[11] Zagrożenie & Problematyczność

868 121 11
                                    

Różnokolorowe światła dziko wędrowały po całym klubie, przy okazji się mieniąc. Miejsce było zatłoczone rożnymi pracownikami firmy EVO. Wilgotne i tańczące ciała przylegały do siebie na parkiecie. Niektórzy sięgali po drinki, żeby świętować powrót wiceprezesa do EVO, traktując to jako najlepszą noc w ich życiu. Do pracy wracał właśnie ten, który z powodzeniem radził sobie z każdym wzlotem i upadkiem, i sprawił, że firma z ubraniami stała się jedną z najlepszych, zanim oddał ją w ręce swojego kuzyna. Wu Yi Fan.

Baekhyun siedział na jednym ze stołków przy barze, przyglądając się, jak współpracownicy tańczą i śpiewają do tego, co puszczał akurat DJ – „Fun" Pit Bulla i Chrisa Browna. Wszystko dokoła Klubu 101 było takie żywe. To nie był pierwszy raz, kiedy był w takim miejscu, ale czuł się trochę nieswojo.

– Jedno Martini, poproszę.

Znajomy głos zadźwięczał w uszach Baekhyuna, pomimo tej głośnie huczącej muzyki, która go otaczała.

Podniósł wzrok znad swojej coli i bez grama szoku wypisanego na twarzy spojrzał na mężczyznę obok siebie. Kim Jongin.

– Jongin? – zapytał, zawracając na siebie uwagę większego mężczyzny.

Opalony chłopak uśmiechnął się, nieco uszczęśliwiony tym, że zobaczył swojego sąsiada, jednak z drugiej nieco posmutniał, gdy zorientował się, że jest sam. Dlatego postanowił go o coś zapytać.

– Cześć, B. Masz ochotę pójść ze mną? – Wskazał palcem na stolik, przy którym siedział Kyungsoo i Chanyeol.

Baekhyun chciał odmówić, ale nie mógł wydobyć z siebie słowa, więc Jongin potraktował to jako zgodę i zaciągnął go do ich stolika.

Drobny mężczyzna zajął miejsce obok Jongina i patrzył wszędzie, tylko nie na dwójkę, która sprawiała, że czuł się niekomfortowo. Chanyeola i Kyungsoo. Oboje rozmawiali, jakby byli jedynymi osobami przy stoliku, nie przejmując się tym, że on i Jongin byli cicho. Powiedzmy, że to nie na miejscu.

Jongin pochylił się, szepcząc mu do ucha:

– Dlatego cię tu przeprowadziłem.

Baekhyun westchnął, jednakże się zgodził. Uśmiechnął się do Jongina, co tak jakby sprawiło, że drugi też się uśmiechnął, bez powodu.

– Nigdy więcej nie zakłócaj mojego snu, proszę? – Brunet zachichotał na wydarzenia z poprzedniej nocy. Nie mówił serio. Po prostu chciał podroczyć się z Jonginiem i rozpocząć stosowną rozmowę.

– Ale... nie mogę nic obiecać. – Mniejszy mężczyzna zrobił łyk swojego Martini, nieco sycząc, kiedy alkohol podrażnił jego gardło.

– Zatem cię zignoruję.

– Nie zrobisz tego. Jesteśmy sąsiadami, więc nie masz powodu, żeby mnie ignorować.

– Ale... uch! Uderzę cię za każdym razem, gdy będziesz chciał ze mną porozmawiać. I powiem Jongdae, żeby nie wpuszczał cię do naszego domu. - Baekhyun uśmiechnął się zwycięsko, jednak zadowolenie natychmiastowo zniknęło z jego twarzy, gdy Chanyeol odchrząknął.

– Pochwal się, o czym rozmawiacie, kochanie. – Chanyeol uniósł brew, a nieznaczny grymas pojawił się na jego ustach.

Baekhyun zastygł w miejscu, zapominając przez chwilę o ich umowie. Oblizał usta, próbując się uspokoić i nie uderzyć Chanyeola w głowę. To on powinien być tym, który o to pyta, nie na odwrót. Ponieważ to jasne jak słońce, że to właśnie Chanyeol bezwstydnie flirtuje ze swoim ex-chłopakiem.

un.fortunate ; Chanbaek ; [tłumaczenie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz