Rozdział XI

5.5K 519 297
                                    

    Trójkąt zaczął się niebezpiecznie do mnie zbliżać. Może i był wolny, jednak to wystarczyło bym zaczął się cofać spanikowany. Gdy uderzyłem plecami w ścianę, moje serce na chwilę stanęło, by już po chwili wznowić uderzanie dwa razy mocniej.

    Gdy był jakieś pół metra ode mnie, uniósł dłoń na wysokość mojej twarzy. Zacisnąłem powieki będąc gotów na wszystko, jednak mimo moim przeczuciom, ból nie nastąpił. Poczułem jedynie że coś dotyka mojego czoła. Powoli otworzyłem powieki chcąc przeanalizować sytuację. Demon chwilę się nie ruszał, po czym zabrał rękę.

  - Nie jestem Bill. - odpowiedział w końcu. Jego głos był dość łagodny, przyjemny dla ucha, jednak jednego nie potrafiłem zrozumieć. Dlaczego dotknął mojego czoła?

  - A więc, kim jesteś? Cz-czego tu chcesz..? - starałem się by mój głos nie drżał, jednak to było zbyt ciężkie do opanowania. Nadal moje ciało kurczowo przylegało do ściany.

  - Will. Will Cipher.

    Ktoś z jego rodziny..? Może brat. Skoro go uratował, to pewnie nadal tu jest.

  - Mam do Ciebie pewną sprawę. - dodał po chwili łapiąc czarną laskę oburącz.

  - A czego może ode mnie chcieć członek rodziny mojego największego wroga? - wysyczalem. Dipper idioto, nikt ci nie mówił, że nie należy mówić zbędnych tekstów ani podskakiwać do kogoś silniejszego? Zwłaszcza gdy ten ktoś jest demonem!?

  - Nie mieszajmy w to mojego brata. - Aha! Czyli jednak brat! Mimo, że starał się grać poważnego, ja dostrzegłem w jego oku cień strachu. Nie zrozumiałem tego. Jest wspaniałym i silnym demonem, czego on się może obawiać?

  - A więc o co chodzi? - nieco się uspokoiłem. Widać, że nie był wrogo do mnie nastawiony.

  - Mój pan mnie tu przysłał. Mam Ci coś wręczyć. - pstryknął palcami a w jego dłoni pojawiła się fiolka z fioletową cieczą. Nie było jej sporo, zajmowała mniej więcej tyle objętości, co ćwierć szklanki, jednak ta ilość wystarczyła by wzbudzić we mnie niepokój jak i zainteresowanie. 

  - C - Co to jest? - odruchowo wyciągnąłem dłoń, jednak szybko zorientowałem się co robię i ją cofnąłem. 

  - Musisz sprawić, aby twoja siostra to wypiła. - zbliżył się i dosłownie wcisnął mi przedmiot w dłoń. Chwilę tępo wpatrywałem się w fioletową ciecz, która wypełniała mnie niepokojem. - Jeżeli to zrobisz, dziewczyna nigdy nie zakocha się w Bill'u.

    Słysząc jego słowa uśmiechnąłem się tryumfalnie, jednak szybko ten uśmiech zniknął gdy uświadomiłem sobie, że to nie może nic złego za sobą nie ciągnąć. 

  - Jakie są skutki uboczne? - podniosłem na niego wzrok ściskając fiolkę.

  - Jest tylko jeden. Poprzednie rzucone na nią zaklęcie zostanie wzmocnione. Może odzyskać to wspomnienie dopiero za kilka lat. - wpatrywał się wprost w moje oczy, a ja w jego. Przez chwilę między nami zapanowała cisza. - To już wszystko. - pstryknął palcami, a nad nim pojawiło się coś na wzór portalu, lub wyrwy między wymiarami.

  - Czekaj! - zatrzymałem go, gdy już zaczął lecieć do góry. - Czy nie dało się zrobić aby ta mikstura nie ciągnęła za sobą negatywnych skutków..? Jesteś demonem, dla Ciebie wyczarowanie takiego czegoś to nic! - uśmiechnąłem się błagalnie.

  - To prawda. - spojrzał na mnie przymrużając powiekę. - Jednak nie mogę tego zrobić. Ja robiąc ci przysługę jedynie wypełniam wolę mojego pana. Nie zrobię nic, co wykracza poza obręb jego rozkazów. 

Prześladowca.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz