Rozdział 2- Mam lenia

12.1K 740 280
                                    

No cóż, minął tydzień. Nie zadzwoniłem do niego. Tak, tak dość typowy leń wakacyjny. Ale no cóż zrobić? Jakbym wypił tonę kawy i tak bym sie nie ruszył od TV i mojej kochani (chips).

-Oliver!- krzyczy mama z dołu.

-Tak!?- odkrzykuje dość piskliwie.

-Chcesz jechać na zakupy!?

-Nieeeee!!

O nie. Jechanie na zakupy z mamą oznacza trzy godzinne katowanie! Nigdy, ale to nigdy nie lubiałem zakupów (szczególnie z mamą).

Pik. Pik.

Sięgnąłem po telefon. Dostałem sms'a.

Od Kebaba:
Wychodz! Idziemy się bawić!

Odkładam telefon. Po chwili słyszę dźwięk Messengera. Znów chwytam w zimną dłoń samsunga A5 i czytam.

/Matt Conor, Amy Black i Yung/

Matt: ludzie wstawać idziemy się bawić!

Amy: gdzie!?*-*

Matt: zobaczysz!

Yung: może...mam dość zamulania w domu...;-;

Oliver: nie chce mi się

Amy: ty tu nie masz nic do gadania...ale Matt powiedz gdzie!

Yung: czemu nazywam się Yung?

Amy: bo wyglądasz jak chińczyk

Yung: -.-"""

Oliver zmienił nazwę użytkowników na kebab, mors i TanieLinieLotniczne.

Mors: OLIVER!!

Oliver: nic nie zrobiłem...

TanieLinieLotniczne: teraz jestem liniami lotniczymi ;o;

Kebab: no już cisza!!!

Kebab zmienił nazwy użytkowników na: Dziadek, Wieloryb

TanieLinieLotniczne: ...

Wieloryb: te kropki o.o

Kebab: już spokój

Dziadek zmienił nazwę użytkownika Matt na RuryKanalizacyjne

RuryKanalizacyjne: dzięki -.-"

Wieloryb: hahahahaha xd

RuryKanalizacyjne: za 20 minut na palcu!! Albo wezmę nozyczki!

Dziadek: przestan się bawić w Akashiego...@.@

Odkładam znów telefon i ide się ubierać. Jakieś dresy, koszulka, czarne skarpetki, trampki. Szybko przeczesałem włosy szczotką i ruszyłem truchtem ku palcu zabaw.

- Wkońcu- odezwał się Matt, kiedy dotarłem.

Odpowiedziałem mu ziewnięciem, a on tylko pokręcił głową z rozdrażnienia.

-Chodźcie- znów się odezwał.

Chłopak odwrócił się na pięcie i poszedł przed siebie, a my posłusznie za nim.

-Austin?- Austin to nasz Yung :).

-Nom?

-Który lvl?

I tak całą droge gadałem z Austinem. Po chwili dotarliśmy na...cmentarz...

-No świetnie chcesz się bawić w szukanie zombie?

Zrobiło się ciemno...i wszyscy zniknęli we mgle. Nie tak, że się boje czy coś. Ale najwyższy czas wracać do domu. Nigdy mi się nie podobały tego typu przygody. Kanapowicz, nawet nie powinien się ruszać z domu no chyba, że po chipsy. Ziewnąłem zirytowany zaistniałą sytuacją. Chce znaleźć przyjaciół, ale z drugiej strony chce wracać do domu. Również nie jestem dzieckiem by się "bawić" jak Matt to pięknie określił.

My Little Princess (yaoi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz