10.00
Jay
- Tylko pamiętaj, dopóki nie wyślę ci SMSa to macie nie wracać. Rozumiesz? - powiedział lekko poddenerwowany brunet.
- Tak, rozumiem.
- A i żebyś się przypadkiem nie wygadał.
- Dobra, spokojnie. Nie wygadam się.
- No ja myślę.
- Dobra, to ja już po nią idę.
- Ok, idź.
Zacząłem powoli kierować się w stronę sali treningowej.
- A, Jay powodzenia.
- Dzięki, wam też.
Wszedłem na salę gdzie właśnie ćwiczyła Nya.
- O, hej Nya. Może wybralibyśmy się polatać na smokach?
- No w sumie ok, chodźmy.
Wyszliśmy przed klasztor i wytworzyliśmy nasze smoki. Ok, pierwsza część planu za nami. Po chwili byliśmy już w powietrzu.
- To gdzie lecimy?
Myśl Jay... Gdzieś daleko od klasztoru... wiem!
- Leć za mną.
- Ok.
Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Zabrałem ją nad morze. Tak, tutaj będzie idealnie. Zawsze jak tu latam to zanim się obejrzę, a już mija połowa dnia. Po jakichś dziesięciu minutach zrobiło się tak jakoś nudno. Bałem się, że Nya będzie chciała wracać i wszystko nam zepsuje. Postanowiłem ochlapać ją wodą. Za to ona wytworzyła ogromną kulę i rzuciła nią we mnie. Nie dałem rady się utrzymać więc wpadłem do morza. Gdy wynurzyłem się z wody zaczęliśmy się oboje głośno śmiać. Ja po chwili z powrotem wytworzyłem swojego smoka i wzbiłem się w powietrze.
13.00
Latamy tak już parę godzin i jest wspaniale. Niestety Nya chce już wracać. Udaliśmy się w stronę pomostu. Zeskoczyliśmy ze smoków a Nya zaczęła narzekać.
- Jay wracajmy już do bazy. Zmęczyłam się.
- A może pójdziemy coś zjeść?
- No ok, to może do Skylor?
- Yyy, nie... Nie mam ochoty na makaron.
- No to na co?
- Nie wiem, może na pizzę?
- Ok, może być.
Wytworzyliśmy swoje smoki i udaliśmy się do najlepsze pizzeri w Ninjago. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do środka i zajęliśmy wolny stolik. Po chwili podeszła do nas kelnerka i dała nam menu.
- To co, jaką pizzę zamawiamy? - spytała Nya.
- Hawajską.
- Nie, ja nie będę tego ścierwa jeść. Jak można jeść pizzę z ananasem?!
- No to jaką?
- No jak to jaką? Farmerską z sosem czosnkowym.
- Ok. Kelnerka!
- Czy mogę przyjąć zamówienie?
- Tak. Poprosimy dużą pizzę farmerską z sosem czosnkowym i potrójnym serem. A i jeszcze na cienkim cieście - wyraziła swoje żądania Nya.
Po jakichś piętnastu minutach kelnerka przyniosła naszą pizzę. Oczywiście Nya zjadła 3/4 pizzy a jeszcze wczoraj mówiła mi, że się odchudza. A no tak zapomniałem, że ona jest na dwóch dietach, bo jedna to za mało. Po zjedzeniu pizzy zamówiliśmy jeszcze colę. Jak na złość ta kelnerka wylała ją na Nye. Jeszcze mówiła, że niechcący. Ale na szczęście Nya nie chciała wracać do bazy. Postanowiłem, że teraz wybierzemy się do kina. Postanowiliśmy pójść na "Wojownicze żółwie ninja 2". Po filmie poszliśmy do parku na spacer. Nie trwał ona za długo, bo Nya była zmęczona i chciała wracać do bazy. Spanikowałem...
Bez chwili zastanowienia udałem, że się potknąłem i sturlałem się z okropnie stromych i długich schodów. Oczywiście nic mi się nie stało, ponieważ w bazie wiele razy byłem spychany ze schodów.
- Ał!
- Jay!
Nya szybko do mnie zbiegła.
- Coś ci się stało? - powiedziała spanikowanym głosem.
- Ała, chyba złamałem sobie rękę.
- Chodź, szybko. Tu nie daleko jest szpital.
Ruszyliśmy w stronę tego szpitala. Weszliśmy do środka i podeszliśmy do okienka rejestracji. Przywitała nas oschle starsza kobieta.
- Witam, w czym mogę pomóc?
- Mój chłopak spadł ze schodów i mówi, że strasznie boli go ręka - powiedziała strasznie przejęta szatynka.
- Rozumiem, jak się pan nazywa?
- Jay Walker.
- Oczywiście, proszę sobie tam usiąść i poczekać aż lekarz pana poprosi.
Usiedliśmy na ławce przed salą i czekaliśmy, czekaliśmy i czekaliśmy. Po jakichś trzech godzinach lekarz mnie wywołał. Wszedłem do gabinetu.
- Dzień dobry. Pan Walker, tak?
- Tak.
- Dobrze. Co Panu dolega?
- Spadłem ze schodów i chyba złamałem rękę.
- Yhym, dobrze, a która to?
- Lewa.
- A to dziwne, bo wydawało mi się, że prawa.
- To znaczy prawa.
- Aha, dobrze chodźmy na prześwietlenie.
Wyszliśmy przez drugie drzwi. Nie przez te co wszedłem i poszliśmy do sali prześwietleń. Bałem się, bo wiedziałem, że nic mi nie jest. Ciągle myślałem dlaczego Kai nie pisze. Za chwilę będzie nieprzyjemnie. Po prześwietleniu wróciliśmy z powrotem do gabinetu.
- Proszę Pana, wykonaliśmy prześwietlenie i nic Panu nie jest.
- No ale mnie boli.
- Proszę sobie posmarować Altacetem i będzie dobrze.
- Ale mnie strasznie boli.
- Ale powiedziałem, że nic Panu nie jest.
- Panie, ja lepiej wiem co mnie boli a co nie.
- Proszę Pana, niech Pan przestanie, bo ja nie mam czasu na takie żarty.
Nagle dostałem SMS'a od Kaia: 'No już możecie wracać'.
- Yyy, wie Pan co? Jednak już mnie nie boli. Elo.
Wyszedłem szybko z gabinetu do Nyi.
- No Nya, chodź. Idziemy po wypis.
- Nic ci nie jest?
- Na to wychodzi, że nie.
- To po co siedzieliśmy tu przez trzy godziny?!
- A wiesz, że nie wiem?
Poszliśmy po wypis a potem polecieliśmy do bazy.
-Ej Jay, słyszysz? Jakoś tak cicho. To podejrzane.
- Nie, skąd?
Weszliśmy do środka.
Nya
Weszłam do salonu i nagle...
CZYTASZ
Shine Like a Star / Ninjago
FanfictionScena. Jasnoróżowe światła reflektorów padają na nią razem z brokatowym konfetti w kształcie różowych gwiazdek. Tłumy szaleją. Nagle po scenie zaczyna kroczyć wielka gwiazda. Malina Fejm. Córka hiperbogatego biznesmena. Najwspanialsza i najpiękniejs...