Rozdział 7

62 3 1
                                    

Ashton
Patrzyłem za okno. Dobra, w sumie to patrzyłem na dziewczynę, która patrzy za okno. Na jej twarzy biegały światła, które mijaliśmy.

Calum i Michael spali z tyłu razem z dziewczynami. Wycieczka była udana, tak przynajmniej myślę.
Udało nam się zobaczyć większość budynków i samo więzienie.

- Ash! - Jula pomachała mi przed twarzą. - Przerażasz mnie, jak tak się patrzysz! Ty nawet nie mrugnąłeś.

- Przepraszam myślałem.- dziewczyna otworzyła szerzej oczy.

- Myślałeś?!

- Pieprz się. - odwróciłem głowę w drugą stronę. Po chwili poczułem usta dziewczyny na szczęce i zimną dłoń na udzie. Obróciłem się w jej stronę.

- Co robisz? - zapytałem. Poczułem jak dziewczyna uśmiecha się tuż przy mojej szyi.

- Powinieneś to zgolić wiesz? - pocałowała moją brodę i policzki.

- Wiem. - złapałem dłonią za jej policzki i sprawiłem, że patrzyła teraz na mnie. - Tak tu? Tak przy nich?

- Mają sen jak zabici. Ale nie, to nie. - usiadła prosto i dalej wyglądała przez okno.

- Ale kto powiedział, że nie? - obróciłem jej twarz w moją stronę. - Ja zawsze.

Uwierzcie mi nawet nie wiem, kiedy zamieniliśmy się miejscami i teraz wisiałem nad dziewczyną. W naszym zachowaniu zabawne było to, że żadne z nas nie uderzyło się jeszcze o nic, a mieliśmy naprawdę mało miejsca na zrobienie w sumie czegokolwiek. Kiedy już któryś raz pochylałem się w stronę dziewczyny i moje usta dotykały jej ciała, a jej zimne dłonie błądziły po moich plecach, barkach, torsie mogłem przysiąc, że z każdym dotykiem zakochiwałem się coraz mocniej.

Nasze zachowanie było szczeniackie. Ja, Cal i Mike przyjechaliśmy odpocząć, a nie szukać przygód. Miałem tylko nadzieję, że chłopaki traktują Zuz i Juls poważnie, a nie jako zabawki na tydzień.

Oderwałem się od szyi dziewczyny i spojrzałem na jej twarz. Uśmiechnęła się do mnie promiennie.

- Kocham cię. - szepnąłem.

- Ash...

- Wiem, nie powinienem, przepraszam. - wstałem do pozycji siedzącej i spojrzałem za okno. Zbliżaliśmy się do hotelu.

- Ja ciebie też. - szepnęła mi do ucha i lekko pocałowała mój policzek. Spojrzałem na nią zaskoczony, na co ta tylko uśmiechnęła się.

- Chyba musimy ich obudzić, zaraz będziemy. - powiedziała dziewczyna spoglądając do tyłu, gdzie cała czwórka poprzytulana i w różnych pozycjach spała.

- Tak, masz rację. - nachyliłem się do Caluma i lekko potrząsnąłem jego ramie.

- Calum, cioto, wstawaj, zaraz idziemy na scenę. - chłopak zerwał się jak oparzony i uderzył głową o dach samochodu.

- Jestem na wakacjach. - zaczął się rozglądać, jakby kogoś szukał spojrzał w dół i momentalnie uspokoił się.

- Myślałem, że to był sen. Myślałem, że śniło mi się, że ją poznałem. - wyszeptał.

- Kochasz ją, co?

- Ash. Jak nikogo nigdy. - uśmiechnąłem się na jego słowa.

- Ashton, nie mogę ich dobudzić. - przesunąłem się do Juli, która trzymała dłoń na ramieniu swojej przyjaciółki.

- Michael, wstawaj zaraz gramy koncert. - powiedziałem, ale chłopak nawet się nie poruszył. - Mike, Luke coś od ciebie chce. - powiedziałem, na co ten otworzył oczy tak gwałtownie, że mogłem zobaczyć jak mu się w głowie zakręciło. Zaczął się podnosić.

San Francisco/Ashton Irwin,5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz