Rozdział 1

178 9 11
                                    

- Lecimy w San Francisco! - krzyknęłam, patrząc na moje towarzyszki.

- Ty w życie nie umiesz. Nigdzie nie lecisz! - odkrzyknęła równie głośno Juls. Stałyśmy już na odprawie ciesząc się, jak jakieś zjebane panie na haju. Wystawiłam jej środkowy palec centralnie przed twarz, na co ta spróbowała go polizać, ale zdążyłam go zabrać. Zuza zaczęła się śmiać próbując wydusić z siebie składne zdanie, ale przez śmiech jej to w ogóle nie wychodziło. Ona w śmiech po prostu nie umie. No, ale może nas przedstawię.

Ja jestem Jula mam 20 lat, jestem wysoką krótkowłosą ciemną blondynką. Mam 176 cm wzrostu i cóż no.... Ludzie mówią że jestem Hym... Ładna? Może tak, nie wiem. Dziewczyny twierdzą że jestem "tatusiem". Tak to fakt ja robię zakupy do naszego domu i czasem płacę rachunki. Ale ogólnie jestem nieogarnięta. Jestem tatuażystą z własnym salonem i jestem na studiach psychologicznych.

Juls, czyli ta druga (wiecie ta mądrzejsza) ma 19 lat. Nigdy nie wiem ile ma wzrostu ale coś podejrzewam, że może 168 czy coś. Ma no... takie w sumie średnie włosy trochę ciemniejsze od moich, okulary hehe myśli że wygląda mądrzej, Pf to fakt. Tak ona też jest nieogarnięta, ale to ona spisuje liczniki w domu. I ogólnie najlepiej umie w matematykę i angielski. Pracuje dorywczo w sklepie muzycznym, a ogólnie pisze teksty piosenek i jest na studiach psychologicznych, tylko o rok niżej niż ja.

I Zuza, na którą i tak wołamy Zuz. Ona też ma 19 lat. Zakochana w bliźniakach z Harrego Pottera. Nie wiem jakim cudem dorwała te książki. Serio ma na nich straszną fazę. No... Jest najniższa z nas ma serio długie włosy i jest mega szaloną osobą (również w złym tego słowa znaczeniu). To ona za zwyczaj sprząta i pilnuje porządku w domu. O i to ona kupuje kapsułki do zmywarki. Jest na studiach produkcji filmowej, pracuje dorywczo w antykwariacie. Jej tak samo, jak i Juls, zostały jeszcze dwa lata studiów, mi już tylko rok.

W pewnym momencie naszego życia rok po tym, jak otworzyłam swoje studio, postanowiłyśmy polecieć gdziekolwiek. Wiecie to było jak siedzisz sobie przy śniadaniu z Zuz i tu nagle do kuchni wpada Juls, i jest jak 'Hej polećmy gdziekolwiek!'. A my byłyśmy jak 'Hej dobra! Tylko gdzie?!'. No i rok nam się z tym zeszło. Gdzie by tu polecieć? Na jak długo? Ile wolnego każda z nas ma wziąć? Z kim zostawić studio? Na jak długo możemy opuścić uczelnie? Propozycje były różne. Najpierw miałyśmy lecieć do Australii, potem był plan na Londyn, ale tam pogoda beznadziejna, więc nie. Paryż, ale akurat zamachy, Niemcy, o i tu by prawie wyszło gdyby nie to, że miasto do którego byśmy leciały zrobiło się dość niebezpieczne. Co mam na myśli? Terroryści. No właśnie.
I pewnej nocy, kiedy siedziałam na oknie u siebie w pokoju, słuchając San Francisco zespołu 5 seconds of summer, wpadłam na pomysł, żeby właśnie tam polecieć. Wybiegłam jak oparzona z pokoju biegnąc przez korytarz i tu nagle tak z dupy jakieś buty myślę sobie 'będę fajną kozą! A przeskoczę!'. Skończyło się na tym, że no leciałam przez korytarz krzycząc 'Kurwa'. Ale mój cel osiągnięty! Obudziłam dziewczyny.
Zabawne, bo na 'kurwa' zareagowały, ale jak je po imieniu budzę, bo są spóźnione na uczelnię to nie wstają.

No znacie już jak znalazłyśmy się na lotnisku z biletami do San Francisco w dłoniach. Więc możemy przejść dalej. Kiedy w głośnikach zabrzmiał głos starszej kobiety oznajmiający, że nasz samolot jest już podstawiony pod lotnisko i, że można się już ustawiać do kolejki zapiszczałyśmy jak małe dziewczynki i ruszyłyśmy w stronę wyznaczonych miejsc. Nagle Zuza stanęła w miejscu. Spojrzałyśmy na nią.

- Jest sprawa. - powiedziała.

- Nie gadaj że zapomniałaś biletu. - pisnęłam.

- Nie to nie to, idiotko. -mruknęła, jakże uroczo. - Muszę siku.

- Ja jebie, stałyśmy 15 minut było nam powiedzieć. - mruknęła Juls.

- Ale w tedy mi się nie....

- Dobra chodź, ja też muszę. Za dużo kawy. - oddałyśmy Juls nasze bilety i pobiegłyśmy z walizkami na kółkach do toalety, która jak na nasze nieszczęście była po drugiej stronie odpraw.

Kiedy już udało nam się wszystko ogarnąć, wyszłyśmy z toalety i zabijając się o własne nogi biegiem ruszyłyśmy do kolejki, gdzie miała czekać na nas Juls.

- Kurwa, została nam minuta! - krzyknęła Zuz, przyspieszając jeszcze bardziej. Miałam dłuższe nogi, ale jak ona przyspieszy, to wyprzedza nawet moją lecącą kozę.
Nasz lot teoretycznie miał trwać planowo 13h, ale to nigdy nie wiadomo co nam odwali i ile samolot będzie spadał nie? Nie żartuję, powiedziałam dziewczynom przed wylotem, że jeżeli zrzucą samolot (nie wiem jak, ale uwierzcie są do tego zdolne) to zmartwychwstanę, odkopię je z gruzów, wskrzeszę i zabiję jeszcze dwa razy.
Kiedy wbiegłyśmy w zakręt i ujrzałyśmy Juls przedostatnią w kolejce obie, jak na zawołanie podskoczyłyśmy, piszcząc. Z ostrym hamowaniem wbiegłyśmy w dziewczynę, na co ta prawie się wywaliła i już myślałyśmy, że zacznie się drzeć, ale ta tylko uśmiechnęła się z miną typu 'zrzucę ten samolot małe szmaty'. Podałyśmy swoje bilety, które wcześniej dostałyśmy od Juli z powrotem. Kiedy pani, która je sprawdza przejechała czytnikiem po pasku i oddała bilet Julce, ta wręcz wleciała na korytarz prowadzący na pokład samolotu. To samo zrobiła Zuza i ja.

- Zachowujcie się jak 20-latki. - powiedziałam, kiedy dumnym krokiem szłyśmy na pokład. ("KIDS 4EVER" krzyknęła Juls, ale udawałam, że tego nie słyszę). Kiedy weszłyśmy i zajęłyśmy swoje miejsca, mogłyśmy spokojnie ogarnąć plan naszego dwutygodniowego pobytu w Kalifornii.

- Dobra dziewczyny trzeba ogarnąć co chcemy zobaczyć, kogo poznać i co pomacać. - powiedziałam, a przy dwóch ostatnich punktach, niczym pedofil, poruszyłam brwiami.

- Dobrze tatusiu. - powiedziała Zuz. Przewróciłam oczami, siadając po turecku na swoim miejscu pomiędzy nimi.

- Ale serio teraz. Chcesz to zrobić sama?! - warknęłam na młodszą dziewczynę, która siedziała przy oknie, zanosząc się szaleńczym śmiechem. Psycholka jakaś.

- Zacznij. - poprosiła Juls.

Więc tak mamy do zwiedzenia:
- Alcatraz
- Most Golden Gate
- Bay Bridge
- Ferry Building
- Golden Gate Park
- Chinatown
- Może Alamo Square i Painted Ladies
- musimy mieć zdjęcie z Twin Peaks

Przeczytałam listę i spojrzałam na nie po kolei.
- No? Co myślicie? - zapytałam.

- Okey, jestem za. Ale ja chcę się włamać na plażę. - powiedziała Zuz.

- Włamać? Czemu włamać? - zapytała Juls.

- W nocy. Wiecie ognisko, gitara. Jul zabrałaś cajon? (Czyt.kahon) - zwróciła się do mnie.

- Nie co ty, w tej drugiej walizce mam psa.- powiedziałam.

- Okey. Który zabrałaś?

- Mój pierwszy. - miałam je dwa. Jeden, który w wieku 16 lat we trzy zbudowałyśmy u Julki babci i drugi, który dostałam od dziewczyn pod choinkę dwa lata temu. Z pierwszym byłam silnie związana emocjonalnie, bo wiecie, zarobiłyśmy grając na nim i na gitarach dziewczyn swoje pierwsze pieniądze. A poza tym przeżył upadek do kominka. Dłuższa historia.

Kiedy samolot wystartował wyciągnęłyśmy słuchawki i odpłynęłyśmy. Przed nami jeszcze 13 godzin lotu.

========================
Więc witam.
Drobne przedstawienie, wprowadzenie i wgl.
Mam nadzieję że No zostaniecie na dłużej.
Pozdrawiam nothazza x

(oops: bardzo na dłużej *mina pedofila esztyna w zielonym afro*)

San Francisco/Ashton Irwin,5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz