POV RAVEN:
Lot samolotem przebiegł w miarę szybko i spokojnie, przynajmniej dla mnie bo cały czas spałam. Nie wiem jak chlopacy ale dla mnie był to w miarę przyjemny lot. Oczywiście nie licząc tego że nie dali mi spotkać się z fanami bo chlopacy nie raczyli mnie obudzić więc obudziłam się dopiero w limuzynie. Lecz byłam tak zmęczona że znowu zasnęłam. Obudziłam się na dużym łóżku w jakimś luksusowym pokoju. Pod ścianą stały moje walizki a na stoliku obok łóżka leżał mój telefon. Wzięłam go i sprawdzilam godzinę. Była 5 nad ranem i ze zdziwieniem stwierdziłam że spałam około 8 godzin. Może się wam to wydać mało ale ja zawsze śpię po 6 godzin. Wiedziałam że już nie zasnę więc wstałam i otworzyłam jedną z walizek z poszukiwaniu czegoś do przebrania ponieważ spałam w ubraniu (uff ). Gdy znalazłam swoją bluzę przebralam sie w nią a do tego założyłam czarne dżinsy z dziurami. Wyszłam po cichu z pokoju i kierując się intuicją poszłam w prawo. I dobrze zrobiłam bo po chwili znalazłam się z salonie połączonym z kuchnią. Otworzyłam lodówkę i z jekiem stwierdziłam że jest pusta. Po chwili ktoś złapał mnie w talii, podniósł i posadzil na blacie. Okazało się że to mój braciszek wpada na takie genialne pomysły.
- Hej Rey. Czemu tak szybko wstalas? - spytał.
- Nie moglam zasnąć a poza tym przez kogoś - rzuciłam mu znaczące spojrzenie - przespalam całą drogę - wyjaśniłam.
- Wiem wiem. Przepraszam ale bylo widać że jesteś zmęczona więc Luke nie kazał cię budzić. I niósł cię przez całą droge. - oznajmił a ja strzeliłam facepalma i westchnęłam.
- Ehh.. Niech ci będzie ale Hemmingsowi jeszcze się dostanie. Idź obudź chłopaków bo skocze do sklepu i nie wiem co chcą na śniadanie - powiedziałam. A chłopak wyszczerzył sie do mnie i spytał :
- A co? Moja kochana siostrzyczka będzie robić śniadanie?
- Nie. Od tego mam pana Hooda. - zaśmiałam się i pokazałam mu żeby poszedł. Gdy w końcu wrócili wszyscy oprócz Cala łypali na mnie złowrogo więc tylko się do nich wyszczerzyłam.
- No raz raz. Co chcecie do żarcia?
Okazało się że dużo tego jest więc zarządałam kasy. Poszłam do pokoju przebralam sie w biały crop top odsłaniający brzuch i postrzępione shorty. Na nogi założyłam czarne trampki. Wzięłam torbę i kasę od chłopaków i wyszłam. Zjechalam windą, którą nie trudno było przeoczyć gdyż znajdowała się prawie na przeciwko naszych drzwi. Spytałam w recepcji gdzie jest najbliższy sklep i wyszłam. Niestety jak to ja zgubiłam się ale mam swoją dumę więc nie dzwoniłam po chłopaków. Wtedy zaczepil mnie jakiś chłopak :
- Hej. Widzę że jesteś zdezorientowana. Szukasz czegoś? - spytal.
- Hej. Ehh... Tak. Wyszłam do sklepu ale kompletnie się zgubilam. Jestem Raven ale mozesz mówić do mnie Rey. - wyjaśnilam.
- David. Jak chcesz to mogę cię zaprowadzić do najbliższego spożywczaka.
- Dzięki. Jesteś stąd? - spytalam.
- Tak. Mieszkam niedaleko. A ty?
- Emm... Nie. Przyjechałam tu z bratem i jego kumplami bo mamy dzisiaj koncert. - wyjaśniłam.
- Aha. Fajnie. Jesteśmy na miejscu.
Dopiero teraz zauważyłaś że stoicie pod sklepem.
- Dzieki David. Myślę że wrócę sama do hotelu. - podziekowalam i miałam wejść do sklepu jednak chłopak złapał mnie za nadgarstek i włożył mi do ręki jakąś kartkę.
- To na wypadek jak byś się znowu zgubiła. Do zobaczenia Rey- powiedział i odszedł.
Trochę zdezorientowana jego gestem włożyłam kartkę do torby i weszłam do sklepu. Po 20 minutach wyszłam i taszczylam dwie torby pełne żarcia. Tak jak sądziłam znalazłam droge do hotelu. Weszłam do windy i nacisnelam guzik na ostatnie pietro. Położyłam zakupy na podłodze i czekałam. Drzwi windy zaczęły się zamykać ale w ostatniej chwili jakiś facet zatrzymał je i wszedł do środka. Byłam trochę tym zdziwiona ale co tam. Jednak facet nie stanął jak normalny człowiek tylko podszedł do mnie i przycisnal mnie do ściany. Złapał mnie za ręce jedną ręką i uniósł nad glowa. Drugą ręką wyciągnął z kieszeni żyletke i nacial mi nadgarstki. Byłam tak przerażona że nie poczułam bólu. Facet odrzucił żyletke i starl mi krew i pomazal mi nią twarz. Wiedziałam co mnie czeka gdy facet zaczął jeździć ręką po moim boku i w końcu wsadził ja pod moją bluzkę. Kurwa. Czemu założyłam akurat te. Zaczęłam się szarpać ale facet był za silny. Przycisnal usta do mojej szyji i zaczął jeździć po niej językiem. W koncu przyssal sie do moich ust równocześnie pieszcząc mi piersi i mówiąc :
- Oddasz mi się po dobroci to nie będzie bolało.
Ale ja tylko bardziej zaczęłam się szarpać.
- Nie to nie - powiedział i wyjął reke spod bluzki i zaczął ściągać mi shorty. Gdy mu się to udało zaczęłam sie szarpać jak szalona i zdlawionym glosem powiedziałam :
- Nie. Proszę nie rób tego.
Ale facet nie słuchał, zaczął jeździć palce po TAMTYM miejscu a jeczałam z bólu. W tym momencie facet przerwał i zaczął się mocowac w zamkiem od spodni. Zacisnelam oczy ale po chwili nic się nie wydarzyło. Ręce miałam wolne a facet został przez kogoś odciagniety. Założyłam shorty i rzuciłam się do ucieczki. Słyszałam że ktoś mnie goni i ten ktoś był szybszy. Gdy dotarłam na koniec korytarza ktoś złapał mnie za rękę i odwrócił.
- Puść mnie ! - krzyknęłam.
- Rey to ja spokojnie - usłyszałam głos Luka. Z ulga opadłam na kolana i przetarlam twarz. Gdy poczułam na niej coś ciepłego dotknelam palcem policzka i zobaczyłam na nim krew. Wtydy zwróciłam uwagę na ból w nadgarstkach, były pociete i zalane krwia. Poczułam zawrót głowy i potem była tylko ciemność...POV LUKE :
Rano obudził mnie Calum. A było to bardzo rano! Więc przykryłem głowę poduszką i powiedziałem:
- Stary jest 5 rano. Daj mi spać...
- Radzę ci wstać, chyba że wolisz żeby Rey cię obudziła ale nie będzie to przyjemne serio wiem coś o tym - powiedział i wyszedł a ja westchnąłem i wstałem. Okazało się że nie byłem jednym którego postraszono Rey. Powlekliśmy się do kuchni i marzylismy jak dobrze by było ja związać i zamknąć. Oczywiście chodziło o śniadanie więc każdy wymienił co chciał ale ten gad na koniec zażądał od nas forsy. Gdy w końcu wyszła poszedłem do pokoju się przebrać i trochę otrzeźwieć. Gdy już byłem w miarę rozbudzony usiadłem na kanapie i zacząłem przeglądać telefon. Ale nasz kochany Hood nie pozwolił nam na leniuchowanie i zarządał żeby któryś z nas poszedł sprawdzić co z jego kochaną siostrzyczką bo nie ma jej już jakiś czas. Faktycznie długo jej to zajęło bo sklep był tuż za rogiem. Jako że i tak nie miałem nic do roboty zaoferowałem że ja pójdę po Rey. Może i działała mi na nerwy ale mimo wszystko trzeba ją chronić i nie tylko dlatego że Calum tak chce. Stałem pod windą gdy usłyszałem jakieś jęki i stłumione krzyki z drugiego końca korytarza gdzie znajdowała się druga winda. Podszedłem tam i zobaczyłem że jakiś oblech molestuje Rey. Momentalnie się we mnie zagotowało. Nie mogłem pozwolić żeby ten gościu zgwałcił Rey. Ona nie wytrzymała by tego psychicznie i zapadła na depresję, Cal byłby załamany a my z Irwinem i Cliffordem bylibyśmy zdruzgotani i próbowali im pomóc a nie mówiąc już co by się stało z zespołem. W jednej chwili oderwalem go od dziewczyny i zacząłem go okladac pięściami. Gdy w koncu padł schylilem sie i warknąłem:
-Jeśli jeszcze raz ją dotkniesz to cie dorwe. A jak z tobą skończę to cie rodzona matka nie pozna.
