Three ~Won't give up~

90 10 5
                                    

Luke

Liz Hemmings należała raczej do wyrozumiałych osób, matek. W końcu zaakceptowała fakt, że moje dzieci przyszły na świat jeszcze, gdy ja byłem praktycznie dzieckiem. Wspierała mnie, z resztą ojciec tak samo, oboje byli dla mnie nie małym oparciem. Razem przechodziliśmy przez zapalenie płuc Grace, ząbkowanie bliźniaków, kolki i grypę żołądkową Alexa. Moja relacja z chłopakami, ale przede wszystkim z Calumem, była niemal tak samo mocna.

Łączyła nas nieodgadniona więź, która pozwalała przetrwać najgorsze burze i wypatrywać słońca. Oni wszyscy zawsze byli dla mnie, choć ja nie zawsze byłem dla nich. Nie zostawili mnie, kiedy oznajmiłem im, że mam dzieci i dochowali tajemnicy, gdy o to poprosiłem. Razem pracowaliśmy ciężko na sukces zespołu. Chłopaki świetnie dogadywali się z dziećmi, a ja mogłem powiedzieć, że jestem szczęśliwy.

Byłem szczęśliwy. Jestem szczęśliwy. Jestem..?


Od razu, po wejściu do mieszkania zostałem zmrożony wzrokiem przez moją mamę, która właśnie wychodziła z pokoju dzieciaków; prawdopodobnie przed chwilą je uśpiła.

- Tylko nic nie mów, błagam cię – rzuciłem, gdy otwierała usta, by zbesztać mnie za to, co cały świat usłyszał na żywo, ale jej przerwałem.

Minąłem ją, wchodząc do własnej sypialni i zamykając za sobą drzwi z głuchym trzaskiem. Usiadłem na niepościelonym łóżku, wplotłem palce w swoje włosy i z całej siły zacząłem za nie ciągnąć, a w moich oczach zebrały się łzy. Łzy? Tak, płakałem, pierwszy raz od wielu lat dałem negatywnym emocjom zadecydować.

Miałem ochotę rozwalić wszystko, co było pod ręką. Cały ten pokój, całe to mieszkanie. Zamiast tego tylko uderzyłem z całej siły w ramę łóżka i pozwoliłem, by moje łzy moczyły poduszkę w biało-szarą kratę.



- I remember the day you told me you were leaving. I remember the makeup running down your face. And the dreams you left behind you didn't need them, like every single wish we ever made.

Zacząłem jeszcze energiczniej szarpać struny gitary, jakby przelewając na nie cały ten ból i niemoc, które teraz we mnie siedziały.

- I wish.. – wziąłem głęboki wdech, by potem na cały głos wykrzyczeć: - That I could wake up with amnesia! And forget about the stupid little things!

Dalej nie byłem już wstanie nic śpiewać ani nawet mówić, gdyż łzy niemocy utykały mi w gardle i dławiłem się nimi. Odrzuciłem gitarę na bok. Bardzo chciałbym, żeby te słowa, które przed chwilą wykrzyczałem nie odnosiły się do tego, o czym faktycznie myślałem, ale to było niemożliwe.

- And the memories I never can escape.. – zgrabnie ominąłem jedną linijkę tekstu, która za cholerę tutaj nie pasowała i cicho kontynuowałem. – 'Cuz I'm not fine at all. No, I'm really not fine at all. Tell me this is just a dream, 'cuz I'm really not fine at all..

Schowałem twarz w dłoniach, nie chcąc już więcej okazywać słabości nawet przed samym sobą. W tym samym momencie kanapa się ugięła i lekko skrzypnęła, a ja poczułem ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Nawet nie wiedziałem, że był w domu.. Byłem całkowicie przeświadczony, że siedzę sam i wylewam swoje smutki przed pustym mieszkaniem, męcząc Bogu winną gitarę.

- Radzisz sobie – usłyszałem obok. Calum mówił cicho, jakby bał się, że zaraz wybuchnę, zacznę na niego krzyczeć albo go bić. – Naprawdę sobie radzisz, Hemmo. Przecież wiesz.

- Gówno prawda – odparłem, wciąż nie podnosząc głowy. – Gdyby nie ty, chłopaki i moi rodzice nic bym nie zrobił. Pomagacie mi codziennie, cały czas, a ja tylko w papierach mam zapisane, że jesteśmy spokrewnieni.

not fine at all/l.hemmings ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now