Two ~Fix those broken pieces~

125 9 4
                                    

Luke

Wizyta w studio nagraniowym była dla dzieciaków zawsze tak samo niesamowitym przeżyciem, jak za pierwszym razem. Niemniej jednak nie mogłem po raz kolejny pozwolić im bawić się konsoletą, krzyczeć do mikrofonu, ani nawet skakać po sofie. Menager by mnie wtedy zabił, to więcej niż pewne.

Sam fakt, że zabierałem tu ze sobą dzieci działał mu na nerwy, jednak nie mogłem i nie chciałem wiecznie jeździć i zostawiać ich pod opieką moich rodziców. Kiedy się wyprowadziłem, jasno dałem im do zrozumienia, że dziękuję za całą pomoc i w ogóle, ale teraz zamierzam już sobie radzić sam. I kurczowo trzymałem się tego postanowienia.

Co prawda, ciężko było upilnować dwójkę rozbieganych trzylatków na planie teledysku do Don't Stop lub jeszcze całkiem niedawno, gdy pracowaliśmy nad klipem do Hey Everybody!, ale jakoś daliśmy radę. Wspólnymi siłami.. Czyli ja, nasz menager Adam oraz ludzie pracujący na planie, podczas, gdy reszta chłopaków zaśmiewała się z nas w najlepsze.

Teraz mieliśmy wejść do tego cholernego studia, zaśpiewać Jet Black Heart i wyjść. Ale nigdy nic nie mogło pójść gładko. Nigdy, od kiedy masz dzieci, Hemmings.




- Hej, przyszedł Najlepszy Wujek Świata, czytaj: Ash! Kto się cieszy?

Dzieci wstały z kanapy w jakby przyspieszonym trybie, za to ja i Calum ani drgnęliśmy. Brunet tylko westchnął głęboko, przeczesując swoje włosy palcami, a ja poprawiłem rękę na oparciu kanapy. Przyszedł Ashton, yeah..!

- Chłopaki, co wy tacy wykończeni, hmm? - blondyn wszedł do pokoju z Alexem zawieszonym na szyi oraz Grace na rękach. - Czyżby sława was przerosła, a może za dużo pizzy?

- Zamknij się - mruknął Hood, za co zgromiłem go wzrokiem.

Nie chciałem, żeby mówił tak w obecności dzieci, jednak sam lepiej bym tego nie ujął. Irwin czasami realnie potrafi działać człowiekowi na nerwy. Na maxa.

- Może gdybyś sam próbował uśpić tę dwójkę przez półtorej godziny, też byś tak wyglądał - odparłem, wskazując na dzieci uczepione „wujka". - Nie udało się - dodałem, w razie gdyby się nie domyślił.

W momencie, kiedy przyjaciel chciał coś odpowiedzieć usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami, a następnie te do naszego mieszkania zostały otwarte i stanął w nich - uśmiechnięty od ucha do ucha - Michael. Wkroczył dumnie do salonu, wciąż z uśmiechem na ustach.

- Ash.. - zaczął, jeszcze idąc, po czym nagle stanął przed kanapą. - Zepsułem lodówkę.

Razem z Calumem wybuchliśmy niekontrolowanym śmiechem, natomiast blondyn stał jak zaczarowany, wbijając swój wzrok w Mike'a. Powoli odstawił na podłogę bliźniaki, po czym zaczesał placami swoje przydługie włosy do tyłu i westchnął, jakby chciał się nieco uspokoić.

- Jak to zepsułeś lodówkę? - spytał, w miarę spokojnie. - Jak można, do cholery, zepsuć lodówkę?! Co, Clifford?

Uniósł ręce do góry i zrobił kilka kroków w stronę winowajcy; ten zaczął się cofać, a uśmiech zniknął z jego twarzy.

- No tam w środku, no wiesz, lodówki, jest.. znaczy był taki wiatraczek. Nie było miejsca na pudełko z pizzą, więc chciałem przesunąć kilka rzeczy do tyłu, ale ono mi przeszkadzało, więc postanowiłem je odkręcić, ale nie chciało się przestać ruszać, więc.. Włożyłem śrubokręt w jego środek i wtedy, tak jakby, trochę się rozwaliło i rozpierniczyło nam śrubokręt.

not fine at all/l.hemmings ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now