coś pękło.
Usłyszałam, że drzwi się uchylają i ktoś wchodzi do środka. Nie miałam pojęcia kto to, byłam odwrócona plecami.
___Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z rozdziału, napisałam go osobiście...
Z tej strony Em i teraz zacznę pomagać w dodawaniu rozdziałów...
Zachęcam was do gwiazdkowania i komentowania...
YOU ARE READING
Explicit ||Camren||
FanfictionAdrenalina, gniew, smutek, zamieszanie, to wszystko siedzi w głowie Lauren. Wyścigi samochodowe to jej praca i odskocznia od rzeczywistości. Pewnego dnia gdy miała wyścig stało się coś czego nie mogła wymazać ze swojego umysłu dręczyło ją sumienie...