Siedząc na oknie w kompletnej ciemności paląc trzeciego papierosa z rzędu zastanawiałam się czy nie zacząć oddychać jak dawniej. Dochodziła 3 w nocy co pokazywało że siedziałam tu już trzy godziny.
Trzy godziny spędzone w otartym oknie. Moje nogi zwisały swobodnie nad krawędzią po drugiej stronie a ja mogłam się jedynie odrobinę zsunąć i spadłabym z 8 piętra w prostu w ogródek jakichś studentów.
Siedziałam w czarnej za dużej bluzie która była przesiąknięta zapachem nikotyny i rozpaczy. Myślałam jak bardzo znowu straciłam człowieka którego jednak kochałam bardziej niż samą siebie.
Skoczyłabym bez zawahania gdyby nie to że w drzwiach stał Luke. Chłopak stał oparty o framugę i wpatrywał się tępo w moje plecy.
- Nie musisz tu stać. - powiedziałam mu.
- Nie stoję tu dla ciebie. - odpowiedział a ton jego głosu wbił w moje plecy tysiące sopli lodu. Kiwnęłam jedynie głową czego on pewnie nie zauważył. Zaciągnęłam się papierosem z którego spadł popiół na moje nogi ale momentalnie został on ugaszony przez deszcz który spływał po moich nagich udach. Było dużym zaskoczeniem dla mnie że nadal nie przestało padać. Ale deszcz był też ukojeniem.
Czy on tego naprawdę chciał? Czy on naprawdę chciał odejść, poddać się? Przestać walczyć?
A czy ja byłam już gotowa oddać mu duszę i serce?
Nie chciałam być z nim dla ich fanek, nie chciałam być dla sławy. Chciałam zapracować sobie na wszystko sama. Miałam 24 lata i nie byłam gotowa na nic. Na żadne uczucie jakim darzyłam Irwina. Nie byłam gotowa.- To by było za szybko, nie uważasz Hemming?
- in amare semper non est quia cito (na miłość nigdy nie jest za szybko). - powiedział.
- in mortem est semper bonum tempus (na śmierć jest zawsze dobry czas.) - odpowiedziałam.
- A może przestali byście na siebie wiecznie narzekać i byli już razem? Wszystkich już męczycie.
Wzruszyłam jedynie ramionami.
- Dlaczego nie chciałaś żeby Irwin cię szukał?
- Bo nie chciałam żeby ludzie z jego otoczenia przesiągneli do mojego. Luke ja miałam cholerne 22 lata, rozwijającą się firmę. Chciałam sobie na to sama zapracować, sama wszystko zbudować. A jakbym z nim była to przecież fanki przychodziły by do mnie i nie zapracowałabym na to sama. Poza tym to były tylko dwa tygodnie. On mógł mieć każda, lepszą. Modelkę, aktorkę...każdą.
- A wybrał Tatuażystkę. Zabawne nie uważasz? - zakpił sobie.
- Nie wiem co on ma w głowie.
- Ciebie.
*Juls*
Próbowałam zasnąć już chyba dwie godziny. Jedyne co robiłam to przewracałam się z boku na bok i gapiłam się w sufit.
Koło drugiej usłyszałam głosy za ścianą które świadczyły o tym że moja przyjaciółka z kimś rozmawia.
Wiem że siedziała u siebie w oknie i paliła bo jej cień zostawał na moich zasłonach.Usłyszałam pukanie do drzwi. Obróciłam się w tamtą stronę.
- Hej chciałem sprawdzić czy śpisz - w uchylonyh drzwiach była wciśnięta twarz Hemmingsa.
CZYTASZ
San Francisco/Ashton Irwin,5sos
FanfictionChcę wrócić z powrotem gdzie zaczęliśmy. Do letniej nocy. Wiesz, że to było właściwe. Wakacje które miały być zwykłym odpoczynkiem stały się przygodą na całe życie po poznaniu pewnego zespołu. Nie musimy nic mówić. Nie wypowiadać ani słowa. Na swoj...