[4] Uciekaj, Panie Fotografie

1.2K 155 19
                                    


– CO?! – Oczy Chanyeola rozszerzyły się, szok był widoczny na jego twarzy jak u jelenia, który został uchwycony przez światła, ponieważ jego ciało zesztywniało na zadane pytanie.

Gejem? Zdecydowanie nie.

Złośliwy uśmiech pojawił się na ustach Baekhyuna.

– Doprawdy? – Naprawdę lubił widzieć Chanyeola kipiącego ze złości, jego uszy i nos zabarwiały się na czerwono, kiedy wyimaginowana para zaczynała uchodzić z jego uszu i nosa.

– Jestem prawdziwym mężczyzną i nie ma mowy, żebym był gejem – zasugerował, bardziej jakby przekonywał sam siebie, po czym się wyprowstował, oddychając powoli.

Ach. Baekhyun był takim wrzodem na tyłku i tak jak oczekiwał, kolejne pytanie poleciało w stronę Chanyeola.

– Więc co to miało oznaczać?

– Przestań zadawać pytania, jesteś projektantem na miłość boską, nie dziennikarzem! – Chanyeol wyrzucił ręce w górę z frustracją, totalnie mając dość przesłuchania Baekhyuna. To był tylko eksperyment, nic więcej.

Mniejszy uniósł brwi. Nie grali w dwadzieścia pytań, ale to tak wyglądało.

– Niech pan po prostu odpowie na moje pytanie, panie Park, Co jest trudnego w odpowiedzeniu tak lub nie? – Baekhyun zachichotał, podczas gdy jego usta uformowały się we wstydliwy uśmieszek.

Chanyeol przebiegł ręką przez swoje włosy.

– To nic nie oznaczało. – Po czym popatrzył w ciemnobrązowe oczy Baekhyuna, które wpatrywały się w niego, cicho modląc się, aby ciekawski projektant uwierzył w jego głupie rozumowanie. Baekhyun był wścibskim człowiekiem.

– Nie bój się, będę jedynym, który będzie wiedział o twoim sekrecie. – O kurwa. Baekhyun zamknął usta, zanim przesunął po nich palcami, udając że je zamyka, będąc rozluźniony w towarzystwie swojego szefa.

– Ile razy mam ci powtarzać, że nie jestem gejem! – Głos Chanyeola podniósł się, kiedy zaczął zgniatać papiery, trzymane w ręce. Sam też chciał znać odpowiedzi. Może to za wcześnie dla niego, żeby się dowiedzieć. Żeby odnaleźć prawdziwe ja.

Drobny mężczyzna energicznie pokręcił głową, oczywiście nie kupując słów Chanyeola.

– Kłamiesz.

– To ja tutaj jestem szefem, powinieneś mnie szanować i nie być niegrzecznym tak jak to robisz teraz. – Cokolwiek się stanie, Chanyeol wciąż będzie na szczycie i nikt, nawet Baekhyun nie miał prawa nie szanować go w jego własnym biurze, w jego własnej posiadłości.

Ale wyglądało na to, że jego słowa również uderzyły w Baekhyuna, ponieważ jego myśli powędrowały w stronę wspomnień, które przez moment pojawiły się w jego umyśle. Ostatnie kilka lat, przez które wydawał polecenia i cele za którymi mieli podążać. Ale ta władza szybko zniknęła, tak szybko jak wkroczył do posiadłości Chanyeola. Wspomnienia błysnęły przed jego oczami, aż Chanyeol pstryknął palcem przed jego twarzą, wytrącając go z transu.

– Nikt nie może dowiedzieć się o tym, co zobaczyłeś. Nawet twoja rodzina czy przyjaciele, masz trzymać gębę na kłódkę albo inaczej... – Chanyeol wpatrywał się w niego, grożąc Baekhyunowi wzrokiem. – Albo inaczej... musisz mi coś zafundować! – I zanim Chanyeol mógł wypowiedzieć słowo, Baekhyun zaczął gdzieś go ciągnąć.

***


– Co my tutaj robimy? – Chanyeol rozejrzał się dokoła, tylko po to, żeby zauważyć, że znajdują się w centrum handlowym. Był w pieprzonym centrum handlowym w godzinach pracy przez upartego projektanta, którego posiadał w swojej firmie, nikogo innego jak Baekhyuna.

un.fortunate ; Chanbaek ; [tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz