Rozdział 22

12 0 0
                                    


-Jesteśmy. - usłyszałam od mojego kierowcy. Obróciłam się w bok zamykając komputer i uśmiechnęłam się do niego na co on zrobił to samo. Było wcześnie rano i poranne słońce oświetlało nasze twarze wpadając przez przednią szybę.

- Poczekam na ciebie. - powiedział.

- Możesz wejść ze mną. Idę oddać tylko pracę. - pokiwał głową. Ludzie z uczelni którzy tak jak ja czekali aby oddać prace albo stali paląc patrzyli się na nas kiedy wysiedliśmy z auta.

- Zaliczeniowa? - zapytał Ash kiedy przed nim stanęłam.

- Tak. - odpowiedziałam. Chłopak złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Pocałował mnie krótko i złapał za rękę prowadząc do wejścia uczelni. Było to dość dziecinne bo wszyscy się na nas patrzyli a niektóre laski wyglądały jakby zazdrościły bardzo.


- Profesorze chciałabym pominąć dwa tygodnie wykładów. - oświadczyłam wykładowcy który sprawdzał pracę którą powinnam oddać za dwa tygodnie.

- No nie wiem ostatnio często cię nie ma na moich wykładach. - spojrzał na mnie zza okularów.

- Wiem profesorze ale ostatnio miałam kryzys w firmie i musiałam poskładać koniec z końcem. Sam pan rozumie. - to co mówiłam było prawdą ale bardziej chodziło o ten kryzys który miałam w głowie niż w studiu.

- Rozumiem. Dobrze pracę przechowam do twojego powrotu i dam ci znać na tygodniu jak z zaliczeniem.

- Dziękuję. - prawie pisnęłam. Teraz dostać tylko karteczkę i jestem wolna na dwa tygodnie. Profesor poszukał czegoś w szufladzie i wyjął świstek papieru po czym zaczął go wypisywać.

- Wiesz co masz z nim zrobić? - zapytał uśmiechając się do mnie.

- Oczywiście profesorze.

- Życzę wam miłej zabawy. - powiedział kiedy miałam wychodzić z sali wykładowej.

- Czyste biznesy. - skłamałam.

- W Australii? - dosłownie byłam jak "o cholera skąd on wie".

- Tak. Konwent i rozwijanie firmy na większe pola rynkowe. - uśmiechnęłam się przypominając sobie że jest on wykładowcą przedsiębiorstwa i finansów na drugim uniwersytecie.

- Bardzo dobrze. Kiedy wrócisz chcę wiedzieć co osiągnęłaś na polu rynkowym dla swojej firmy. - zaśmiał się podchodząc ze mną do drzwi.

- Oczywiście. - uśmiechnęłam się patrząc jak otwiera mi drzwi. Podziękowałam i popędziłam do Ashtona który stał oparty o maskę samochodu czekając na mnie.

- Hej tak szybko? - zapytał kiedy byłam już blisko. Włożyłam torbę do samochodu i podeszłam do niego.

- Musimy jeszcze podejść do dziekanatu oddać papier, że nie ma mnie na uczelni i że jestem zobowiązana nadrobić materiał samodzielnie. - złapałam go za rękę i ruszyliśmy w stronę końca budynku.

Po drodze mijała nas masa uczniów idąca na poranne wykłady. W sumie w spokoju ja też mogłam iść na swoje wykłady i siedzieć na uczelni dobre dwie godziny ale bądźmy szczerzy byłam zbyt leniwa żeby to zrobić.

Kiedy oddaliśmy kartkę do dziekanatu gdzie moja przemiła pani która tak mnie lubiła znowu dała mi do zrozumienia, że nie powinnam się tu pokazywać a ja dałam jej do zrozumienia, że i tak będę to robiła, mogliśmy spokojnie udać się na kawę której nie piliśmy rano.

San Francisco/Ashton Irwin,5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz