Spojrzałem na siostrę jak na kompletną idiotkę. Ona chyba sobie żartuje, tak po prostu chce odejść na nie wiadomo ile? Może jeszcze mi powiedzcie, że będę ją widywał co pół roku?
Poczułem za sobą czyjąś obecność, zapewne był to Bill, już nieźle podjudzony jej słowami. Szczerze, nawet mu się nie dziwię, sam byłbym zły na jego miejscu.
- A jak niby się tam przeniesiesz? - spytałem, zupełnie nie wiedząc co innego mógłbym w tej sytuacji powiedzieć. - Nie masz wystarczających zdolności, by się tam przeteleportować!
Dłoń osoby, stojącej za mną, znalazła się na moim ramieniu. Odwróciłem się lekko, by zobaczyć, czego Cipher ode mnie chce, jednak zamiast ujrzeć jego, przed oczami przemknęła mi burza ciemnych, lekko falistych włosów. Dziewczyna wyminęła mnie i stanęła tuż obok mojej siostry.
- Ja ją tam zabiorę. - powiedziała sucho dziewczyna, o twarzy takiej samej jak moja Mab. Rozumiem, że była to jej alternatywna wersja, jednak tak podobna... Jedyne co je różniło to przedziałek po drugiej stronie głowy i ubrania.
Patrzyłem na nie w osłupieniu przez kilka sekund.
- To co, idziemy?! - krzyknęła rozentuzjazmowana Mab, a na jej słowa Gleeful przytaknęła i położyła dłoń na jej ramieniu. - To do zobaczenia, Dipdip! - pomachała radośnie w moim kierunku.
Błękitnooka już miała pstryknąć palcami, jednak w porę zabrałem głos.
- Czekajcie chwilę! - krzyknąłem, mając nadzieję, że to powstrzyma je przed teleportacją chodź na chwilę. Wciąż mam coś, co muszę zrobić. Gleeful spojrzała na mnie pytająco, w jej oczach widać było złość, chyba nie spodobało jej się to, że opóźniam ich podróż. - Czy mógłbym porozmawiać z Will'em? - spytałem już ciszej, patrząc na nią błagalnie.
- Porozmawiam z bratem. - rzuciła tylko, po czym obie zniknęły mi z oczu.
Nie podobało mi się to wszystko, ale nic nie mogłem zrobić. Miałem jedynie nadzieję, że Mabel będzie tam szczęśliwa.
Niech ci się wiedzie, Mab... - pomyślałem, po czym opuściłem jej pokój.
Ruszyłem schodami w dół do salonu, gdzie napotkałem pytające spojrzenie Bill'a. Wzruszyłem tylko ramionami, po czym zmieniłem kurs do kuchni. Postanowiłem na obiad usmażyć paluszki rybne, razem z frytkami. Odpaliłem gazówkę, tym razem pilnując by żadna ścierka nie była w zasięgu ognia. Nie dam sobie spalić znów kuchni przez własną głupotę! Wyjąłem frytkowinicę, którą postawiłem na odpalonym gazie. Już chciałem ruszyć w kierunku zamrażarki, jednak coś mnie powstrzymało.
Gdy poczułem czyjś ciepły oddech na skórze szyi, lekko się wzdrygnąłem. Odruchowo się odsunąłem od Bill'a, który był zdecydowanie zbyt blisko mnie. Moje myśli automatycznie wróciły do chwili, gdy mnie pocałował, a na mojej twarzy wykwitł delikatny rumieniec. Dalej nie rozumiałem, dlaczego to zrobił... A może po prostu nie chciałem rozumieć?
- Hooo, Sosenko! - spojrzał wielkimi oczyma na moją twarz. - Jesteś czerwony! Może masz gorączkę? - przyłożył mi dłoń do czoła, jednak ja od razu ją odtrąciłem.
- Nic mi nie jest. - wyminąłem go i ruszyłem do lodówki.
Po chwili, z workiem zamrożonych frytek, wróciłem do kuchenki, przy której wciąż stał blondyn i bacznie mi się przyglądał. Wrzuciłem jedną do oleju, a gdy usłyszałem ciche skwierczenie, dorzuciłem kilka garści.
- Na pewno? - spytał po chwili, a ja w tym momencie już wiedziałem, że z mojej twarzy nie zeszła czerwień. - Gdzieś powinieneś mieć termometr! Powiesz mi gdzie? Poszukam go! - krzyknął ze zdecydowanie zbyt wielkim zapałem. Cicho westchnąłem na jego słowa, tym samym starając się też uspokoić.
CZYTASZ
Prześladowca.
FanfictionPo wakacjach u wujków, Dipper wraz z siostrą wracają do domu, by przygotować się do nowej szkoły. Podczas zakupów Dipper zauważa tajemniczą osobę, której głos wydaje mu się być znany, jednak nie ma co do tej osoby dobrych przeczuć. Dość nietypowe...