– Baek! Co ty, do cholery, robisz? Wąchasz je, odkąd dostałeś je od Chanyeola – zwrócił mu uwagę Jongdae. Powoli zaczęło go irytować, że Baekhyun ciągle myślał o niebieskich migdałach. Nie miał nic przeciwko temu, że jego przyjaciel był szczęśliwy, ale to go przerastało i nie mógł sobie z tym poradzić – jedyne, czego chciał, to mocno spoliczkować Baekhyuna, by z każdą chwilą przestał śnić.
Brunet posłał mu gniewne spojrzenie.
– Och, proszę cię. Ja się po prostu z tego cieszę.
– Naprawdę? To dlatego wciąż trzymasz te kwiatki, mimo że one już dawno zwiędły! – Wskazał na bukiet w ręce Baekhyuna, który ten cenił sobie jak dziecko.
– Zacznij żyć, dobra? Idź sobie pogadaj z Minseok-hyungiem, jeśli tylko chcesz, po prostu przestań się mną przejmować, dobra?
Jongdae po prostu to zignorował, jakby nigdy nic.
– Co, jeśli nie chcę? Wiesz co, nie musisz wypierać się swoich uczuć, po prostu mu odpowiedz. Wiem, że go kochasz, Baek.
Baekhyun zadrwił.
– Kim ty jesteś? Ekspertem od miłości? Nie kocham go – zaprzeczył po raz kolejny. Im bardziej się wypierał, tym bardziej stawał się profesjonalnym kłamcą. Tak, jak robił to właśnie w tej chwili – z pełną powagą kłamał mu prosto w twarz. Jakby kłamanie było jego drugą naturą.
Prawda była taka, że kochał Chanyeola. Kochał prezesa za jego czarujący uśmiech i nieprzewidywalną osobowość. W jednej chwili potrafił być chłodny i poważny, a w następnej słodki i romantyczny. I czuł to samo, ale bał się do tego przyznać. Był przerażony tym, co mogłoby się wydarzyć, gdyby tylko zaakceptowałby miłość Chanyeola. Czy przez to stałby się szczęśliwszy, czy może to pokomplikowałby sprawy jeszcze bardziej?
Szczerze, bezgranicznie i bezwarunkowo kochał drugiego mężczyznę. I należy mu wierzyć, kiedy to mówi, ponieważ nie kłamie. Jest tylko zbyt zaślepiony własnym strachem.
– Baek, jesteś aż tak tępy? Człowieku, otwórz oczy. To nie jest „Call me baby" czy „Love me right", a ty jesteś zaślepiony i to już nie jest zabawne. Wiesz, jak Jongin na ciebie patrzy? I widzisz, jak robi to Chanyeol? Odpowiedz mi, Baek. I proszę, nie chcę nic innego prócz prawdy. – Jongdae wyglądał śmiertelnie poważnie, jego głos był pełen troski, gdy sam ze smutkiem patrzył na Baekhyuna. Próbował przemówić do rozsądku swojemu przyjacielowi. Chciał, by był świadomy tego, co dzieje się w jego życiu.
Z kolei kędzierzawy był w szoku przez kłótnię i wyglądało na to, że nie wierzył w żadne słowa mężczyzny. Jego umysł przestał funkcjonować i całkowicie się wyłączył.
Baekhyun pokręcił głową.
– Nie. Kłamiesz...
– Ty kłamiesz – wtrącił się współlokator.
– Nie kłamię! To, co mówię, to prawda. Nie kocham go – wykrzyczał ze wzrokiem pełnym niedowierzenia i złości skierowanej do swojego przyjaciela. Dlaczego zaczął go oskarżać, skoro tak naprawdę nie wiedział nic? Jongdae znał go tylko po części, a Baekhyun był za to wszechświatem pełnym sekretów.
– Och, proszę cię, Baek! Czy możesz przestać tak się wypierać i spróbować przyswoić sobie to, co ci powiedziałem. Możesz? – Jongdae był już zirytowany i rozdrażniony zachowaniem swojego przyjaciela. – Chanyeol cię kocha. – Oddech Baekhyuna się zatrzymał, a jego oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu i był gotowy zemdleć w każdej chwili. – I radzę ci nieco otworzyć oczy, a zobaczysz, o czym mówię.
CZYTASZ
un.fortunate ; Chanbaek ; [tłumaczenie]
FanfictionChanyeol zaplanował sobie, że wzbudzi zazdrość w Do Kyungsoo, więc wynajął do tego projektanta - Byun Baekhyuna, który miał być jego fałszywym chłopakiem. I miał tylko udawać. Nic poza tym. Jako jeden z młodych Koreańskich prezesów, miał wszystko...