11# I'm fine.

715 74 18
                                    

Lauren's POV

Byłam pod wpływem alkoholu, ale to nie znaczy, że urwał mi się film i już nic nie pamiętam. Aww... te jej policzki kiedy zaczęła mnie rozbierać, hahaha wyglądała bosko. Położyła mnie do łóżka, BUT HEY I'M NOT SLEEPY. Wyszeptałam jej imię. Nie pozwoliła mi dokończyć tego co chciałam powiedzieć. A ja nie chciałam, żeby wyszła. Złapałam za jej nadgarstek. Poprosiłam aby mnie nie zostawiała, potem położyła się obok. Wtuliłam się w nią i nasłuchiwałam bicia jej serca. Nie byłam śpiąca. Ona ponownie wstała.

Wiedziałam, że będzie chciała mnie zostawić. Nadal trzymałam jej nadgarstek, spoglądała na mnie czekoladowymi oczami.

- Ja nie chce spać. - Powiedziałam, stanowczo. Podnosząc się do pionu. Dziewczyna zgromiła mnie wzrokiem. Złapała za ramiona i chciała abym się położyła jednak ja lewą ręką. Dotknęłam ją w pasie i sprawiłam aby usiadła obok mnie, a sama wstałam na równe nogi.

- Mocno się uderzyaś, a co jeśli coś ci się stanie? - Pytała mnie, a ja już stałam na korytarzu podążając w stronę salonu. Złapałam za butelkę wódki i wzięłam kilka łyków. Już chciałam wracać do pokoju kiedy ujrzałam jak brunetka z niego wychodzi. Zagrodziłam jej drogę.

- Gdzie idziesz? - Zapytałam, marszcząc brwi. Nie chciałam, żeby źle mnie odebrała.

- Nic tu po mnie. - Mówiła cicho, głowę miała spuszczoną. Nie... nie odchodź. Chyba chciała mnie wyminąć. Nie pozwoliłam jej. Butelka upadła na podłogę rozlewając ciecz. Położyłam dłonie na biodrach Camz... Przycisnęłam ją do ściany i schowałam twarz w zagięciu szyi. Wdychałam zapach jej ciała. Chyba była w szoku, jej ręce zwisały bezwładnie wzdłuż jej ciała. Biło od niej ciepłem. Dzięki żyle na jej szyi dokładnie czułam jak jej puls przyspiesza.

- Ten budynek jest nie bardziej pusty od mojego serca. - Wyszeptałam jej do ucha, przeszły ją dreszcze. - Nie zostawiaj mnie samej. - Przyłożyłam usta do szyi brunetki i delikatnie ją musnęłam. Wzdrygnęła się, nie chciałam jej wypuścić z ramion. Jednak ona odsunęła od siebie moje ciało, nawet nie spojrzała w moje oczy i wybiegła. Nie zdołałabym jej powstrzymać.

Moje ciało, umysł, dusza i czakra, wszystko się rozpadło. Bezwładnie osunęłam się po ścianie. Załapałam za resztki alkoholu które zostały. Parę łyków, wlałam w siebie. Rzuciłam szklaną butelką o ścianę naprzeciw, odłamki szkła obsypały mnie, jak jakieś konfetti. Przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej i schowałam w nich twarz. Nie płakałam, nie potrafiłam. Byłam wściekła na dziewczynę, zostawiła mnie, mimo, że prosiłam. Ona niczego nie czuła. Kompletna pustka.

Czemu do cholery, pozwoliłam sobie zakochać się w kimś takim. Teraz rozumiem to nie była miłość, jedynie pieprzone zauroczenie. Z tą dziewczyną nic mnie nie łączyło. Jednak świadomość, że pozwoliłam się ponownie zranić wstrząsnęła mną. Byłam w niej zakochana.

Do [czekoladowe oczy]

Zakochałam się w Tobie przypadkiem,

przypadkiem Ci to wyznaję

i nie przypadkiem za Tobą tęsknię.

Czułam jak moje oczy stają się dosłownie czarne, zalewają się rozpaczą. Uwierzyłam w siebie i że może być jeszcze kiedyś dobrze. Teraz nadzieja opuściła mnie na zawsze, nie wrócę do przyjaciół, już nigdy nie zobaczę rodziny. To bliscy ranili najbardziej, osoby, po których bym się tego nawet nie spodziewała.

Może to trochę głupie, albo chociaż troszkę śmieszne,

Tak długo łudziłam się, że coś z tego będzie.

To był ostatni raz. "Laure Jauregi, przysięgam na to imię i nazwisko, zrobię wszystko aby się już nigdy nie uśmiechną, nigdy płakać po zakończonym związku, będę wyprana z emocji. Nikt już mnie więcej nie zrani. Dopóki nie zakocham się w osobie, która to odwzajemni."

Minęło trochę czasu, z tydzień może dwa. Właściwie to nie wiem. Nie wychodzę z domu, nikomu nie otwieram najwyżej, że jest to dostawca pizzy. To że jestem załamana nie znaczy, że mój dom wygląda jak chlew, nie zobaczy to nikt porozrzucanych pudełek po jedzeniu, nieposłanego łóżka, brudnych szklanek czy też setek butelek po alkoholu. Dlaczego?

Przestałam jeść
Przestałam spać,

Zaczęłam głodować
Zaczęłam się ciąć,

Przestałam kochać
Przestało mnie obchodzić

Zaczęłam nienawidzić
Zaczęłam umierać.

Za żadne skarby nie była to wina Camili, tu nie chodziło o to, że mnie zostawiła i do tej pory nie wróciła. Tu chodziło o to że ja ujrzałam wszystko na raz. Śmierć brata, nienawiść rodziców. Molestowanie przez byłego chłopaka. Śmierć najlepszego przyjaciela. Traciłam wszystkich swoich bliskich, a więc postanowiłam już ich nie mieć.

Gaszę światło, samotność po ciemku smakuje zupełnie inaczej.

Samotnie słucham

samotnych piosenek

w samotnej prawdzie

samotnych obietnic

Samotnie tęsknię

za nie samotnością

samotnie widzę

samotny brak wyjścia.

Samotnie próbuję
szczęścia w nieszczęściu.

Uczę się życia

od nowa...

... bez was.

Chciałam się ciąć. Dlatego że byłam słaba. Chciałam nabrać siły. Obracając żyletkę nacinałam skórę, bolało, coraz mniej. Kiedy przestało i ja przestałam to robić kilkadziesiąt blizn, będzie otaczać moje przedramiona.
Spójrz nie wstydzę się!!
Widzisz te blizny!
To mój symbol.
Byłam słaba, cierpiałam i popełniałam tak wiele błędów.
Zmieniłam się.

SPÓJRZ NIE WSTYDZĘ SIĘ!!!

Zatracam się jedynie w sobie, teraz ja jestem królową. Władam swoim umysłem. Teraz ode mnie zależy kto będzie błądzić po labiryncie moich myśli. Wpuściłam do niego Minotaura, tylko dzielny Tezeusz zdoła go zabić.

Z uśmiechem na twarzy, wychodzę z domu minął miesiąc. Od wydarzenia z Camilą. Przez miesiąc nie wychodziłam z domu. Teraz idę pełna wiary. Podciągam rękawy, kurtki. Ja naprawdę nie wstydzę się tych blizn. Wsiadam do pojazdu. Odjeżdżam od domu. Po drodze kupuję kwiaty. Uśmiech ciągnie się od ucha do ucha i jest on naprawdę szczery.

- Witaj braciszku. Nie uwierzysz w to co ci zaraz powiem. - Zadam pod drzewem i odkładam kwiaty przed grób. - Pamiętasz to dziewczynę, Camilę, mówiłam ci o niej. - Mimo, że przypominam sobie o niej nie tracę dobrego humoru. - Trochę się przez nią zraniłam, ale nie martw się teraz jestem dzięki niej silniejsza. Zastanawiam się czy może się z nią nie zobaczyć. Wiesz, żeby podziękować. - Mówiłam. Długo tak prowadziłam monolog do brata. Powoli robiło się ciemno.

Postanowiłam, że zrobię to co do mnie należy. Podjechałam pod dom Camili. Oby była w domu. Mimo, że uśmiech znikł, nie chciałam się wycofać wiedziałam co robię. Zapomniałam wspomnieć Camz... parę razy była u mnie ale zawsze w nieodpowiednim czasie. Dlatego nie dawałam jej znaku żucie, miałam nadzieję, że pomyśli, że wyjechałam albo po prostu mnie nie ma. Parę razy też dzwoniła ale nie odbierałam.

Miałam świadomość że mój widok może załamać ją, źle się odbić. I tan cały miesiąc, przez który nie dawałam o sobie znać. Wiedziałam, że może być na mnie zła. Nie winię, zachowałam się trochę nieodpowiedzialnie, trochę bardzo. Ale chciałam to wszystko jakiś odkręcić, tak po prostu. Zapukałam w drzwi jej domu. wyglądał coraz gorzej. Naprawdę się sypał. Chciałam coś z tym zrobić. Usłyszałam szmery za drzwiami i czekałam.

Explicit ||Camren||Where stories live. Discover now