31

245 11 0
                                    

Amanda pov:

Godzina trzynasta. 'Luke'owi gorączka przeszła nad ranem, więc nie ma się czym martwić. Powinien się tylko dobrze wyspać.' Stojąc pod prysznicem zastanawiałam się nad jego wczorajszymi słowami. W końcu tłumaczę to sobie gorączką chłopaka. 'Mandy, on nie jest dla Ciebie' mówię do siebie. Uśmiechnęłam się na obraz błękitnych oczu i uśmiechu blondyna w mojej głowie, jednocześnie próbując go wymazać.

Ruszam do kuchni, ponieważ mam ogromną ochotę na kawę. Postanawiam również upiec ciasteczka z kawałkami czekolady. Moje ulubione. Włączam radio. Wyjmuję potrzebne produkty, zagniatam ciasto i wykładam je na wcześniej wysypaną mąką stolnicę. Słyszę jedną z moich ulubionych piosenek, więc zaczynam tańczyć. Ręce mam zajęte, więc kręcę tylko biodrami. Dopiero po chwili zauważam Luke'a w progu kuchni.

Luke pov:

Po stracie ojca i brata obiecałem sobie, że już nie przywiąże się do nikogo. A teraz obserwuję Mandy ubraną w mój t-shirt, z blond włosami opadającymi na jej ramiona, która cholernie seksownie porusza się w rytm muzyki.

- Hejjjj, długo tu już stoisz? - spojrzała się na mnie z rumieńcami na twarzy.

- I tak niewystarczająco - powiedziałem pokazując zęby.

Skarciła mnie wzrokiem, ale po chwili zaczęła śmiać się sama z siebie.

- I jak się czujesz? Lepiej?

Podszedłem do niej bliżej.

- Teraz..o wiele - odpowiedziałem zagryzając wargę.

Spojrzała na mnie i uniosła brew.

- Cieszę się, że mogłam pomóc! - powiedziała ironicznie i jednocześnie przejechała palcem po moim nosie, brudząc go mąką, po czym w słodki sposób zmarszczyła swój.

Wpadłem.

With you I can be myselfWhere stories live. Discover now