Rozdział 15

196 15 8
                                    

* Rozdział nie sprawdzany!

POV RAVEN:

Przebudzenie się należało do bardzo trudnych. Byłam cała obolała, głowa pękała mi od bólu. Rozejrzałam się dyskretnie i zobaczyłam że leżę na tylnych siedzeniach jakiegoś auta. Spojrzałam w stronę kierowcy i zobaczyłam Nicka. Nie to niemożliwe ... Przecież ten mężczyzna powiedział że Calum i reszta znaleźli kryjówkę Winstona...Pamiętam, że zanim straciłam przytomność widziałam niebieskie tęczówki...Tylko Luke ma takie...A Nick ma brązowe oczy... Chyba, że to był któryś z pracowników ojca Nicka...

W moich oczach zaczęły się zbierać łzy. Przecież wszystko miało już się skończyć...Miałam być wolna...Wszystko miało się skończyć...

- Rey. Wiem, że już sie ocknełaś. - usłyszałam głos Nicka.
- Powiedz mi dlaczego...? Co się stało? Przecież mnie znaleźli... - mój glos załamywał się z kazdym słowem coraz bardziej. 
- Przepraszam ale obiecałem komuś że nic ci nie powiem. Mam tylko zawieźć cię na miejsce.
- Błagam cię powiedz mi co się stało. - prosiłam.
- Nie. Dałem słowo i go nie złamie. Mogę ci tylko obiecać że wkrótce wszystko się wyjaśni. - Nick był nie ugiety.

Westchnęłam przeciagle i oparłam się o siedzenie. Do kogo on może mnie wiezc?  Chyba by mi powiedział że jedziemy do jakiejś kryjówki jego starego albo gdzieś...
- Za chwilę będziemy na miejscu. - oznajmił a ja zaczęłam się denerwować. Nick chyba to zauważył bo uśmiechnął się do mnie w przednim lusterku i powiedział :
- Będzie dobrze zobaczysz.
- Mhm. - kiwnęłam głową i odwrociłam się do okna. Jechaliśmy przez miasto. Wszędzie chodzili ludzie, niosący różne torby z zakupami i  spieszący się do pracy, młodzież na wagarach, starsi ludzie chcący zaczerpnąć świeżego powietrza. Wszyscy którzy nie byli świadomi tego, co dzieje się wokół nich. Wydawało im się że są bezpieczni, ale wystarczy znaleźć się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie a to złudzenie pryskało, rozwiewało sie jak nasiona roślin na wietrze.
Chciałbym być taka jak oni, niczego nie świadoma, bezpieczna, szczęśliwa, normalna, nie wyróżniająca się...
- Jesteśmy. - z moich wewnętrznych przemyśleń wyrwał mnie głos Nicka. Wysiadlam z samochodu i rozejrzalam się dookoła. Staliśmy pod. jakims luksusowym blokiem. Wokół budynku rozciągal się park z licznymi rabatkami kwiatowymi i ławeczkami.
Nick stanął przede mną i kładąc mi ręce na ramionach powiedział '
- Teraz posłuchaj mnie uważnie. Wejdziesz do budynku. Wsiadziesz do windy i wyjedziesz na samą górę. Tam będzie ktoś na ciebie czekał. Nie bój się go bo nie zrobi ci krzywdy. Po drodze z nikim nie rozmawiaj dobrze?
Pokiwałam głową ale spytałam :
- A co... z tobą i Kate?
- Kate jest cała i zdrowa. Ja nie mogę tu zostać ale obiecuję że będziesz tu bezpieczniejsza niż kiedykolwiek wcześniej, zobaczysz sama.
- Dobrze. Zobaczymy się jeszcze kiedyś? - spytałam ze smutkiem w głosie. Chłopak objął mnie i powiedział :
- Na pewno.
Przytulilam się do niego i ocierajac ukradkiem łzy weszłam do budynku. Na przeciwko drzwi była winda. Wsiadlam do niej nie zwracając uwagi na recepcję i nacisnelam guzik z numerem 12. Gdy drzwi windy się otworzyły zobaczyłam barczystego, wysokiego mężczyznę, ubranego na czarno.
- Panienka Raven? - spytał a ja kiwnęłam twierdząco głową. - Nazywam się Andrew. Chodź za mną.
Poszłam za mężczyzna pełna niepokoju. Andrew stanął przed drzwiami z numerem 111 i otworzył je wskazując ręką żebym weszła do środka. Niepewnie przekroczyłam próg pokoju i weszłam. Andrew zamknął za mną drzwi ale sam został na korytarzu.
Byłam w luksusowym, obszernym mieszkaniu. Po prawej stronie były schody a po lewej drzwi z matowym szkłem w oknie. Przede mną znajdował się wielki salon z plazma na ścianie połączony z kuchenną wyspą. Na środku stała duża kanapa i dwa fotele a na przeciwko stał szklany stolik.
Najdziwniejsze było to że mieszkanie było puste. Przecież ktoś miał na mnie czekać. Miałam dostać wyjaśnienia.
Podeszłam do okien i wyjrzalam na zewnątrz. Znajdowałam się strasznie wysoko.

"Broken Life" |5SoS|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz