Po powrocie do domu od razu rzuciłem torby w kąt i pognałem do salonu by położyć się plackiem na kanapie. Nigdy więcej zakupów z jakąkolwiek kobietą. NIGDY. Oczywiście skończyło się na tym, że Mabel wydała większość pieniędzy, a ja kupiłem dla siebie tylko spodnie. Za reszte poszliśmy kupić sobie lody, jednak nawet to nie rehabilituje mi tych godzin zmarnowanych na chodzenie za nią.
-Zdejmij buty. - powiedziała dziewczyna mijając mnie z szerokim uśmiechem. No cóż, przynajmniej ona spędziła miło czas. Położyła jedną reklamówkę na stole po czym wyjęła z niej moje nowe spodnie i rzuciła mi nimi na głowę. - Proszę,twój łup.
- Dzięki. - rzuciłem od niechcenia zdejmując dłonią ubranie, które aktualnie zmniejszało moją widoczność. -Nigdy więcej nie idę z tobą na żadne zakupy. Nigdy. -podkreśliłem kładąc twarz na poduszce. Aktualnie nie obchodziło mnie to w jaki sposób miałbym oddychać, chciałem po prostu się wyłączyć, a najlepiej iść spać.
- Oj no weź! Przecież nie było tak źle. - odparła urażona moimi słowami. Usłyszałem szmer reklamówki, co mogło świadczyć o tym, że zdjęła ją ze stołu.
- Może dla Ciebie. -przekręciłem głowę lekko na bok, bym mógł się normalnie wysławiać. - Myślałem, że tam umrę. Obwiesiłaś mnie tyloma ubraniami, że czułem się jak wieszak. - przewróciłem oczyma.
- No ale mój wieszak! Czujesz ten zaszczyt?
- Nie. - odparłem szybko znów chowając twarz w poduszce.
Usłyszałem westchnięcie zrezygnowania, po czym ciche kroki. Czyżby szła do pokoju? Ta, można pomarzyć. Z błędu wyprowadził mnie nagły ciężar na plecach. Usiadła na mnie? No bez jaj...
- Nie leż tak bo się udusisz. -powiedziała z nutką przemądrzałego tonu w głosie.
- Yhym... - jedyna odpowiedź na jaką było mnie stać. Po chwili jednak zrezygnowałem, że jej nie posłuchałem, bo w akcie zemsty zaczęła lekko podskakiwać na moich plecach. - Ała, złaź! -szybko oderwałem się od poduszki i spojrzałem na nią zarówno zdziwionym, jak i zdenerwowanym wzrokiem.
- A będziesz grzecznym braciszkiem i zaczniesz słuchać starszej siostry..? - powiedziała tonem jakby mówiła do małego dziecka.
- Jesteś starsza tylko o pięć minut! - kolejny podskok, coraz większy ból. - Ał, no dobra, alezłaź wreszcie!
-No i to rozumiem. - grzecznie zeszła ze mnie, po czym podeszła do mnie na wysokości mojej twarzy i przykucnęła. - Grzeczny DipDip. - odgarnęła niesforne kosmyki z mojego czoła, po czym delikatnie je ucałowała. - A teraz zdejmij buciki i przestań się podduszać poduszką, dobrze? - jej ton głosu z chwili na chwilę wkurzał mnie coraz bardziej. Zmarszczyłem brwi nic nie odpowiadając. - Idę do pokoju. - wstała, po czym wzięła z podłogi torby z zakupami i z bananem na twarzy pobiegła na piętro.
Gdy tylko usłyszałem szczęk zamykanych drzwi na piętrze, powolnie wstałem do pozycji siedzącej.Przeciągle ziewnąłem schylając się do butów, by wreszcie je zdjąć. Gdy tylko moje stopy zostały wolne, od razu rzuciłem butami na przedpokój. Nie musiały ładnie stać, ważne, że były w obrębie tamtego pokoju. Wstałem i chwytając spodnie ruszyłem na piętro do mojego pokoju.
Zamknąłem drzwi na klucz, nie chciałem aby Mabel mi teraz przeszkadzała, i po rzuceniu spodni na bok, udałem się w stronę łóżka. Dosłownie na nie wskoczyłem i po zamknięciu powiek niemal od razu zasnąłem.
Ze snu zbudził mnie dźwięk świadczący o dostaniu sms'a. Niechętnie otworzyłem oczy i wziąłem telefon do dłoni. To była wiadomości od nieznanego numeru. Szybko,bez zastanowienia odblokowałem telefon by przeczytać tajemniczą wiadomość.
![](https://img.wattpad.com/cover/79059390-288-k921453.jpg)
CZYTASZ
Prześladowca.
Fiksi PenggemarPo wakacjach u wujków, Dipper wraz z siostrą wracają do domu, by przygotować się do nowej szkoły. Podczas zakupów Dipper zauważa tajemniczą osobę, której głos wydaje mu się być znany, jednak nie ma co do tej osoby dobrych przeczuć. Dość nietypowe...