[12] Nieszczęsny interes

805 124 93
                                    

Uśmiech.

Była to pierwsza rzecz, jaką Baekhyun zrobił zaraz po przebudzeniu. Nie miał pojęcia, dlaczego kąciki jego ust same z siebie się uniosły. Czy też dlaczego jego umysł zdawał się być taki odprężony. Może to przez łóżko, na którym spał. Albo może przez fakt, że Chanyeol był obok niego.

I zastanawiał się nad tym drugim.

Spojrzał na śpiącego obok siebie olbrzyma. Jego brązowe włosy były całe rozczochrane, a niektóre kosmyki z grzywki opadały mu na czoło, usta miał nieco rozchylone i delikatnie pochrapywał, dmuchając ciepłym powietrzem na jego twarz. Wtedy Baekhyun uświadomił sobie, że znajdują się zaledwie kilka centymetrów od siebie.

Dlaczego ktoś może być tak przystojny, mimo że tylko śpi...

Jego wzrok wylądował nagle na ustach Chanyeola, które kusiły go bez końca. Tak ciepło zapraszały do pocałunku. Baekhyun pochylił się, rozpaczliwe chcąc się dowiedzieć, jak to jest mieć wargi Chanyeola na swoich.

Nie. To jest niewłaściwe.

Nie powinien nikogo pragnąć, a już zdecydowanie nie swojego szefa. Ponieważ to wszystko było tylko interesem. Ich układ polegał na tym, by wzbudzić zazdrość w Kyungsoo i Baekhyun zgodził się na niego, ponieważ był pewny, że nie zakocha się w swoim szefie. Ale czemu nagle zaczął rozpalać w sobie do niego jakieś uczucia?

Jego serce zaczęło trzepotać, kiedy przypomniał sobie, jak Chanyeol ochronił go przed deszczem i pozwolił zostać u siebie na noc. Właśnie wtedy uświadomił sobie, że pod tym zimnym, zakłamanym człowiekiem, kryje się troskliwy i miły Chanyeol.

Westchnął głęboko, zanim usiadł. Musiał powstrzymać te nowe uczucia, bo w przeciwnym razie zostanie zraniony. Wiedział, że pod koniec tego wszystkiego zostanie zraniony, ale jego szef był zbyt kuszący, żeby zaprzestał.

Baekhyun zacisnął mocno oczy, cicho się modląc.

Proszę. Proszę, nie pozwólcie mi się w nim zakochać.

***

Weszli razem do pięknej restauracji i zajęli najbardziej oddalony stolik, w samym rogu lokalu, gdzie będą mogli zjeść bez żadnych przeszkód. Wkrótce kobieta ubrana w luźną, białą bluzkę, trzymająca dwa menu, podeszła do nich. Kelnerka rozpoznała Chanyeola niemal natychmiast, więc z uśmiecham podawała im karty dań. Chanyeol był stałym klientem, więc już znała jego imię.

– Co chciałby pan zejść, panie Park? – Brwi Baekhyuna uniosły się, kiedy usłyszał pytanie kelnerki. Ona go znała?

– Makchang Gui.

– A dla pani, pani Park?

Serce Baekhyuna zabiło głośniej w jego piersi, ręce mu zesztywniały, a oczy szerzej się otworzyły. Pani Park? Dobrze usłyszał?

Odchrząknął dość głośno, chcąc przerwać spojrzenie Chanyeola, które mu posyłał, a także przerwać swoje zdenerwowanie.

– Ughh... chcę Dak Galbi.

Chanyeol zachichotał.

– Jesteś uroczy.

Baekhyun skrzyżował ręce, odchylając się nieco na krześle.

– Flirtujesz ze mną?

Prezes potrząsnął głową.

– Nie, po prostu mówię prawdę.

– Przestań gadać bzdury, nie jestem uroczy – zaprzeczał.

– Zatem jesteś śliczny. – Jego oczy były pełne szczerości, a on sam zaśmiał się, sprawiając, że jego uwaga stała się nieco bardziej figlarna.

un.fortunate ; Chanbaek ; [tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz