12

288 11 0
                                    


Amanda pov:

Już w drodze do pokoju zauważyłam sms'a, na którego czekałam już od dnia przyjazdu. To był Eric, mój bardzo dobry kolega z którym poznałam się rok temu. On pomagał mi w moich sprawach sercowych, ja pomagałam mu w jego. Chłopak był średniego wzrostu brunetem z grzywką opadającą na twarz. Miał ciemne oczy i wystające kości policzkowe. Interesował się modą i architekturą. Rok temu podczas jednego z naszych spacerów, wpadł na Zac'a. Dzięki mojej pomocy zaczęli się spotykać i mam nadzieję, że do teraz są razem. Nie wiem jednak tego na pewno, bo wracając w zeszłym roku do Cambridge zgubiłam numer Erica i nasz kontakt się urwał. Miałam nadzieję jednak, że od naszych wspólnych znajomych dowie się, że jestem w Kandzie i się odezwie. I tak dzisiaj zaprasza mnie na kolację na którą bardzo się cieszę. Dzwonię. Chłopak odbiera po drugim sygnale.

- Jejku cześć Mandy, cały czas siedzę nad telefonem i czekam aż się odpiszesz! - prawie wykrzyczał do słuchawki.

- Eric! Nawet nie wiesz jak dużo mam Ci do opowiedzenia. Stęskniłam się za tobą strasznie!

- Kochana, ja za tobą też. Ale dzisiaj się widzimy i o wszystkim mi opowiesz. Ubierz się jakoś ładnie. Zabieram cię do naszej ulubionej restauracji, tej na rogu Burbon Street.

- Już nie mogę się doczekać. Kurczę, to za dwie godziny! Lecę się szykować...

- Kawa! - krzyknął blondyn z kuchni.

- O proszę, a to kto? - zapytał podejrzliwie Eric.

- Wszystkiego się dzisiaj dowiesz Er. Do zobaczenia!

- Umieram z ciekawości. Buziaki! - dodał, rozłączając się. 

With you I can be myselfWhere stories live. Discover now