Kim Jongin szeroko się uśmiechnął, ukazując przy tym swoje zęby, gdy upuścił pudełko na marmurową podłogę i przewędrował wzrokiem po całym mieszkaniu. Nowe mieszkanie, które kupili, wyglądało na eleganckie i zwyczajne w tym samym czasie. Kremowo-biała kolorystyka domu komponowała się z czarnymi meblami w niezwykły sposób, nie wspominając już o klasycznych obrazach zawieszonych na pięknych ścianach i żyrandolu na suficie w ich jadalni. Tak idealnie i pięknie.
Mieszkanie składało się z dwóch dużych sypialni, gdzie jedną z nich zajmował jego starszy brat, Minseok. Wybrał on dla siebie pokój w neutralnych kolorach – szarych i czarnych. Innym mogłoby się to wydawać zbyt nudne, ale dla niego neutralne kolory były naprawdę atrakcyjne.
Jongin wszedł do swojej sypialni i położył się, szukając w kieszeni telefonu, a następnie wybierając numer Chanyeola. Nieco się rozglądnął i zaczął odprężać na miękkim materacu.
– Jak leci? – zapytał Chanyeol, kiedy Jongin usłyszał jakieś szmery po drugiej stronie.
Nieco opalony mężczyzna wstał, zagryzając wargę. Cały pokój wydawał się ciemny, więc pociągnął za białe zasłony, odkrywając okno i pozwalając promieniom słońca stać się jednym ze źródeł światła.
– Spójrz, przepraszam za to, co wczoraj powiedziałem. Nie to miałem na myśli. Właściwie... połowy z tego.
Mógł usłyszeć zadowolone westchnięcie prezesa. Między ich dwójką, zawsze to on musiał schować swoją dumę do kieszeni, a potem prosił o wybaczenie, chociaż nie była to jego wina. Chanyeol zawsze był tym upartym. Nie chciał, żeby jego ego spadło. Nie chciał, żeby ktokolwiek mu rozkazywał, bo to zawsze działało w odwrotną stronę. I on dla Jongina był jak cholerny klej, który utrzymywał go przy zdrowych zmysłach i rozsądku.
– Już ci wybaczyłem, ale następnym razem używaj słów, jak należy.
Miał już odpowiadać, kiedy jego sąsiad krzyknął nagle tak głośno, jakby w jego gardle znajdował się jakiś głośnik. Mężczyzna był tylko w bokserkach, które idealnie opinały jego biodra i białą rozciągniętą koszulkę, sięgającą mu do kolan. Zaczął śpiewać i tańczyć, używając swojej ręki jako zrobionego na poczekaniu mikrofonu. Jongin zaśmiał się, a sąsiad odwrócił głowę w jego stronę, oczy rozszerzyły mu się z zażenowania, a policzki zabarwiły się na różowo.
Uroczo. Pomyślał Jongin, zanim puścił mu oczko, a niewielki uśmieszek zawiesił się w kąciku jego ust.
Baekhyun spoglądnął na niewątpliwie atrakcyjnego sąsiada, z ciemnobrązowymi włosami i seksownym uśmieszkiem przyklejonym do jego twarzy. Szybko schował się za ścianą i wszedł na czworaka do pokoju. Naprawdę, naprawdę był tak zawstydzony, że chciał się zakopać sześć metrów pod ziemią.
Pewnie myśli, że jestem obłąkany.
Jongin wymamrotał szybkie pożegnanie i rozłączył się z Chanyeolem, kiedy jego myśli zaczęły błądzić w stronę słodkiego, niezdarnego mężczyzny. Odnalazł w nim atrakcyjność i nieco tajemniczości. Nagle zaintrygowało go imię bruneta, jego data urodzin, wiek i numer telefonu. Poza tymi informacjami, chciał dowiedzieć się więcej o jego osobowości. Dowiedzieć się, co lubi jeść czy co chciałby robić, gdy jest znudzony, zainteresował się idiotą o imieniu Byun Baekhyun.
Oprócz nowego mieszkania, polubił też swojego nowego sąsiada.
***
Minęła godzina i w tym momencie stał na ganku swoich sąsiadów, jedną ręką pukając w drzwi, podczas gdy drugą miał zajętą przez ciasto ryżowe, który zrobił jego brat. Niedługo potem mężczyzna z długimi rzęsami i kształtną szczęką pojawił się w zasięgu jego wzroku, uprzejmie się uśmiechając.
CZYTASZ
un.fortunate ; Chanbaek ; [tłumaczenie]
FanfictionChanyeol zaplanował sobie, że wzbudzi zazdrość w Do Kyungsoo, więc wynajął do tego projektanta - Byun Baekhyuna, który miał być jego fałszywym chłopakiem. I miał tylko udawać. Nic poza tym. Jako jeden z młodych Koreańskich prezesów, miał wszystko...