12# No apologies

745 75 8
                                    

Camila's POV

Był już wieczór a ja szykowałam się do spania gdy usłyszałam pukanie do drzwi. 

-Spodziewasz się kogoś? -Zapytałam młodszego brata który jak zwykle o tej porze siedział znudzony przy laptopie.

-Nie, nie spodziewam się nikogo - odpowiedział i nawet na mnie nie spojrzał..cały Shawn wpatrzony w swój świat.

Gdy podeszłam do drzwi założyłam na siebie czarna bluzę z nadrukiem a na nogi czarne szorty. Byłam w samej koszulce, wiec nie wypada by tak otwierać komuś drzwi...a jednak zdarzają się takie osoby. Otworzyłam drzwi i podskoczyłam ze zdziwienia, każdego bym się spodziewała...Ale nie jej. 

- Yyy... O co chodzi? - Zapytałam dziewczynę ze zobojetnym wzrokiem, miałam jej dość. Przez nią miałam same kłopoty i jeszcze zawracała mi głowe tymi wszystkimi jej ruchami wobec mnie. Nie wiem co do mnie czuje, ale ja wiem, że mam dość chce odpocząć od tego wszystkiego.

- Camila zanim zamkniesz drzwi proszę daj mi wyjaśnić wszystko. - Widziałam w jej oczach zbierające się zły, przekazywały coś co zmusiło mnie by z nią porozmawiać nie mogłam jej tak zostawić ja nie jestem taką osobą, no bo w sumie każdy zasługuje chociaż by na wyjaśnienie.

-No okej... Porozmawiajmy, chodź. - Wpuściłam ją do domu a ona przywitała się z Shawn'em, a on spojrzał na mnie pytającym wzrokiem wzruszyłam tylko ramionami zza pleców Lauren tak by mnie nie widziała. Weszliśmy do mojego pokoju, zanim zdążyłam się obrócić  ona zaczęła mówić tak szybko, że nic nie zrozumiałam.

-Słuchaj Camila ja chciałam cie przeprosić za tą sytuację w moim domu jak się upilam i...-nie dałam jej dokończyć i  zaczęłam mówic.

-Po pierwsze zwolnij, nic nie zrozumiałam...- spojrzałam w jej zielone oczy które zmieniły kolor na jeszcze jaśniejszy  i  uśmiechnęłam się niezauważalnie.-a po drugie to było miesiąc temu.- odparłam obojętnie siadając na łóżku.

-Tak wiem ale od tamtego czasu sumienie nie daje mi spokoju i musiałam tu przyjechać nie ze względu na sumienie ale ze względu na ciebie bo ja wszystko pamiętam z tamtej nocy i nie wiem co mnie skusiło by do ciebie zadzwonić i tak naprawdę wiem, że spałaś...- mówiła to wszystko zabierając tylko dwa oddechy.Była strasznie zdenerwowana. Patrzyłam na nią marszczac brwi ze zdziwienia, że można tak szybko wypowiadać słowa.

- Lauren...spokojnie. - Wstałam i złapałam ja za ramienia by poczuła się trochę lżej i poskutkowało, a mi samej było od razu raźniej.

-Ale ja musze Ci coś powiedzieć...- spojrzała na mnie, a ja widziałam jak do jej pięknych, dużych ciemno zielonych oczu zbierają się łzy. Tak szczerze wiedziałam co dziewczyna chce mi powiedziec, ale nie chciałam żeby mnie przepraszała...nie miała za co. Poza tym była pijana, więc nie wiedziała co robiła.

-Jeśli masz zamiar mnie prze....- w tej chwili nie widziałam co sie dzieje, powietrze było gęstejsze ponieważ dzieliłam ja z zielonooka. Po chwili zorientowałam się, że Lauren zbliżyła się do mnie na zbyt niebezpieczna odległość, czułam jej oddech na moich ustach. Był nierówno mierny i słyszałam jak się trzęsie, tak można to usłyszeć w głosie.  Była strasznie zdenerwowana a ja zszokowana.

- Mam zamiar cię przeprosić.. Ale chce ci też podziękować... - Starsza dziewczyna zpuściła głowę w dół i kontynułowała.- chciałam Ci podziękować za to, że wtedy wyszłaś a moje serce pękło, może dziwnie to brzmi ale dzięki temu stałam się silniejsza i teraz wiem czego chcę. No i umm chciałam Ci powiedzieć ... Znaczy zapytać czy może chciała byś wyskoczyć gdzieś?  No bo w sumie lubie spędzać z tobą czas i chciałam Ci podziękować i przeprosić za tamten incydent...- zaśmiałam się, a ona spojrzała na mnie niepewnie jak bym miała zacząć zaraz się z niej śmiać i mówić żeby zniknęła z mojego życia, a tego bardzo nie chciałam, chociaż tak myślałam parę minut temu nie mogę się od niej odsunąć, coś mi mówiło by została.

-Masz podwójna okazję by się zrewanżować- Powiedziałam z zadziorczym uśmiechem na twarzy zakładając ręce w mojej klatce piersiowej. 

- Yyy...co masz na myśli?- spojrzałam na nią wzrokiem który mówi "Boże kobieto a kiedy ostatni raz się widziałyśmy nie licząc tamtej nocy?!" a ona spojrzała na mnie po chwili z uśmiechem kontynuując wymowę jak by czytała mi w myślach- aaa no tak lody - zaczęłyśmy się śmiać gdy po chwili nastała nie zreczna cisza.

- Słuchaj Lo..
-Camz ja..- w tym samym czasie zaczełyśmy mówić gdy kiwneła mi głową bym mówiłam pierwsza i bez namawiania to zrobiłam.- ja nie chciałam żebyś cierpiała z mojego powodu.. Po prostu nie mogę patrzeć ja się staczasz. Boli mnie to bo w jakimś stopniu przywiazałam się do ciebie i nie mogę na to patrzeć - spuściłam głowę na dół unikając jej wzroku również bawiąc się palcami.

- Ejj Camz ale to dzięki tobie zrozumiałam, że muszę byś silna i taka właśnie jestem... Dzięki tobie,  nie wiem jak kolwiek to brzmi ale dziękuję, że mnie zraniłaś.- złapała mnie za ramiona a ja na ta reakcje podniosłam głowę do góry i spojrzałam w jej czyste zielone oczy.

- Ugh nie wiem co o tym myśleć... Jest mi naprawdę źle z myślą, że to przezemnie cierpiałaś- usiadłam na łóżku wciąż wmawiajac sobie to co zrobiłam a tak bardzo chciałam tego unikać.

-To nie myśl o tym, dzięki tobie tutaj jestem, gdybym była spała już dawno wąchała bym kwiatki od spodu.- zaczęła sie lekko śmiać a ja się uśmiechnęłam pokazując górna część moichzębów.

-No okej... Niech ci będzie..a ty co chciałaś mi powiedzieć? - Zapytałam ja z ciekawością robiąc jej miejsca na łóżku.

- Yy wiesz Camz ja musze już lecieć bo jest późno, a ty pewnie zmęczona jesteś lepiej żebym poszla- próbowała się wymigać, wiedziałam to ale skoro nie chciała mówić to trudno nie będę jej zmuszać do rzeczy których nie chce robić,  to proste.

-Nie jestem zmęczona - spojrzałam na nią z zadziorny usmichem. Chciałam ja troche potrzymac w presji. Lauren spojrzała na mnie zdziwiona, zauważyłam jak się cała spiela i przełknęła głośno ślinę. Cały czas patrzyła mi prosto w oczy. Wstałam i podeszłam do niej niebezpieczne blisko. Złapałam ja za lewa rękę i powiedziałam do ucha

- No okej...skoro music lecieć - pocałowałam ja w policzek i odsunełam usta od jej zaczerwionego  puliczka.

-Następnym razem ci powiem...musisz mieć powód by się ze mną spotkać- trzymając mnie nadal w uścisku odpowiedziała mi tak samo cicho i delikatnie do ucha. Jej głos drżał a ja czułam satysfakcje, że doprowadzam ją do takiego stanu.

- Już jeden powód mam po co mi drugi?  - Gdy się odsunełam ujarzałam na jej twarzy zadziorny uśmiech, po raz drugi dzisiaj. Odporwadziłam ja do drzwi, gdy pożegnała się z Shawn'em wyszła spoglądając na mnie jeszcze raz, a wtedy przyglądałam się jej by zapamiętać każdą część jej ciała. Odjechała. A ja nagle zrobiłam się śpiaca. Żegnajac się z bratem pocałowałam go w głowę i zabrałam szklankę wody.

Wchodząc do pokoju zgarnełam telefon i od razu napisałam do ciemno włosej sms'a  "dobranoc, mam nadzieję,  że dzisiaj nie będziesz czuć się samotna ;*" gdy wychodziła włożyłam jej do torebki jednego z moich misi by o mnie pamiętała. Położyłam się spać z uśmiechem na twarzy ale także z wyrzutami sumienia, ponieważ Lo musiała tyle cierpieć przezemnie...w głowie wciąż miałam jej słowa "dzięki tobie stałam się silniejsza" może w sumie to lepiej, nie życzę jej by cierpiała jeszcze bardziej, ale cieszę się,  że wróciła bo tęskniłam za nią. Z głową pełna myśli i niepewności zasnełam. Brakowało mi tej wolności od miesiąca myślałam tylko o niej i o tym kto pierwszy zrobi krok. Tak bardzo bałam się spotkania z zielonooka, że każdą chwilę spędzałam na rozmyślaniu o tamtej chwili u niej w domu.

-----------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że rozdzial się podoba 😊
Proszę też o zrozumienie rozdziały były pisane 2 miesiące temu i są napisane do przodu, więc nie za barfzo mogę zmienić bieg wydarzeń lecz staram się by trochę zmienić charakter Camz oraz Lolo.

Miłego czytania 💋💞

Explicit ||Camren||Where stories live. Discover now