Eighteen ~Back to the basics and the simple life~

28 8 1
                                    

Narrator

„Załóżmy – jesteś w sytuacji bardzo złej; powiedzmy – toniesz i nadziei coraz mniej". Ludzie mogą złamać innych ludzi świadomie, bądź nie. Ból tworzy się zarówno nagle, jak i kształtuje przez lata. Wszystko zależy od rodzaju cierpienia, jakie komuś zadajemy.

Może się wam wydawać, że Luke prowadził życie idealne. Co tam drobne niepowodzenia i zachwiania, gdy ma się tylu wspaniałych ludzi wokół siebie? No właśnie. To te drobne niepowodzenia, zbierane przez całe życie i skrupulatnie ukrywane w sobie, doprowadziły do katastrofy. Bo przecież nic, co dobre nie może trwać wiecznie.

A prawda zawsze finalnie znajdzie sposób, by się wydostać.

Luke nie chciał płakać, nie chciał narzekać, nie chciał wariować. Ale nawet najsilniejsi ludzie w końcu zostają złamani. Nawet najwięksi wojownicy tracą czasem swoje peleryny. Właśnie teraz, w momencie ujrzenia przez świat prawdy, peleryna Hemmingsa została zdmuchnięta przez wiatr. I miała już nigdy nie powrócić na jego plecy.





Widocznie zmartwiony Calum mieszał w garnku coś, co miało przypominać pomidorówkę, ale z pewnością nią nie było. Gotowanie nie było specjalnie mocną stroną bruneta, ale teraz musiał się go podjąć, gdyż Luke był zbyt zdołowany, by choć wychylić głowę spod kołdry, a co dopiero przygotować jedzenie.

Właściwie „zdołowany" to złe określenie. Definitywnie złe. Luke był kompletnie rozbity, nie wiedział, co ma robić. Z nikim nie chciał rozmawiać, skrupulatnie odrzucał wszystkie połączenia – właściwie, to nawet nie patrzył na telefon – i leżał w łóżku. Cały dzień przeleżał w łóżku, nie odzywając się do nikogo i myśląc, co tak naprawdę mu pozostało.

Bo jego życie.. to już nie było życie. To była jakaś marna komedia, a on chciał się z niej jak najszybciej wyrwać.

- Luke? – głowa Caluma pojawiła się w uchylonych drzwiach, a Hemmings posłał mu pytające spojrzenie czerwonych oczu znad kołdry. – Obiad gotowy.

Bliźniaki, leżące i przytulające się do tej pory do swojego taty, wybiegły czym prędzej z pokoju, by jak najszybciej dopaść miski z jedzeniem. Nie ukrywajmy, ale leżenie cały dzień bez pożywienia bywa męczące.

Hood natomiast zajął miejsce po drugiej stronie łóżka, kładąc się na wznak i patrząc w sufit. Długo myślał, co mógłby powiedzieć, jednak wszystkie mądre zdania, jakie kiedykolwiek znał nagle opuściły jego głowę i została tylko pustka.

- Calum, wydaje mi się, że myślę o końcu zdecydowanie zbyt często* - ochrypły, od długiego nieodzywania się, głos Luke'a wypełnił pomieszczenie. Wzrok Hooda padł na przyjaciela. – To źle?

- Tak, Luke - odparł basista, siadając. – Nie będę cię usprawiedliwiał. Po prostu.. znajdź w sobie siłę, by powalczyć jeszcze trochę dłużej.

Po tych słowach, brunet znikł z pokoju, pozostawiając Luke'a samego.





Po nagłej i niespodziewanej wizycie reportera bladym świtem, właściwie nie było już niczego ani nikogo, kto mógłby zadziwić Caluma Hooda. Tak przynajmniej myślał do momentu, aż nie otworzył drzwi tego samego popołudnia, kiedy stworzył niemal śmiertelnie ohydną zupę pomidorową. To jedna historia na inną okazję.

Jakież było zdumienie dwudziestolatka, gdy otwarł, niemal na oścież, ciemne drzwi wejściowe i ujrzał przed sobą Zoey.

Nie była już blondynką – ścięła włosy i przefarbowała je na mahoniowy brąz, a także zaczęła się nieco mocniej malować. Lepiej dobierała ubrania i miała na palcu pierścionek zaręczynowy. Mimo wszystko, Hood niemal od razu ją poznał. Jak mogłoby być inaczej?

not fine at all/l.hemmings ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now