Rozdział 21

27 0 0
                                    

Przepraszam za przecinki, błędy i przerwę (brałam przykład z 5os ;)) WRÓCIŁAM

Siedziałam na kanapie czytając maile od osób zainteresowanych tatuażem. Napiłam się kawy która stała obok mnie i wróciłam do zapisywania ludzi chętnych.

- Hej. - usłyszałam obok siebie. Spojrzałam do góry,  gdzie stała Zuz ze swoim kubkiem kawy. Chwilę potem za nią stanęła Juls z kubkiem herbaty jak mogłam się domyślać po zwisającym sznureczku.

- Hej. - odpowiedziałam przymykając laptopa.

- Chciałyśmy cię wyprowadzić na dwór. - uśmiechnęła się Zuz. W duchu przewróciłam oczami była chyba 7 rana, a my byłyśmy na nogach, bo na 9 wszystkie miałyśmy na uczelnie a musiałyśmy dokończyć różne rzeczy przed wyjściem.

- Wyjście z wami wiąże się z pogadanką ma się rozumieć?

- Nie co ty, będziemy siedzieć cicho w samochodzie. - powiedziała ironicznie Juls.

- Ale przecież mamy radio...- Zuz na nią spojrzała.

- Zaraz możesz go nie mieć. - warknęła w odpowiedzi.

- Dobra pójdę z wami tylko się ubiorę. - odłożyłam laptopa poprawiając kocyk którym byłam owinięta.

- My też nie jesteśmy ubrane, więc nic się nie stanie jak się przejdziemy 10 minut wzdłuż osiedla owinięte w koce.

I tak o to wyszłyśmy w piżamach i z kubkami w dłoniach owinięte w ciepłe koce.

- Rozmawiałaś z Ashtonem? - zapytała po chwili Zuz. Spojrzałam na nią chcąc zobaczyć jej wyraz twarzy ale dziewczyna patrzyła w kubek mając nisko opuszczoną głowę.

- Chciałam ale nie odbierał więc przestałam dzwonić.

- Pewnie dzwoniłaś jak nagrywali albo mieli koncerty.

- Pewnie tak. - wzruszyłam jedynie ramionami. Obok nas przeszedł jakiś facet ubrany w idealny garnitur  i obrzucił nas spojrzeniem tak krytycznym, że aż się zaśmiałam.

- Pogadaj z nim jak najszybciej. Przecież wiesz, że zaraz wyjeżdżamy do Jade.

- Ta wiem. Pogadam z nim dziś wieczorem jak będzie chciał odebrać.

- Pixie no....-zapiszczała Zuz.

- Dobra pojadę do nich okey?!

- I o to chodziło. - uśmiechnęła się najwyraźniej ciesząc się ze swojego zwycięstwa.

- A teraz wracajmy, bo pewnie muszę was podwieźć na uczelnie co?

- Właściwie to mnie zabiera Michael. - powiedziała Juls.

- A mnie Calum. - wywróciłam oczami prychając i zawróciłam do domu.


- Jak chcecie to wpadnijcie po zajęciach do studia to wam obiad zamówię! - krzyknęłam od drzwi.

- To co zawsze! - usłyszałam Juls która pakowała się na uczelnie.

- Mi też!

- Okey, wychodzę! - i nie czekając zatrzasnęłam drzwi. Wyszłam z osiedla i wsiadłam do auta rzucając torbę z notatkami i laptopem na siedzenie pasażera.

Zaparkowałam na parkingu uczelni. Miałam jeszcze 20 minut do rozpoczęcia wykładu, więc stwierdziłam, że zapłacę teraz za ten miesiąc żeby móc potem od razu jechać do studia.

San Francisco/Ashton Irwin,5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz