Rozdział XV

4.6K 496 205
                                    

  - Sosenko! - głośny krzyk tuż obok mojego ucha sprawił, że lekko się skrzywiłem

  - Czego chcesz?! - burknąłem na nieziemsko irytującego mnie blondyna, maczając mop w wodzie. Dlaczego on nie potrafi zrozumieć, że sprzątam i chcę od niego jedynie świętego spokoju?

  - Odpowiedz na moje pytanie! - zacisnął pięści i z oburzeniem tupnął nogą. - Natychmiast!

  - Już ci mówiłem, że nie mam pojęcia, dlaczego twoje moce zniknęły... - przewróciłem oczyma myjąc kolejną część podłogi. Ogólnie jeśli chodzi o podłogi i meble, to nie mam przeciwwskazań odnośnie ich mycia, jednak ściany... Będę musiał chwilę nad nimi posiedzieć, żeby nie zostały bardzo widoczne ściany... W jednym miejscu nawet będę musiał odmalować, bo farba przybrała ciemnej barwy przez ogień.

  - Musisz wiedzieć! Pewnie sam jakieś masz i gdy nie patrzyłem pstryknąłeś palcami i mnie moich pozbawiłeś! Sosenko, przyznaj się i mi je oddaj! 

  - Uspokój się, popadasz w jakąś paranoję.

  - ... Co to paranoja? - nagle się uspokoił i spytał już nie wrzeszcząc jak idiota. Swoją drogą ciekawe czy przez niego Mabel się zbudziła.

  - Nie ważne. - oparłem się o mop i odetchnąłem głęboko. W jedną dłoń wziąłem kij od mopa, a w drugą uchwyt od wiadra, gdy stanąłem nagle wpółkroku słysząc przeraźliwie głośny wrzask z górnego piętra. - Mabel! - krzyknąłem puszczając to co miałem w dłoniach i pobiegłem czym prędzej do jej pokoju. - Co się stało?! - spytałem zasapany. Schody zawsze były moim największym wrogiem.

    To co zobaczyłem sprawiło, że na chwilę straciłem siły w nogach i już upadłbym, gdyby nie ściana tuż obok, o którą się podparłem dłonią. Jej ręce od dłoni aż po łokcie pokrywał zielony płomień, który próbowała usilnie ugasić głośno krzycząc przy tym. Od razu pobiegłem do łazienki po drodze uderzając ramieniem w Bill'a, który poszedł za mną, nalałem do kubka wody i powróciwszy oblałem jej ręce wodą. Płomień na chwilę zgasł, jednak po niecałej sekundzie powrócił.Poza tym zauważyłem coś jeszcze. Mimo, że byłem bardzo blisko, nie czułem ciepła. Chcąc się upewnić, że płomień nie jest w stanie zrobić komukolwiek krzywdy, bez namysłu złapałem Mabel za nadgarstek. Tak jak myślałem, nie oparzyłem się. Ona z resztą też, chyba każdy by się przestraszył gdyby obudziłby się w płomieniach, które nawet by nie robiły krzywdy.

  - Mabel, spokojnie, nic ci nie grozi... - ująłem w drugą dłoń jej drugi nadgarstek i spojrzałem jej w oczy. - Widzisz? Nie parzy. - dziewczyna spojrzała na mnie wielkimi oczami zalanymi łzami. Niepewnie ponownie spojrzała na ręce i przytaknęła.

  - To wygląda jak te płomienie, które ja i Will możemy wywołać! - krzyknął Bill, po czym podbiegł do łóżka Mab, popchnął mnie przez co zaryłem twarzą o ścianę, a ten sam złapał ją za nadgarstki. - Jak to zrobiłaś!? - pewnie gdyby był postacią z kreskówki, w oczach pojawiłyby mu się gwiazdki.

  - J - Ja... Um... - Wyglądała na dość zmieszaną. Ja w międzyczasie wstałem i zacząłem intensywnie poruszać nosem, który na szczęście nie był złamany, ale cholernie bolał! Zamorduję go normalnie... - N - Nie wiem... Obudziłam się i już były... I się przestraszyłam...

  - Okej, okej, skup się, możesz nad nimi panować! Zamknij oczy i pomyśl, że chcesz, żeby zniknęły! - naglił

  - O - Okej... - zrobiła tak jak mówił, jednak ogień zniknął tylko w małym stopniu.

  - Dobrze Ci idzie, Sister. Dasz radę. - szczerze, zainteresowałęm się tym wszystkim. Ciekawe jak bardzo oburzony i załamany byłby Bill, gdyby okazało się, że Mabel te moce zostaną. W sumie, to mogłoby być fajne.

Prześladowca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz