Amanda pov:
Godzina trzynasta. 'Luke'owi gorączka przeszła nad ranem, więc nie ma się czym martwić. Powinien się tylko dobrze wyspać.' Stojąc pod prysznicem zastanawiałam się nad jego wczorajszymi słowami. W końcu tłumaczę to sobie gorączką chłopaka. 'Mandy, on nie jest dla Ciebie' mówię do siebie. Uśmiechnęłam się na obraz błękitnych oczu i uśmiechu blondyna w mojej głowie, jednocześnie próbując go wymazać.
Ruszam do kuchni, ponieważ mam ogromną ochotę na kawę. Postanawiam również upiec ciasteczka z kawałkami czekolady. Moje ulubione. Włączam radio. Wyjmuję potrzebne produkty, zagniatam ciasto i wykładam je na wcześniej wysypaną mąką stolnicę. Słyszę jedną z moich ulubionych piosenek, więc zaczynam tańczyć. Ręce mam zajęte, więc kręcę tylko biodrami. Dopiero po chwili zauważam Luke'a w progu kuchni.
Luke pov:
Po stracie ojca i brata obiecałem sobie, że już nie przywiąże się do nikogo. A teraz obserwuję Mandy ubraną w mój t-shirt, z blond włosami opadającymi na jej ramiona, która cholernie seksownie porusza się w rytm muzyki.
- Hejjjj, długo tu już stoisz? - spojrzała się na mnie z rumieńcami na twarzy.
- I tak niewystarczająco - powiedziałem pokazując zęby.
Skarciła mnie wzrokiem, ale po chwili zaczęła śmiać się sama z siebie.
- I jak się czujesz? Lepiej?
Podszedłem do niej bliżej.
- Teraz..o wiele - odpowiedziałem zagryzając wargę.
Spojrzała na mnie i uniosła brew.
- Cieszę się, że mogłam pomóc! - powiedziała ironicznie i jednocześnie przejechała palcem po moim nosie, brudząc go mąką, po czym w słodki sposób zmarszczyła swój.
Wpadłem.
YOU ARE READING
With you I can be myself
RomanceDziewczyna z Bostonu - artystka, lubiąca wypić dobrą kawę i chłopak z Lancaster - miłośnik sportu z talentem muzycznym. Osoby, które nie miały prawa się spotkać, a jednak los postawił je na swojej drodze. Obydwoje chcieli zapomnieć o swojej przeszło...