Rzuciłem nim o podłogę i pobieglem za Rey która w tym czasie zdążyła uciec. Złapałem ja za rękę a ona instynktownie zaczęła mi się wyrywać i krzyczeć :
- Puść mnie!
- Rey to ja spokojnie- uspokoilem ją a ona przestała się szamotać i opadła na kolana. Otarła twarz i chyba dopiero teraz zauważyła że ma pocięte nadgarstki bo w następnej chwili zemdlała. Złapałem ją i zaniosłem do naszego apartamentu, po drodze kopiac goscia, który jeszcze sie nie podniósł. Cienias. Kopnąłem w drzwi, a gdy otworzył mi Ash przepchnąłem się obok niego i krzyknąłem:
- Michael złaź z kanapy! - na początku nie zamierzał tego zrobić ale gdy zauważył nieprzytomną Rey zszedł z kanapy w tępie przyśpieszonym. Położyłem ją delikatnie i nie zważając na krzyki Caluma i innych pobieglem szukać apteczki :
- Luke! Masz mi powiedzieć kto jej to zrobil!
- Czemu ona ma pociete nadgarstki?!
- Co jej jest!?
- Cisza! Zrobił jej to ten koleś który leży na podłodze w korytarzu. On jej pociął nadgarstki i chciał ją zgwałcić! - krzyknąłem a oni już byli na korytarzu. Krzyczeli tak głośno że było ich słychać :
- Ty skurwielu jeśli jeszcze raz dotkniesz moją siostrę to będziesz trupem!
- Jeśli się nie obudzi to nie recze za siebie!
- Spróbuj ją znowu dotknąć, spojrzeć na nią albo choć o niej pomyśleć to będziesz gryzł glebę od spodu!
Darli się a ja opatrywalem nadgarstki Rey. Na szczęście nie były to głębokie cięcia. Gdy skończyłem owinąłem je bandażem i wyszlem na korytarz. Ashton trzymał gościa za koszule. Było widać że ledwo się rusza choć dostał tylko parę razy. Gdy podszedłem do nich facet usmiechnął się krzywo i wykrztusił:
- Nie wiedziałem że ta dziwka ma taką obstawę... - Chciał jeszcze coś powiedzieć ale Clifford go walnal i zemdlał.
- Ash zadzwoń po ochronę i powiedz żeby go stąd zabrali i nigdy więcej nie wpuszczali. Luke co z nią? - spytał. Przejechałem ręką po włosach i powiedziałem :
- Jest dalej nieprzytomna ale opatrzyłem jej ręce. Na szczęście nie straciła dużo krwi bo rany nie były głębokie.
- To dobrze teraz musimy poczekać aż się obudzi. A ty idź się przebierz i umyj bo jesteś cały we krwi.
Faktycznie ręce miałem czerwone a koszula była jedną wielką czerwoną plamą. Wróciliśmy do apartamentu, Cal usiadł przy Rey, Ash i Michael poszli zrobić śniadanie z rzeczy przyniesionych przez a ja poszedłem do łazienki się umyć. Ściągnąłem tą zakrwawiona koszulę i rzuciłem do prania. Po skończonym prysznicu poszedłem do pokoju wziąć czystą koszulę. Wróciłem do salonu i usiadłem na fotelu obok kanapy i czekałem aż Rey się obudzi...HEJKA NAKLEJKA MISKI!
TU HAPPYGIRLS105!
NO I MAMY ROZDZIAŁ NAMBER TU!
JEST TROSZKĘ KRÓTSZY ALE I TAK JEST DŁUGI. NASTĘPNY BĘDZIE PEWNIE JUTRO ALBO WE WTOREK.
ROZDZIAŁ MA 1637 SŁÓW!
PAPATKI MISKI!
CZYTASZ
"Broken Life" |5SoS|
Fanfiction[ PIERWSZE ROZDZIAŁY W TRAKCIE POPRAWY] × Świat sławy × Czyli coś o czym marzy większości ludzi. Wszystkim wydaje się, że osoby, które osiągnęły coś w życiu i stały się sławne mają wszystko, są szczęśliwe. Może i tak jest. Ale istnieje też ciemniej...