Prolog.

14K 819 266
                                    

    W skupieniu obserwowałem krajobraz mijany za oknem pociągu. Obok mnie siedziała Mabel opierając głowę na moi ramieniu i słodko śpiąc. Ja za to bardziej od snu wolałem pogrążać się w rozmyśleniach.

    Czas mija zdecydowanie za szybko. Nawet nie zauważyłem, kiedy moja nauka w gimnazjum dobiegła końca. Pamiętam jakby to było wczoraj, gdy stałem w wielkiej auli wraz z gromem innych absolwentów i słuchałem słów dyrektora stojącego na wielkiej scenie. Większość osób strasznie przeżywała zmianę środowiska i pożegnanie się z osobami poznanymi w tej szkole, zarówno nauczycielami, jak i uczniami. Mabel zdecydowanie należała do tych, którzy przeżywali to najmocniej.  Z jej oczu wciąż ciurkiem leciały łzy, a ja nie wiedziałem jak jej pomóc, więc po prostu stałem jak kołek mocno ją przytulając, lub obejmowałem jej dłoń patrząc na nią zmartwionym wzrokiem. Przeżywała to o wiele bardziej ode mnie ponieważ poznała tu wiele przyjaciół i bała się, że za szybko już się z nimi nie spotka, poza tym mało osób zamierzało iść do tego samego liceum co my. Ja tak szczerze nawet się nie smuciłem z powodu zmiany szkoły. Nie przywiązywałem się ani do osób, z którymi dzieliłem klasę, ani do tych siedzących za biurkiem. Większość czasu byłem sam, więc zmiana szkoły nic dla mnie nie znaczy, ważne dla mnie jest tylko to, by w pobliżu gdzieś była jedyna bliska mi osoba - Mabel. Szczerze to myśl o zmianie szkoły mnie cieszyła i dawała mi nadzieję, gdyż liczyłem na to, że nowa klasa będzie ciut dojrzalsza i takie kawały jak rzucanie się mokrym papierem toaletowym nie będzie n aich poziomie.

    Uczucie, że osoba leżąca z głową na moim ramieniu nieznacznie się poruszyła, od razu wyrwało mnie ze stanu zamyślenia. Skierowałem wzrok na siostrę.

  -Dipper..? -powiedziała cichutko uchylając, jeszcze przed chwilą zamknięte, powieki. -Daleko jeszcze? - usiadła prosto przecierając oko dłonią.

  -Wydaje mi się, że nie. Jedziemy już dobre siedem godzin, więc niedługo będziemy na miejscu.

  -Szybko zleciało... -powiedziała ziewając przeciągle.

  -Nie dziwię ci się, skoro przespałaś prawie całą drogę do domu. -zaśmiałem się cicho.

  -A ty nie spałeś? -spojrzała na mnie lekko przechylając głowę na bok w geście zdziwienia.

    -Nie mogłem zasnąć. -skłamałem. Tak naprawdę nie byłem senny, mimo że całą noc przesiedziałem nic nie robiąc poza patrzeniem w jeden punkt, a słońce było już dość wysoko na niebie, jednak nie znaczyło to, że jest późno. Wręcz przeciwnie, było po szóstej. -Jak tylko zamykam oczy widzę te wszystkie rzeczy, które robiliśmy w Mystery Shack w te wakacje. Szkoda, że musieliśmy wracać tak szybko.

  -Też żałuję... -powiedziała zgaszonym głosem. -Ale trzeba się przygotować do nowej szkoły, to już liceum!- smutek jak szybko się pojawił tak samo szybko zniknął, a na jego miejsce wstąpił szeroki uśmiech.

  -Myślisz, że rodzice kupili nam już podręczniki?

  -Na pewno! Oni zawsze takie rzeczy załatwiają już na początku wakacji.

  -W sumie... -powiedziałem już ciszej, po czym ponownie skierowałem wzrok za okno.

    Po chwili poczułem jakiś ciężarna ramieniu, co mogło oznaczać, że Mabel ponownie położyła na nim głowę.

  -Obudź mnie jak dojedziemy.-poprosiła, na co ja przytaknąłem.


    Jeszcze godzina drogi aż wrócimy do domu. Wydaje się, że jest to sporo, jednak zważywszy na to, że usiedziałem sześć godzin, to z jeszcze jedną godzinką też sobie poradzę. Chyba.


~*~

Witam wszystkie duszyczki, które trafiły na moje opowiadanie~!

Jak już pewnie zdążyliście zauważyć, to nie będzie typowe opowiadanie z BillDip. Akcja będzie rozgrywać się w mieście rodzinnym bliźniaków. Nie lubię robić tego co wszyscy, dlatego to opowiadanie wyróżniać się będzie wieloma wątkami, których w normalnych opowiadaniach z tej kategorii zazwyczaj nie ma. 

Prolog jest króciutki, wiem, ale nie martwcie się, rozdziały będą o wiele dłuższe!

Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie wam do gustu, do następnego!

Prześladowca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz