Rozdział 23

147 11 3
                                        

*Rozdział dedykowany Caalho
*Tym razem sprawdzony rozdział!

********
 
           ****3 tygodnie później****

REVEN'S POV :
Trzy tygodnie... Dla niektórych to szmat czasu... Mi (czy "mnie"? A ciul  tak też jest dobrze - dop. Autorki) trzy tygodnie minęły niczym mrugnięcie okiem. Na moje szczęście te 21 dni było spokojnych, nic się nie działo... No może nie licząc małych kłótni z bratem, bo nie chciał mnie puścić do szpitala. Twierdził że "spędzam w szpitalu za dużo czasu i jestem zmęczona". No co poradzę na to że tęsknię za przyjacielem. Tak... Ashton jeszcze się nie obudził a lekarze nie chcą go wybudzac bo to może mieć wpływ na jego stan. Z tego co wiem jeśli za tydzień sam się nie obudzi to zaryzykuja wybudzenie go.
Od dwóch tygodni chodzę do liceum w Londynie. Ludzie są tu całkiem spoko ale to nie to samo co w Australii. Zaprzyjaznilam się z dwoma dziewczynami : Rene i Clare. Są fajne i miło mi się z nimi gada ale taką przyjaźnią na całe życie nie można tego nazwać bo tak naprawdę nic o mnie nie wiedzą. Gdyby coś wiedziały to byłoby to niebezpieczne dla nich jak i dla mnie. Poznałam pewnego chłopaka... Nie to nic poważnego po prostu jesteśmy znajomymi. Lubię z nim przebywać, jest zabawny, szczery, ma poczucie humoru, jest wiecznym optymistą w przeciwieństwie do mnie bo mnie życie nauczyło że lepiej być realistą...

- Raven? Ziemia do Raven. - z za myślenia wyrwał mnie głos Reny.

- Emm. Co? - spytałam spoglądając na nią.

- Pytałam czy widziałaś Lloyda jak ściągnął koszulkę? - spojrzałam na nią głupio i przewróciłam oczami. A ona znowu o tym samym... Właśnie skończylyśmy lekcje i postanowiłysmy że pójdziemy popatrzeć jak chłopcy grają. W gruncie rzeczy przyszłam tu na prośbę Reny, która jest na zabój zakochana w jednym z chłopaków a dokładniej w kapitanie drużyny footballowej.

- Nie Ren nie widziałam, a ty skoro ci się tak podoba to idz i zagadaj do niego. - poradziłam a ona spojrzała na mnie przestraszona.

- Chyba żartujesz. On nawet nie wie o moim istnieniu. - powiedziała smutno i westchnęła.

- Co się będziesz nim przejmować? Przecież to snob i zadufany w sobie głupek. Znajdziesz sobie innego. - odparła jak zawsze szczera Clare, poprawiając swoje fioletowe włosy. A właśnie! Zapomniałam opisać wam moje dwie nowe przyjaciółki. Clare jest wysoką blondynką farbujaca włosy. Wydaje mi się ze polubili by się z Michael'em. Nie muszę mówić dlaczego bo to oczywiste. Ma specyficzny charakter i jest do bólu szczera. Chłopacy dla niej nie istnieją, widzi tylko swoje farby i słuchawki. Ale naprawdę można ją polubić, zresztą ja już chyba jestem przyzwyczajona do ludzi z dziwnym charakterem...
Rena jest jej totalnym przeciwieństwem. Jest cicha, strasznie kochliwa, i nie wierzy w siebie. Ma niskie samopoczucie i przez to jest trochę nieśmiała. Jest śliczna z resztą tak samo jak Clare ale ciągle narzeka że jest brzydka, gruba itp. Taki typ...

- Ej laski? Co to za ciacha które idą w naszą stronę? - spytała zaskoczona Clare. Z ciekawości odwróciłam się w stronę w która patrzyła farbowana i doznałam szoku. Nie, to niemożliwe...
W jednej sekundzie wstałam i rzucilam się biegiem w stronę czterech chłopaków.

- Ashton! - krzyknęłam i skoczyłam na loczka oplatajac go nogami.

- Cześć mała. - zaśmiał się Irwin i objął mnie.

- Ty nie powinieneś być w szpitalu? Przecież...

- Spokojnie młoda. Wybudzilem się już dwa tygodnie temu a i tak musiałem jeszcze leżeć w szpitalu a dzisiaj mnie wypuścili i chciałem zrobić ci niespodziankę. I uprzedze twoje pytanie, udawalem że śpię gdy u mnie byłaś. - przerwał mi Ashton.

"Broken Life" |5SoS|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz