6

384 15 4
                                    

Amanda pov:

Usiadłam pod drzewem. Przede mną rozciągało się strome zbocze, a dalej tylko plaża i jezioro Athabaska za którym malowały się ostre zbocza gór. Wokół cisza i spokój. Rok temu właśnie w tym miejscu dostałam sms'a od Jeremiego. Rok - pomyślałam, a tyle w moim życiu się zmieniło. 'Na pewno zrodziło się we mnie więcej obojętności. Odwróciło się kilku ludzi. Kilka razy upadłam i nie potrafiłam się podnieść. Więcej niż kilka razy płakałam i nie umiałam przestać. Kogoś znienawidziłam, a ktoś dał mi lekcję życia. Uświadomiłam sobie, że nic nie jest na zawsze i że ludzie już do końca świata pozostaną egoistami. Przez cały rok trzymałam za rękę nadzieję, wierząc, że to pomoże. Zwątpiłam bardziej w międzyludzkie zaufanie. Postawiłam na swoim i dużo przez to ostatnio wygrałam. Stałam się silniejsza na pokaz i słabsza, gdy zostaję sama. Polubiłam samotność, noc i ciszę. I wydaję mi się, że coś straciłam. Tylko jeszcze nie wiem co.*

Sms brzmiał 'Kiedy wracasz? Potrzebuję Cię! J'

Jeremi - wysoki brunet, zielone oczy, ładnie zarysowane kości policzkowe, rozbudowana sylwetka - chciałoby się powiedzieć ideał, ale one przecież nie istnieją. Był pierwszym chłopakiem w którym się zakochałam, ale ja, ja byłam dla niego tylko 'przyjaciółką'. Wiedziałam, że nic do mnie nie czuje, a mimo to poświęcałam chłopakowi swój czas, rozwiązywałam jego problemy, myśląc, że kiedyś będę znaczyła dla niego tyle, ile on dla mnie. Czułam się potrzebna, chyba dlatego to trwało tak długo. To, czyli tkwienie w tym chorym układzie.

* Nie mój cytat. Znaleziony na tumblr.

***

Cześć! Proszę, zostawcie coś po sobie. Chciałabym wiedzieć czy ktoś to czyta ((: Aga

With you I can be myselfWhere stories live. Discover now