Wakacje..

672 25 2
                                    

Wakacje... Niby można odpocząć od szkoły, ale nie od problemów.
Problemów, które się kumulują.
Dlaczego?
Bo nie chcę, aby ktoś domyślił się, że coś jest ze mną nie tak.
Zapytasz w czym problem?
Sedno tkwi w tym, że jest lato.
Naprawdę można się ugotować nosząc długie spodnie, kiedy temoeratura wynosi 30°C w cieniu.
A jeżeli nie mogę nosić długich spodni i bluz to znaczy, że nie mogę zakryć blizn. Co za tym idzie jeżeli nie chcę "wpadki" nie mogę się okaleczać.
Czuje się jak matematyk, który tłumaczy klasie twierdzenie Talesa.
Mniejsza z tym. Chodzi mi o to, że w ciągu lata nie mogę się ciąć, czyli nie mam jak wyladowywać moich wewnętrznych emocji, które ukrywam. I teraz nadchodzi moment kulminacyjny.

Jeżeli nie mogę wyładować wszystkich negatywnych emocji, one rosną, rosną, jak balon. Kiedy balon ma w sobie zbyt dużo emocji wybucha.
Sęk tkwi w tym, że boję się co to u mnie będzie za "Boom".
Nie wiem czy wybuchnę w takim sensie, że w końcu komuś się wygadam, co poniesie za sobą konsekwencje, czy popełnie być może udaną próbę samobójczą.
Złe myśli we mnie narastają, choć staram się ich nie dopuszczać do mojej świadomości, no ale jednak same starania to za mało.
Za wszelką cenę staram sobie poprawiać nastrój np. słuchając muzyki, ale za chwilę gapię się w kalendarz, jak pisałam wcześniej, i rozkminiać nad tym, w którym dniu najlepiej byłoby umrzeć.
Najgorsze jest to, że w mojej okolicy od początku wakacji powiesiły się już 3 osoby.
Podkreślam, że mieszkam na wsi.
Zawsze, gdy ktoś mówi o tych osobach, w głowie słyszę : "Ty będziesz następna."
____________________________________

Czy tylko ja mam takie schizy?
Z buta wjeżdżam z nowymi rozdziałami, mam nadzieję, że będą choć trochę interesujące
Pozderki

Ta gorsza...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz